3.30.2012

2 Rodział


z perspektywy Litzy

 Od około godziny próbowałam chodź na sekundę zmrużyć oko.  Lecz niestety moje próby szły na marne. ,,Jednak ecstasy robi swoje”, pomyślałam i wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki. Była ona w kolorze jasno niebieskim. Po lewej stronie znajdował się zlew, lustro na całą ścianę oraz półeczka, na której jest duża ilość kremów, kosmetyków, szamponów, odżywek, biżuterii itp. Na ścianie obok znajduje się kabina prysznicowa, a przy niej wanna. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Kiedy skończyłam, owinęłam się ręcznikiem i poszłam do swojego pokoju. Ściany w mojej sypialni są ciemnego brązu który podchodzi pod kolor gorzkiej czekolady. Łóżko jest dwuosobowe w kolorze białym i znajduje się przy ścianie. Pościel jest tego samego koloru. Naprzeciw znajduje się biała, duża szafa z lustrem. Pod oknem jest biurko, a na nim laptop oraz lampka. Dywan jest jasno brązowy z białymi akcentami. Rolety są śliwkowe, a firany białe. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej majtki w paski oraz niebieski stanik La perla. Kiedy ubrałam wybraną bieliznę zaczęłam przyglądać się sobie w lustrze. Obojczyki mam wystające, kości biodrowe są widoczne, a brzuch i uda chude. 
-Jestem za chuda –powiedziałam na głos.
Dotknęłam też swojego tatuażu z napisem „imagine”,znajdującego się pod prawą piersią. Zrobiłam go sobie gdy byłam naćpana. Nie żałuję, że go mam. Z szafy wyciągnęłam jeszcze długą, beżową koszulkę, czarne rajstopy, granatową marynarkę Burberry, czerwoną apaszkę Bulgari oraz czarne motocyklowe buty Heavy Duty. Ledwo zdążyłam się umalować, kiedy do mojego pokoju weszła Julli z Lilly. Nie zdziwiłam się ich pojawieniem, ponieważ obie miały klucz do mojego mieszkania, tak samo jak ja do ich. Miedzianowłosa usiadła po turecku na moje łóżko, a Lill zaczęła przeglądać się w lustrze. 
-Cześć Litzy- powiedziała najmłodsza.- Ładnie dziś wyglądasz. 
-Dziękuję-odpowiedziałam.- A ty, czemu taka wystrojona?
Jullie miała na sobie zwiewną, kremową spódniczkę do połowy uda, czarny T-shirt oraz oxfordki. 
-Ponieważ-powiedziała, a Lilly usiadła obok niej.-Wczoraj, kiedy wracałam z dyskoteki wpadłam na pewnego chłopaka.
-O nie, znowu się zakochała - powiedziała Lilly, spoglądając na mnie błagalnym wzrokiem, bym coś zrobiła, ponieważ każda „miłość” Jullie kończyła się jej samo okaleczaniem. 
-Nie prawda!- krzyknęła oburzona.- Spodobałam mu się, poprosił mnie o numer telefonu, więc mu dałam. I dzisiaj zaprosił mnie na spacer.
-Dobra, a kto to?- spytałam znudzona, ponieważ wiedziałam jak to się potoczy. Ona się zakocha, będzie robiła dla tego chłopaka wszystko, on zacznie uważać ją za za dziecinną i chorą psychicznie, bo powie mu całą prawdę o tym, że się tnie. I na koniec ją zostawi, a ona znowu się potnie.
-Nigdy nie zgadniecie! To Harry Styles!- krzyczała, uśmiechając się przy tym.
-Nie wierzę Ci! Przecież to nie możliwe- odpowiedziała szybko Lill.
-To naprawdę on! Ja też początku w to nie wierzyłam- powiedziała Jullie, która posmutniała, bo zapewne pomyślała, że uważamy, ze nas okłamuje.
-Nie idziesz - powiedziałam stanowczo.
-Ale jak to?! - spytała przerażona. Do oczu napłynęły jej łzy.
-Jullie, wiesz jak zwykle kończyły się twoje związki. Cięłaś się po nich, a my nie chcemy by coś Ci się stało - powiedziałam w Lilly i moim imieniu. - Musimy go najpierw poznać, później zobaczymy co dalej. 
-To ja do niego zadzwonię i mu powiem, że chcecie go poznać! Dobrze?- spytała błagalnym, a zarazem pieszczotliwym głosem.
- Spoko -powiedziała Lilly. Miała na sobie biały T-shirt z numerem 3, czerwone szorty i tego samego koloru bejsbolówkę. Do tego białą luźną czapkę i białe conversy. Jullie wyciągnęła z małej czarnej kopertówki swojego Iphone'a i wykręciła numer Harry'ego. 
-Cześć Harry, tutaj Jullie - powiedziała miłym głosem.-Słuchaj, jest taka sprawa. Moje dwie przyjaciółki bardzo chciałyby Cię poznać bo się o mnie martwią i wolą się upewnić z kim się spotkam. Dobrze, to do zobaczenia Harry- zakończyła z nim rozmowę i zwróciła się do nas.- Za godzinę mamy być u niego domu. 
-To trzeba się zbierać - powiedziała Lill.
Jullie wstała, podeszła do lustra i zaczęła się poprawiać. Lewą rękę przy nadgarstku miała owiniętą bandażem. 
-Co powiesz Harry'emu, gdy spyta czemu masz ten bandaż?- spytałam, kiedy ona przeglądała się w lustrze. Spojrzała na mnie i do jej oczy znowu napłynęły łzy. Często chciało jej się płakać, ale rzadko robiła to przy kimś.
-Nie wiem-odpowiedziała wzruszając ramionami.- Może, że się potknęłam,źle upadłam i ręka mi spuchła, czy coś.
-A może lepiej załóż trochę bransoletek żeby to przykryć- powiedziała Lilly.
-Lill, geniuszu Ty mój - powiedziała, przytulając ją.- Mogę sobie jakieś wziąć, nie? - powiedziała zwracając się do mnie.
-Pewnie, wybierz sobie coś. 
Najmłodsza z nas poszła do łazienki. Gdy wróciła miała na nadgarstku założoną jedną czarną bransoletkę i kilka pereł tego samego koloru, oraz trzy białe ze wzorem kwiatowym. Bandaż wciąż był widoczny.
-No trochę go widać, ale mało. Myślę, że nie zauważy. Chyba, że będzie przyglądał się twojej ręce, a nie twarzy. A jak spyta, to powiesz, że bawiłaś się z Lucasem no i on wykręcił ci za mocno rękę i cię teraz boli. Proste- powiedziałam.
-Trzeba iść dziewczyny - powiedziała brązowowłosa. 
-Denerwuje się - powiedziała druga. 
-Będzie dobrze, mała. - zaczęłam ją pocieszać.
Ona uśmiechnęła się i wraz z Lill wyszły z mojego pokoju. Wzięłam szybko z szafy czarną aktówkę Prady i poszłam za nimi.
Na dworze było bardzo ciepło. Nie zdziwiło mnie to, ponieważ właśnie zaczęły się wakacje. Jak się okazało, Harry mieszka niedaleko mnie w pięknych, dużych willach.  Kiedy znalazłyśmy właściwy dom, zadzwoniłyśmy dzwonkiem do drzwi.
-Dobra Julii, pokaż się- powiedziałam, a ona spojrzała na mnie.-Dobrze wyglądasz.
-Dziękuję. - odpowiedziała.
Drzwi otworzył nam chłopak ubrany w koszulkę w niebiesko-czerwone paski, czarne podwinięte rurki, bordową bluzę z kapturem, szarą czapkę i buty Tomsy tego samego koloru. 
-Ty zapewnie jesteś Louis- powiedziała Jullie, uśmiechając się.
-A ty to Juliette, jak dobrze pamiętam. Wchodźcie, Harry jeszcze się ubiera. 
Kiedy wchodziłyśmy, chłopak zaczął mi się przyglądać. Zamknął za nami drzwi i podszedł do mnie.
-Cześć jestem Louis, przyjaciel Harrego, a ty?
-Litzy. Litzy Collins.
-Miło mi cie poznać- powiedział ściskając moją rękę. 
Znalazłyśmy się w salonie, w którym stał duży telewizor, kanapa i dwa fotele. Julii rozmawiała już z jakimś blondynem, który był ubrany w niebiesko-fioletową koszulę w kratę, dżinsowe rurki z opuszczonym krokiem i czarne Nike'i. Lilly podeszła do chłopaka, z ciemną karnacją i najprawdopodobniej przedstawiła się mu. Był ubrany w biały T-shirt, czarną bejsbolówkę, szare rurki i czarne Vansy. Ja opierałam się o framugę przyglądając się każdemu z osobna. Nagle po schodach zbiegł chłopak z kręconymi włosami. Domyśliłam się, że to Harry, ponieważ nie raz widziałam jego zdjęcie w telefonie Jullie. Podszedł do niej i ją przytulił. Zarumieniła się i widziałam radość w jej oczach. 
-Lilly, chodź tu- powiedziałam, a moja przyjaciółka po chwili pojawiła się przy mnie. Później przyszła Julli z Harrym.
-Cześć, jestem Harry -powiedział z mocnym, brytyjskim akcentem. Był ubrany w szary T-shirt Ramones i czerwone rurki.  
-Miło mi, Litzy- powiedziałam wyciągając do niego rękę. On ją uścisnął.
-Jestem Lilly, miło mi.
-Czyli możemy już iść?- spytała Julli.
-Tak, tylko pamiętaj, jak coś się stanie, dzwoń.
-Dziękuję -przytuliła mnie i Lilly i oboje opuścili dom.
Nie wiedziałam co miałam robić. Moja przyjaciółka poszła do ciemnoskórego i zaczęła z nim na nowo rozmawiać. Nadal stałam w progu i przyglądałam się im wszystkim. Louis podszedł do mnie.
-Czemu nie siądziesz do nas? - zapytał ze smutkiem na twarzy.
-Jakoś zbytnio się tutaj nie ogarniam - powiedziałam odgarniając grzywkę. 
-Aha -powiedział smutny.- A tak przy okazji, ten blondyn to Niall, a ten drugi to Zayn. Jest jeszcze Liam, ale on jest na randce ze swoją dziewczyną.
Spojrzałam na niego. Miał piękne szare oczy. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Długo patrzyliśmy się sobie w oczy… Zdecydowanie za długo.
-Lilly chodź, idziemy już- powiedziałam szybko.
-Ale Litzy…
-Proszę chodźmy… 
-Mogłabyś dać mi swój numer?- spytał Louis.-Pewnie jeszcze nie raz się spotkamy, ponieważ Harry i Jullie to tak chyba na poważnie. 
-Jeżeli tak uważasz, ok -podałam mu swój numer.- Do widzenia Louis-powiedziałam, kiedy Lilly podchodziła już do mnie.
Gdy przekroczyłyśmy próg Lilly zwróciła się do mnie:
-Dlaczego chciałaś już wyjść?
-Nie wiem, po prostu poczułam takie dziwne uczucie w brzuchu.
-Uuuu, pewnie zakochałaś się w Louisie.
-Zamknij się- powiedziałam szturchając ją.- Wiesz, że kocham tylko siebie i was.
Przez resztę dnia nie wspominałyśmy już o Louisie i reszcie chłopaków. Pochwaliła się tylko, że Zayn również poprosił o jej numer telefonu.

3.28.2012

1 rozdział

Z punktu widzenia Julli
Siedzę u siebie w pokoju. Jak zwykle panuje  w nim chaos. Pojedyncze łóżko podsunięte jest pod ścianę, a biurko znajduje się pod oknem. Szafa z ubraniami stoi w rogu. Koło legowiska znajduje się mała szafeczka nocna, w której jest jedna szuflada i jedna duża półka.  Obok szafy powieszone jest duże lustro, które przyozdobione jest kolorowymi lampkami. Dywan jest koloru brązowego, a meble wypłowiałego drewna. Nad łóżkiem przyczepione są bez ładu zdjęcia moje, Litzy, Lilly i nasze wspólne. Na biurku znajduje się mój biały laptop, różne kosmetyki i biżuteria. Na podłodze znajdowało się wiele, różnych par butów, ciuchy i puste butelki po niegazowanych wodach. Okno zasłonięte jest purpurowo-fioletową roletę, zaś firany są koloru fioletowego. Łóżko przykryte jest kocem o barwie cappuccino, a pościel jest różowa w białe serca. Jak zwykle słucham muzyki przez słuchawki, ponieważ nie chcę słuchać kłótni moich rodziców. Jak zwykle ojciec krzyczał na mamę, ponieważ znowu była pijana i nie zainteresowała się tym gdzie jestem, z kim i co robię. Wzięłam do ręki Iphone i przełączyłam piosenkę na inny utwór. Trafiłam akurat na ,,Moments” One Direction. Spojrzałam na swój pamiętnik. Miałam go od bardo wielu lat. Na każdej stronie znajdowały się różne wpisy, rysunki w moim wykonaniu i ozdobne napisy. Otworzyłam go na jednej ze stron.
„2 września 2005 roku
Dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły.  5 lat w tej szkole i nigdy nie poznałam kogoś tak dziwnego, a zarazem ciekawego. Nazywa się Litzy Collins i ma 10 lat. Jest o rok ode mnie starsza. Na początku bałam się jej, ponieważ do nikogo się nie odzywała. Była samotna. Postanowiłam, że z nią porozmawiam więc podeszłam do niej i spytałam się czy chce ciasteczko upieczone przez moją mamę. Spojrzała na mnie i powiedziała ,,Nie”. Posmutniałam. Chciałam już odejść kiedy ona nagle powiedziała ,,Ładna masz tą różową sukieneczkę”. ,,Dziękuje” odpowiedziałam ,,Sama ją wybrałam, gdy byłam z tatą w sklepie” dopowiedziałam. ,,Wiesz co? Chyba, powinniśmy zostać przyjaciółkami” powiedziała Litzy. Także mogę powiedzieć, że wreszcie mam przyjaciółkę….” 
Po moim policzku zaczęły spływać łzy. Nie smutku, tylko radości. Dzięki poznaniu Li moje życie zmieniło się. Mogę stwierdzić, że na lepsze. Dzięki niej zaczęłam poznawać co to znaczy prawdziwa przyjaźń, miłość. Stałam się bardziej otwarta na ludzi, zaczęłam rozumieć, że nie tylko nauka jest najważniejsza w życiu człowieka. Przeczytałam następny wpis.
,,2 września 2006 roku
Dzisiejszego dnia mija rok odkąd przyjaźnię się z Litzy. Lecz także coraz bardziej zaczynamy kolegować się z Lilly Russell. W poprzednim roku wydawała nam się słodką, małą dziewczynką. Teraz zmieniła się i zaczęła być chodź troszeczkę dojrzalsza. Wydaje mi się, że teraz będziemy trzema najlepszymi przyjaciółkami…”
Czytając ten wpis zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Lill jest naprawdę bardzo dobrą przyjaciółką, bez której każdy dzień zapewne był by nudny. Każdego potrafi pocieszyć, chociaż sama wiele przeżyła. Ojciec zostawił ją i jej rodzinę, a ona nie przejęła się tym. Nadal jest tą samą pocieszną Lilly. Przewróciłam kolejnych kilkanaście kartek.
,,7 czerwca 2007 roku
Dzisiejszy dzień był jednym z najgorszym. Dziewczyny złożyły mi tylko głupie życzenia urodzinowe, matka upiła się w trupa. Ojciec samego rana poszedł do biura i nie złożył mi nawet życzeń, a kiedy wrócił zaczął na mnie krzyczeć z powodu bałaganu w pokoju, nie posprzątanej kuchni, a na koniec powiedział tylko najlepszego. Gdy tylko wyszedł z pokoju zaczęłam płakać. Ostatnio często płaczę. Lecz dzisiaj nie wytrzymałam. Pocięłam się…”
Zamknęłam pamiętnik. Schowałam go szybko do szuflady znajdującej się w stoliku nocnym. Położyłam się na łóżko, kuląc przy tym nogi. Spojrzałam na swoją lewą rękę. Przy wewnętrznej stronie nadgarstka znajdowała się duża liczba blizn i kilka nowych ran po samo okaleczaniu się. Dziewczyny wiedziały o tym, ale próbowały zawsze powstrzymywać mnie od tego. Niestety nie mogły mnie kontrolować siedem dni w tygodniu i dwadzieścia cztery godziny na dobę. Leżałam na łóżku słuchając One Direction kiedy nagle do mojego pokoju weszła Li i Lilly. Kiedy zobaczyły mnie zapłakaną obje podbiegły do mnie. Litzy usiadła przy mnie, a Lill stanęła obok niej.
-Co się stało?- spytała Collins. 
-Nic-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Gdyby nic się nie stało to byś nie płakała-powiedziała druga.
-To były łzy radości. Wspominałam sobie jak was poznałam i ile zmieniłyście w moim życiu-powiedziałam siadając.
-O tulimy- powiedziała Lilly.
Przytuliłyśmy się.
-Dobra, to teraz ubieraj się idziemy na dyskotekę- powiedziała Liv.
Szybko wstałam i zaczęłam przeglądać szafę z ubraniami. Lill usiadła przy biurku i włączyła sobie laptopa. Była ubrana w koszulkę z flagą Anglii, granatowe rurki, dżinsową kurtkę i niebieskie Vansy. Miała także czarne Ray-Bany. Litzy widząc, że nie mogę zbytnio zdecydować się co ubrać, wstała i zaczęła przeglądać moją szafę.
-Weź tą białą, długą koszulę na ramiączka z odkrytymi plecami-powiedziała rzucając mi  znalezioną rzecz.- Powinnaś do tego ubrać te czerwone obcisłe spodnie Frankie B, tylko gdzie one są.
-Tu na ziemi-powiedziała Lill, podając mi je. 
-No dobrze, do tego jeszcze beżowy luźny sweterek i krótkie trampki z Conversa.
Uśmiechnęłam się do Litz. Miała na sobie czerwone, podarte rurki, niebieski T-shirt z napisem ,,Soo hipster”, czarną marynarkę Lanvin i szare botki na koturnie. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel. Następnie ubrałam się w to co przyszykowała mi moja przyjaciółka i wróciłam do swojego pokoju. Li siedziała na łóżku i robiła coś w swoim Iphonie, a Lilly Tweetowała ze znajomymi. 
-Dobrze wyglądasz-powiedziała Liv, odkładając na bok swój telefon.
-Dzięki-powiedziałam i zaczęłam suszyć włosy przed lustrem. Zawsze to zajmowało mi najwięcej czasu. Kiedy skończyłam, pomalowałam lekko oczy i byłyśmy gotowe do wyjścia. 
Kiedy doszłyśmy do klubu weszłyśmy bez kolejki, ponieważ ochroniarz był znajomym Litzy. Od razu poszłyśmy w kierunku baru. Co chwilę zamawiałyśmy kolejne drinki i tańczyłyśmy z różnymi ludźmi. Co chwilę światło przemieniało się z niebieskiego, na fioletowe, później na zielone, żółte, pomarańczowe i znowu ta sama kolejność. Muzyka była świetna, dobrze się do niej tańczyło. Kiedy bawiłyśmy się już kilka godzin poczułam zmęczenie.
-Ja chyba już idę-powiedziałam do dziewczyn.
-To może pójdziemy z tobą?- spytała niechętnie Lilly.
-Nie, nie trzeba. Poradzę sobie sama.
-No spoko. To trzymaj się mała-powiedziała Litzy kiedy zmierzałam już w kierunku wyjścia. 
Na dworze było bardzo ciemno.  Ulice były opustoszałe. Może co jakiś czas, pojawiał się jakiś pijany lub naćpany przechodzień. W pewnym momencie zauważyłam jakiegoś mężczyznę ubranego w fioletową bluzę Jack Wills, szare dresy i czarne Nike. Miał na głowę zarzucony kaptur. Bałam się  takich chłopaków, ponieważ zazwyczaj należeli do osób, które potocznie nazywane są „dresami”. Jak zwykle spuściłam głowę i wyjęłam swój telefon, udając, że coś robię. Niestety chłopak wpadł na mnie i mój Iphone upadł na ziemię. Szybko go podniosłam i chciałam iść dalej. Niestety chłopak zagadał do mnie.
-Przepraszam, nie chciałem-powiedział z mocnym brytyjskim akcentem.
-Nic się nie stało-powiedziałam szybko. Spojrzałam na niego i zobaczyłam burzę brązowych loków oraz niebiesko-zielone oczy. Doskonale skądś je znałam.-Przepraszam czy my gdzieś się już nie spotkaliśmy?- spytałam.
-Nie wydaje mi się. Zapamiętałbym tak ładną buźkę. Ale ja jestem Harry. Harry Styles. 
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. On był właśnie moim idolem. Uwielbiam jego muzykę i to, jak bardzo jest wrażliwy.
-To nie możesz być ty. To niemożliwe, że właśnie cię poznałam. Jestem Julliette, ale znajomi mówią na mnie Julli. 
-Miło mi Cię poznać Julli. Mogłabyś podać mi swój numer telefonu?
-Pewnie-podałam mu swój numer telefon. Rzadko która fanka ma takie szczęście.- Ja muszę iść, mam nadzieję, że się odezwiesz.
-Na pewno zadzwonię. Obiecuję.
Poszłam w kierunku domu. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Zawsze podobał mi się Harry. Chciałam zadzwonić do Litzy, by podzielić się z nią to informacją. Już prawie wykręcałam numer, kiedy nagle przypomniałam sobie, że bawi się na dyskotece. Zrezygnowałam i na moim policzku pojawiła się łza.

pamiętnik Julii


3.27.2012

Prolog


Z perspektywy Juliette
Były około godziny 6 nad ranem, kiedy dochodziłam już do domu. Wyjęłam klucz z dżinsowych szortów i włożyłam go do zamka. Jak zwykle miałam problem z przekręceniem go. ,,Głupie drzwi” pomyślałam. Po chwili udało się. Po cichu weszłam do mieszkania i zamknęłam drzwi. Rodzice jeszcze spali. Przeszłam przez korytarz i weszłam do salonu. Na kanapie leżała do połowy odkryta mama. Podeszłam do niej i przykryłam ją całkowicie kocem. Stół był cały zawalony pustymi butelkami po piwach. Wzięłam je do ręki i poszłam do kuchni. Jak zwykle był tam bałagan. Puste flaszki wyrzuciłam do śmieci i zabrałam się za mycie naczyń. Kiedy już skończyłam, zajrzałam do lodówki, z której wyjęłam dwie butelki niegazowanej wody. Jedną postawiłam obok mamy, a drugą wzięłam ze sobą do pokoju. Zajrzałam jeszcze do sypialni rodziców. Można powiedzieć, że jest to tylko sypialnia mojego ojca, gdyż tylko on tam śpi. Jeśli w ogóle wraca kiedyś do domu. Jak zwykle rozczarowałam się, ponieważ taty nie było. Weszłam do pokoju obok i zamknęłam za sobą drzwi. Butelkę ustawiłam obok łóżka i zdjęłam swoje czarne conversy. Położyłam się i już prawie usypiałam , kiedy nagle zaczął dzwonić mój telefon. Wyjęłam z kieszeni mojego białego Iphona. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Litzy.
-Halo?- spytałam, zaspanym głosem.
-I co mała dotarłaś spokojnie do domu?- zapytała.
-Tak. Dzięki, że dzwonisz Liv- powiedziałam, wycierając łzy.
-Co jest Julli?
-Nic- odpowiedziałam ze sztuczną radością. Robiłam tak często, ponieważ nie chciałam by się martwiła.
-Dobrze, a i odstawiłam Lilly do domu. No, to wiesz, jak się wyśpisz to przyjdź do mnie. 
-Spoko.
-Kocham cię, pa.
-Pa- powiedziałam, kiedy ona już się rozłączyła. Znowu położyłam się na łóżko. Otuliłam się kołdrą i zaczęłam płakać.
Z perspektywy Litzy
Nie czekając na odpowiedź Julli rozłączyłam się. Jak zwykle w moim apartamencie panowała cisza. Poszłam do swojej sypialni i włączyłam laptopa. Kiedy on się uruchamiał, stanęłam przed wielkim lustrem znajdującym się na drzwiach szafy z ubraniami. Przyjrzałam się swojej chudej twarzy. Źrenice wyglądały jak monety, a pod oczami miałam wielkie sińce. 
-No tak, drugi dzień z rzędu wstrzykiwałam sobie kokainę-powiedziałam do odbicia w lustrze.-Ja pierdole, gadam sama do siebie.
Odeszłam od lustra i usiadłam przy laptopie. Włączyłam  piosenkę The Fray- You Found Me i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i wzięłam szybki prysznic. Gdy wyszłam z kabiny lustro znajdujące się w toalecie było całe zaparowane. Podeszłam i je wytarłam. Stałam goła. Zmieniłam się, ponieważ ciągle chudłam. Lilly i Julli mówią mi, że źle robię zażywając narkotyki, ale z uzależnieniem ciężko walczyć. Tak, jestem uzależniona i dobrze o tym wiem.  Wysuszyłam swoje długie włosy i zgarnęłam je na lewą stronę. Oczy pomalowałam tuszem i eyelinerem. Wróciłam do sypialni  i ubrałam czarny T-shirt ze wzorem Jack Danielsa, obcisłe rurki z nadrukiem amerykańskiej flagi. Do tego dżinsową kurtkę, czarne conversy z ćwiekami i fioletową czapkę. Usiadłam przy laptopie i weszłam na skaypa. Zobaczyłam, że dzwoni moja mama. Odebrałam.
-Cześć kochanie-powiedziała miedzianowłosa kobieta.
-Cześć- odpowiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
-Jezu Chryste Matko Boska! Jak ty wyglądasz! Te sińce! Dziewczyno, czy ty żadnych podkładów nie masz w domu
.-Mam- odpowiedziałam z niechęcią.
-To lepiej szybko go użyj słoneczko ty moje.
-Mamo, daj mi kurwa spokój!
-Jak ty się matki do odzywasz!- krzyknęła, a w tym samym czasie do mojej sypialni weszła Julli.
-Dzień dobry pani Naomi- powiedziała wesoło moja przyjaciółka.
-Cześć stokrotko- rzekła moja mama.
-Dobra mamo to ja kończę, pa.
-Kocham cię sikoreczko i pamiętaj nie szalejcie zbytnio.
Rozłączyłam moją matkę i spojrzałam się na Jullie. Miała na sobie czarną bluzkę Ramones, obcisłe, granatowe spodnie i tego samego koloru co bluzkę, trampki z conversa. Siedziała na brzegu łóżka i patrzyła się na swoje dłonie, którymi się bawiła.
-Powinnaś zamykać drzwi-powiedziała spoglądając na mnie.
-Ochroniarz jest, więc pilnuje tutaj wszystko.
-Ale zawsze trzeba się zabezpieczyć.
-Wiesz, że to zabrzmiało dwuznacznie-powiedziałam. Julli uśmiechnęła się , pokazując przy tym swoje dołeczki.
-To co dzisiaj robimy?- spytała podchodząc do mojej szafy z ubraniami.
-Czekamy kiedy ta głupia Lill się obudzi.
Z perspektywy Lilly
-Lilly, pora wstać-obudził mnie głos mojej mamy.
-Obiecałaś, że zaopiekujesz się dzisiaj Lucasem. No wstań, proszę cię.
-Mamo! Która jest godzina?!
-9.30.
-Wróciłam niedawno! 
Daj mi jeszcze pospać-przykryłam się całkowicie kołdrą. Tak naprawdę, nie wiele pamiętam z tego jak się tu znalazłam, ale mogłabym powiedzieć wszystko, by pospać jeszcze kilkanaście minut.
-Lill! Lill!- krzyczał twój trzy letni brat.-Chodź zobacz co zbudowałem.
-Zobacz, twój brat cię woła
.-No dobra-krzyknęłaś zrezygnowana, wstając z łóżka.
-To jakby coś złego się stało, to dzwoń
.Mama ucałowała mnie i wybiegła z mieszkania. Poszłam do mojego brata. Siedział na podłodze w salonie i bawił się klockami. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój uśmiech. Kocham go bardzo mocno i nie wyobrażam sobie życia bez niego.Usiadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Przez chwilę oglądałam jakiś program muzyczny, lecz przerwał mi dzwonek telefonu.
-Śpisz Lilly?- spytała Julli.
-No od jakiś 15 minut nie. A co się stało mała?
-No bo czekamy na ciebie z Litzy. Ubieraj się i przychodź do niej do domu.
-Nie mogę, muszę pilnować brata-powiedziałam.Jullie powtórzyła to Li.-Daje ci Litz.
-Lill, oddaj Lucasa sąsiadce. Powiedz, że idziesz dogadać się w sprawie o jakąś pracę wakacyjną czy coś.
-No ale…
-Nie pierdol tylko chodź.
Nie mogłam już nic powiedzieć, ponieważ moje przyjaciółki rozłączyły się.Spojrzałam na mojego małego braciszka.
-Co się stało?- spytał pieszczotliwym głosem.
-Spędzisz dzisiaj czas z naszą sąsiadką panią Alice, ponieważ muszę iść załatwić ważną sprawę.
-Dobrze-powiedział ze smutkiem w głosie.
Wzięłam go na ręce. Spakowałam do torebki kilka jego zabawek, butelkę z piciem i ulubioną poduszeczkę. Wyszłam z mieszkania i poszłam do budynku znajdującego się naprzeciw. Zapukałam. Otworzyła mi 54 letnia kobieta.
-Tak Lilly?- spytała.
-Dzień dobry pani. Mam takie pytanie, mogła by się pani na jakiś czas zaopiekować małym Lucasem, ponieważ idę z koleżankami załatwić sobie jakąś pracę na wakacje-skłamałam jej w żywe oczy.
-Oczywiście- wyciągnęła ręce i wzięła mojego brata.
-Tu ma pani jeszcze jego zabawki i pice.
-Dobrze, dobrze. Idź się przygotuj i powodzenia.
-Dziękuję bardzo. 
Odwróciłam się i poszłam. Gdy weszłam do mieszkania, skierowałam się na chwilę do salonu. Stanęłam przy regale, gdzie znajdowało się zdjęcie. 4 uśmiechniętych ludzi. Moja mama, brat, ja i tata. Kiedyś byliśmy szczęśliwi. Teraz nas zostawił. Znalazł sobie inną. Młodszą. Wzięłam obraz do ręki i specjalnie upuściłam na ziemię. Szybka roztrzaskała się. 
-Nie jesteś już moim ojcem.

dzielnica Lilly


Bohaterowie

Juliette Moore (Julli, Jullie, Moore)

wzrost: 168 cm
waga: 54 kg
kolor oczu: brązowo-niebieskie
kolor włosów: miedziany
kolor cery:śniady
miejsce urodzenia: Londyn
data urodzenia: 7 czerwca 1996 rok
wiek:16 lat
znak szczególny: dołeczki
Rodzina:
-Matka: Rose ( bezrobotna alkoholiczka)
-Ojciec: Nick( biznesmen)
Hobby:
bardzo dobrze maluje, gra na gitarze
słucha One Direction, Adele, Lana Del Rey
Charakter: kiedy nie znała swoich przyjaciółek była spokojna, cicha, poukładana, nieśmiała, ale zawsze stanowcza.
gdy poznała Litzy i Lilly stała się bardziej otwarta na ludzi, troszeczkę się rozszalała, zaczęła pomagać swojej  ciągle pijanej matce, nadal trochę skryta, ale mówi prawie o wszystkim swoim przyjaciółkom, zazwyczaj udaje, że nic ją nie wzrusza chociaż jest inaczej, boli ją krytyka ludzi, nie lubi gdy ktoś na nią krzyczy,  ciągle uśmiechnięta, nadal stanowcza, jeśli coś złego się wydarzy potrafi stać się silna, ukrywa swoje uczucia, od 12 roku życia okalecza się. szuka prawdziwej miłości

Litzy Collins (Li, Liv, Litz, Collins)

wzrost: 174 cm
waga: 50 kg
kolor oczu: jasny niebieski
kolor włosów:
-naturalny: ciemny blond
-aktualnie: kasztanowy
kolor cery: porcelanowy, jasny
miejsce urodzenia: Nowy Jork, USA
data urodzenia: 25 stycznia 1995
wiek:17 lat
znaki szczególne:tatuaże;trójkąt na prawym nadgarstku, gwiazda na karku, napis ,,imagine" na żebrach
Rodzina:
-Matka: Naomi (znana projektantka mody)
-Ojciec: Michael ( znany adwokat)
oboje mieszkają na stałe w Nowym Jorku, oprócz tego maja posiadłości w Hamptons, Paryżu, Rzymie i Londynie
Hobby:
taniec; balet, hip-hop 
muzyka: The Fray, Coldplay, Lifehouse
Charakter: silna, twarda, zbuntowana, zawsze ma swoje zdanie, uparta, rodzice nie zwracają na nią większej uwagi, w zamian dają jej pieniądze, myślą, że zastąpią brak rodziców, z początku egoistka, nie zwraca uwagi na innych ludzi, nie obchodzą ją sprawy innych, w wieku 15 lat pierwszy raz bierze narkotyki, imprezuje i zatraca się w używkach. Bardzo mocno kocha Jullie i Lilly.  

Lilly Russell (Lill, Lilo)

wzrost: 171 cm
waga: 55 kg
kolor oczu: niebieski
kolor włosów: brązowe
kolor cery: jasna
miejsce urodzenia: Cardiff
data urodzenia: 6 maja 1995
wiek: 17 lat
znaki szczególne: blizna na prawym palcu serdecznym
Rodzina:
-Matka; Emily (prowadzi firmę kosmetyczną ,,Vera")
-Ojciec; Rufus (prawnik)
-Brat; Lucas (ma 3 lata)
rodzice rozwiedzeni, ponieważ ojciec znalazł sobie młodszą kobietę (Sonię- pochodzenie Polska) i mieszka z nią w Niemczech z 2 letnią córką.
Hobby:
-śpiewa, ma swój zespół o nazwie ,,Fly"
-muzyka; Bon Jovi i Metalicca, Nickelback, AC/DC!
Charakter: radosna, pocieszna lecz w głębi serca zagubiona, cierpi z powodu ojca, który zostawił jej rodzinę, udaje twardą, próbuje taka być, pomocna, godna zaufania, kochana, szczera, zawsze ma swoje zdanie, popada w depresje lecz przy znajomych tego nie okazuje, nigdy nie miała chłopaka, ponieważ nikomu nie mogła zaufać 

One Direction

Niall Horan (19L.), Louis Tomlinson (21L.), Zayn Malik (19L.) Liam Payne (19L.) Harry Styles (18L.)