z perspektywy Litzy
Od około godziny próbowałam chodź na sekundę zmrużyć oko. Lecz niestety moje próby szły na marne. ,,Jednak ecstasy robi swoje”, pomyślałam i wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki. Była ona w kolorze jasno niebieskim. Po lewej stronie znajdował się zlew, lustro na całą ścianę oraz półeczka, na której jest duża ilość kremów, kosmetyków, szamponów, odżywek, biżuterii itp. Na ścianie obok znajduje się kabina prysznicowa, a przy niej wanna. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Kiedy skończyłam, owinęłam się ręcznikiem i poszłam do swojego pokoju. Ściany w mojej sypialni są ciemnego brązu który podchodzi pod kolor gorzkiej czekolady. Łóżko jest dwuosobowe w kolorze białym i znajduje się przy ścianie. Pościel jest tego samego koloru. Naprzeciw znajduje się biała, duża szafa z lustrem. Pod oknem jest biurko, a na nim laptop oraz lampka. Dywan jest jasno brązowy z białymi akcentami. Rolety są śliwkowe, a firany białe. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej majtki w paski oraz niebieski stanik La perla. Kiedy ubrałam wybraną bieliznę zaczęłam przyglądać się sobie w lustrze. Obojczyki mam wystające, kości biodrowe są widoczne, a brzuch i uda chude.-Jestem za chuda –powiedziałam na głos.
Dotknęłam też swojego tatuażu z napisem „imagine”,znajdującego się pod prawą piersią. Zrobiłam go sobie gdy byłam naćpana. Nie żałuję, że go mam. Z szafy wyciągnęłam jeszcze długą, beżową koszulkę, czarne rajstopy, granatową marynarkę Burberry, czerwoną apaszkę Bulgari oraz czarne motocyklowe buty Heavy Duty. Ledwo zdążyłam się umalować, kiedy do mojego pokoju weszła Julli z Lilly. Nie zdziwiłam się ich pojawieniem, ponieważ obie miały klucz do mojego mieszkania, tak samo jak ja do ich. Miedzianowłosa usiadła po turecku na moje łóżko, a Lill zaczęła przeglądać się w lustrze.
-Cześć Litzy- powiedziała najmłodsza.- Ładnie dziś wyglądasz.
-Dziękuję-odpowiedziałam.- A ty, czemu taka wystrojona?
Jullie miała na sobie zwiewną, kremową spódniczkę do połowy uda, czarny T-shirt oraz oxfordki.
-Ponieważ-powiedziała, a Lilly usiadła obok niej.-Wczoraj, kiedy wracałam z dyskoteki wpadłam na pewnego chłopaka.
-O nie, znowu się zakochała - powiedziała Lilly, spoglądając na mnie błagalnym wzrokiem, bym coś zrobiła, ponieważ każda „miłość” Jullie kończyła się jej samo okaleczaniem.
-Nie prawda!- krzyknęła oburzona.- Spodobałam mu się, poprosił mnie o numer telefonu, więc mu dałam. I dzisiaj zaprosił mnie na spacer.
-Dobra, a kto to?- spytałam znudzona, ponieważ wiedziałam jak to się potoczy. Ona się zakocha, będzie robiła dla tego chłopaka wszystko, on zacznie uważać ją za za dziecinną i chorą psychicznie, bo powie mu całą prawdę o tym, że się tnie. I na koniec ją zostawi, a ona znowu się potnie.
-Nigdy nie zgadniecie! To Harry Styles!- krzyczała, uśmiechając się przy tym.
-Nie wierzę Ci! Przecież to nie możliwe- odpowiedziała szybko Lill.
-To naprawdę on! Ja też początku w to nie wierzyłam- powiedziała Jullie, która posmutniała, bo zapewne pomyślała, że uważamy, ze nas okłamuje.
-Nie idziesz - powiedziałam stanowczo.
-Ale jak to?! - spytała przerażona. Do oczu napłynęły jej łzy.
-Jullie, wiesz jak zwykle kończyły się twoje związki. Cięłaś się po nich, a my nie chcemy by coś Ci się stało - powiedziałam w Lilly i moim imieniu. - Musimy go najpierw poznać, później zobaczymy co dalej.
-To ja do niego zadzwonię i mu powiem, że chcecie go poznać! Dobrze?- spytała błagalnym, a zarazem pieszczotliwym głosem.
- Spoko -powiedziała Lilly. Miała na sobie biały T-shirt z numerem 3, czerwone szorty i tego samego koloru bejsbolówkę. Do tego białą luźną czapkę i białe conversy. Jullie wyciągnęła z małej czarnej kopertówki swojego Iphone'a i wykręciła numer Harry'ego.
-Cześć Harry, tutaj Jullie - powiedziała miłym głosem.-Słuchaj, jest taka sprawa. Moje dwie przyjaciółki bardzo chciałyby Cię poznać bo się o mnie martwią i wolą się upewnić z kim się spotkam. Dobrze, to do zobaczenia Harry- zakończyła z nim rozmowę i zwróciła się do nas.- Za godzinę mamy być u niego domu.
-To trzeba się zbierać - powiedziała Lill.
Jullie wstała, podeszła do lustra i zaczęła się poprawiać. Lewą rękę przy nadgarstku miała owiniętą bandażem.
-Co powiesz Harry'emu, gdy spyta czemu masz ten bandaż?- spytałam, kiedy ona przeglądała się w lustrze. Spojrzała na mnie i do jej oczy znowu napłynęły łzy. Często chciało jej się płakać, ale rzadko robiła to przy kimś.
-Nie wiem-odpowiedziała wzruszając ramionami.- Może, że się potknęłam,źle upadłam i ręka mi spuchła, czy coś.
-A może lepiej załóż trochę bransoletek żeby to przykryć- powiedziała Lilly.
-Lill, geniuszu Ty mój - powiedziała, przytulając ją.- Mogę sobie jakieś wziąć, nie? - powiedziała zwracając się do mnie.
-Pewnie, wybierz sobie coś.
Najmłodsza z nas poszła do łazienki. Gdy wróciła miała na nadgarstku założoną jedną czarną bransoletkę i kilka pereł tego samego koloru, oraz trzy białe ze wzorem kwiatowym. Bandaż wciąż był widoczny.
-No trochę go widać, ale mało. Myślę, że nie zauważy. Chyba, że będzie przyglądał się twojej ręce, a nie twarzy. A jak spyta, to powiesz, że bawiłaś się z Lucasem no i on wykręcił ci za mocno rękę i cię teraz boli. Proste- powiedziałam.
-Trzeba iść dziewczyny - powiedziała brązowowłosa.
-Denerwuje się - powiedziała druga.
-Będzie dobrze, mała. - zaczęłam ją pocieszać.
Ona uśmiechnęła się i wraz z Lill wyszły z mojego pokoju. Wzięłam szybko z szafy czarną aktówkę Prady i poszłam za nimi.
Na dworze było bardzo ciepło. Nie zdziwiło mnie to, ponieważ właśnie zaczęły się wakacje. Jak się okazało, Harry mieszka niedaleko mnie w pięknych, dużych willach. Kiedy znalazłyśmy właściwy dom, zadzwoniłyśmy dzwonkiem do drzwi.
-Dobra Julii, pokaż się- powiedziałam, a ona spojrzała na mnie.-Dobrze wyglądasz.
-Dziękuję. - odpowiedziała.
Drzwi otworzył nam chłopak ubrany w koszulkę w niebiesko-czerwone paski, czarne podwinięte rurki, bordową bluzę z kapturem, szarą czapkę i buty Tomsy tego samego koloru.
-Ty zapewnie jesteś Louis- powiedziała Jullie, uśmiechając się.
-A ty to Juliette, jak dobrze pamiętam. Wchodźcie, Harry jeszcze się ubiera.
Kiedy wchodziłyśmy, chłopak zaczął mi się przyglądać. Zamknął za nami drzwi i podszedł do mnie.
-Cześć jestem Louis, przyjaciel Harrego, a ty?
-Litzy. Litzy Collins.
-Miło mi cie poznać- powiedział ściskając moją rękę.
Znalazłyśmy się w salonie, w którym stał duży telewizor, kanapa i dwa fotele. Julii rozmawiała już z jakimś blondynem, który był ubrany w niebiesko-fioletową koszulę w kratę, dżinsowe rurki z opuszczonym krokiem i czarne Nike'i. Lilly podeszła do chłopaka, z ciemną karnacją i najprawdopodobniej przedstawiła się mu. Był ubrany w biały T-shirt, czarną bejsbolówkę, szare rurki i czarne Vansy. Ja opierałam się o framugę przyglądając się każdemu z osobna. Nagle po schodach zbiegł chłopak z kręconymi włosami. Domyśliłam się, że to Harry, ponieważ nie raz widziałam jego zdjęcie w telefonie Jullie. Podszedł do niej i ją przytulił. Zarumieniła się i widziałam radość w jej oczach.
-Lilly, chodź tu- powiedziałam, a moja przyjaciółka po chwili pojawiła się przy mnie. Później przyszła Julli z Harrym.
-Cześć, jestem Harry -powiedział z mocnym, brytyjskim akcentem. Był ubrany w szary T-shirt Ramones i czerwone rurki.
-Miło mi, Litzy- powiedziałam wyciągając do niego rękę. On ją uścisnął.
-Jestem Lilly, miło mi.
-Czyli możemy już iść?- spytała Julli.
-Tak, tylko pamiętaj, jak coś się stanie, dzwoń.
-Dziękuję -przytuliła mnie i Lilly i oboje opuścili dom.
Nie wiedziałam co miałam robić. Moja przyjaciółka poszła do ciemnoskórego i zaczęła z nim na nowo rozmawiać. Nadal stałam w progu i przyglądałam się im wszystkim. Louis podszedł do mnie.
-Czemu nie siądziesz do nas? - zapytał ze smutkiem na twarzy.
-Jakoś zbytnio się tutaj nie ogarniam - powiedziałam odgarniając grzywkę.
-Aha -powiedział smutny.- A tak przy okazji, ten blondyn to Niall, a ten drugi to Zayn. Jest jeszcze Liam, ale on jest na randce ze swoją dziewczyną.
Spojrzałam na niego. Miał piękne szare oczy. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Długo patrzyliśmy się sobie w oczy… Zdecydowanie za długo.
-Lilly chodź, idziemy już- powiedziałam szybko.
-Ale Litzy…
-Proszę chodźmy…
-Mogłabyś dać mi swój numer?- spytał Louis.-Pewnie jeszcze nie raz się spotkamy, ponieważ Harry i Jullie to tak chyba na poważnie.
-Jeżeli tak uważasz, ok -podałam mu swój numer.- Do widzenia Louis-powiedziałam, kiedy Lilly podchodziła już do mnie.
Gdy przekroczyłyśmy próg Lilly zwróciła się do mnie:
-Dlaczego chciałaś już wyjść?
-Nie wiem, po prostu poczułam takie dziwne uczucie w brzuchu.
-Uuuu, pewnie zakochałaś się w Louisie.
-Zamknij się- powiedziałam szturchając ją.- Wiesz, że kocham tylko siebie i was.
Przez resztę dnia nie wspominałyśmy już o Louisie i reszcie chłopaków. Pochwaliła się tylko, że Zayn również poprosił o jej numer telefonu.