12.27.2012

Nowy blog 3


Rivendale Hospital to placówka dla młodzieży między szesnastym, a dwudziestym pierwszym rokiem życia, która zmaga się z wieloma problemami. Anoreksja, schizofrenia, depresja czy próba samobójcza to jedne z wielu przeszkód jakie stają im na drodze. Czy ktoś będzie w stanie pomóc tym zagubionym nastolatkom? A może zdecydują się na inne środki pomocy? Jak w nowym miejscu poradzi sobie siedemnastoletnia Elle? I czy przez to wszystko pomoże jej przejść stała mieszkanka szpitala - Fleur? Oczywiście jak w każdej historii pojawi się wątek miłosny, który zapewne jeszcze bardziej namiesza w życiu bohaterów.


z powodu tego, że ktoś stworzył bezsensownego bloga pod linkiem jaki my chciałyśmy użyć musiałyśmy trochę go zmienić. 

9.21.2012

Nowy blog 2


Opinia publiczna, a może przyjaźń? Co dla ciebie byłoby ważniejsze? Lola Martinez przyzwyczajona jest do tego, że na każdym kroku wszyscy ją rozpoznają, lubią i szanują. Jenny Malik mimo, że należy do szkolnej elity nie przepada za szumem wokół siebie. Czy dwie różniące się od siebie dziewczyny będą w stanie się zaprzyjaźnić? A może status społeczny będzie na pierwszym miejscu? 

6.13.2012

Nowy Blog

Jak obiecywałyśmy powstał nowy blog.
dodałyśmy już bohaterów i mamy nadzieję, że spodoba wam się i będziemy mieli tyle samo obserwatorów (lub więcej :D) i zapraszamy do komentowania ! -Jullie :)

6.11.2012

34 rozdział (ostatni)

Z perspektywy Jullie w tle
3 lata później
Miliardy fanek. Miliony występów. Tysiące wywiadów. Setki spotkań z fanami. Mimo, że od powstania One Direction minęło prawie 5 lat ich sława nie przeminęła. Są nadal rozpoznawalni na każdym kroku. Ich muzyka nadal przejmuje. Wiele fanów odeszło, ale jeszcze więcej przybyło. Siedząc za kulisami jednego z programów przyglądałam się na monitorze całej grupie. Mimo, że minęło już 5 lat nie wiele się zmienili. Śpiewali właśnie jedną ze swoich pierwszych piosenek. Była to „One Thing”, dzięki której prawie 5 lat temu zainteresowałam się nimi. Wtedy pojawiło się marzenie by być z Harrym. Jednak nie sądziłam, że kiedykolwiek będziemy mieli ze sobą dziecko. Trzy letni Erick, siedział na kolanach swojej cioci Litzy i wraz z nią przyglądał się ekranowi.
-Tata, tata!- krzyczał chłopiec. Jego włosy było w kolorze jasno brązowym, a oczy miał koloru szarego. Z moją przyjaciółką zaczęłyśmy po ciuchu się śmiać. Chłopiec położył głowę na jej klatce piersiowej i zamknął swoje małe oczka. Litzy bujała się wprzód i w tył, by uśpić małego. Jestem z niej dumna, ponieważ od ponad trzech lat jest czysta. Nic nie bierze i nie utrzymuje żadnych kontaktów z Tommym, który nie raz wydzwaniał do niej i pisał listy z więzienia, w którym się znalazł za handel narkotykami. Gdy One Direction skończyli wykonywać swój stary utwór usiedli na kanapie znajdującej się obok fotela prowadzącej. Była to kobieta, około 32 roku życia z rudymi włosami. Publika biła brawa. Kiedy tłum fanek uspokoił się kobieta zwróciła się do widzów.
-Witamy w naszym programie! Dzisiejszymi gośćmi jest znany na całym świecie boysband! One Direction!
-Dzień dobry. Cześć. Hej. Witam- mówił jeden przez drugiego. Prowadząca usiadła naa fotelu i swoje pierwsze pytanie zwróciła do Harrego.
-Harry. Jak wszyscy wiemy, jesteś związany z pewną 19 letnią dziewczyną o imieniu Juliette, z którą masz dziecko. Może pochwalisz nam się na ten temat?
-Tak mamy trzy letniego syna o imieniu Erick- odpowiedział, a tłum zrobił głośne „uuu”.
-Jednak, jak na razie nie jesteście małżeństwem- powiedziała.
-Jeszcze- odpowiedział Harry z uśmiechem na ustach.
-Czyli w najbliższym czasie możemy spodziewać się, że spotkamy cię na małżeńskim kobiercu?- zapytała, uśmiechając się.
-Wydaje mi się, że to bardzo prawdopodobne- odpowiedział, a ja spojrzałam na swój pierścionek zaręczynowy. Kilka dni temu, mój narzeczony oświadczył mi się, a ja oczywiście zgodziłam się.
-Jak wiemy Harry, wiele przeżyliście. Ze swoich źródeł wiem, że byliście ze sobą dwa razy. Niestety coś spowodowało, że wasz związek się rozpadł i twoja dziewczyna musiała trafić na jakiś czas do szpitala. Chcielibyśmy usłyszeć coś na ten temat-powiedziała kobieta, a ja spojrzałam z lekkim przerażeniem na cały zespół. Najbardziej przerażony tym pytaniem był Niall.
-Niestety, ale przez swoją głupotę sprawiłem, że na samym początku nasz związek się rozpadł. Jednak po wielu próbach, kłótniach i staraniach wróciliśmy do siebie. Czego też widać efekty-powiedział śmiejąc się. Publika także zareagowała śmiechem. Tym oto sposobem sprawił, że prowadząca zapomniała dopytać się o szpital i zwróciła się do Payna.
-Liam, wiemy, że minęło już prawie 4 lata odkąd zmarła twoja dziewczyna Danielle. Jak się trzymasz?
-Każdego dnia lepiej-odpowiedział, uśmiechając się.- Obiecałem jej, że będę żył normalnie. Więc tak właśnie robię.
-Znalazłeś sobie inną dziewczynę, którą pokochasz tak mocno jak Danielle?
-Na razie się rozglądam, chociaż ostatnio poznałem bardzo miłą dziewczynę-powiedział. Ostatnio poznał Rosalie, która jest fanką One Direction. Spodobała mu się jej uroda więc poprosił o jej numer, później się spotkali. Na razie są tylko znajomymi, ale widać, że jest między nimi jakaś chemia.
-Możesz powiedzieć nam kto to jest?- zapytała, a Liam kiwnął tylko głową, że nie.
Z perspektywy Litzy
Przyglądając się ekranowi, spojrzałam na Louisa, którego zapewne teraz będzie kolej. Nie myliłam się, ponieważ prowadząca zwróciła się do mojego chłopaka.
-Louis. Ostatnimi razy często możemy spotkać cię na mieście lub imprezach z pewną dziewczyną. Wiemy, że na imię ma Litzy i jest córką znanej projektantki Naomi Collins. Może powiesz nam jak wam się układa?
-Z Litzy? Jest jak w najlepszym porządku. Zawsze układało nam się świetnie- odpowiedział, a mi w głowie, pojawiły się obrazy, które nie koniecznie potwierdzały prawdziwość jego słów. Klif w Seaford, noc kiedy przyszedł do mnie pijany i nasze sprzeczki. Nie zawsze było tak wesoło, jak każdemu się wydaje.
-Moje źródło podaje, że zostawiłeś specjalnie dla niej Eleanor Calder?- zapytała, a ja wybuchłam śmiechem. Jullie spojrzała na mnie i także zaczęła się śmiać.
-Może powiem to tak- zaczął.- Kiedy zaprzyjaźniłem się z Litzy zrozumiałem, że Eleanor nie jest tą właściwą i, że kocham inną.
-Czyli można powiedzieć, że zostawiłeś ją dla swojej obecnej dziewczyny-powiedziała, rudowłosa kobieta.
-Jeśli tak to widzisz, to czemu nie- odpowiedział, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Ale dobrze, że wybrałeś Litzy, za Eleanor nie przepadaliśmy- powiedział Harry.
-Louis ostatnie pytanie skierowane do ciebie. Myślisz, że jako boysband przetrwacie jeszcze długo?- zapytała, a na sali zapadła cisza.
-Myślę, że tak. Przetrwaliśmy jak na razie wiele i myślę, że jeszcze dużo wytrzymamy. Dopóki mamy naszych fanów, to mamy dla kogo istnieć. Kiedy dowiemy się, że mamy przestań grać zrobimy to, ale będzie to dla nas ciężki okres w życiu.
-Kochacie się, prawda?- dopytywała jeszcze prowadząca.
-Kochamy się. I jeśli któryś postanowiłby odejść z One Direction myślę, że nasza grupa przestała by istnieć. One Direction to 5 chłopaków z marzeniami, a nie trójka czy czwórka osób. Musi nas być w grupie pięć- powiedział, a Harry lekko poklepał go w ramię.
Z perspektywy Lilly
Siedząc u siebie w salonie, oglądałam program w którym moim byli przyjaciele udzielali wywiadu. 
-Zayn. Przejdźmy teraz do ciebie-powiedziała, rudowłosa kobieta.
-Słucham-odpowiedział, uśmiechając się.
-Od kilku lat nie słyszeliśmy nic na temat jakieś twojej miłości. Co się stało? Czy nasz bad boy z Bradford zniknął?
-Po prostu w życiu każdego człowieka zdarza się taki moment, że kogoś kocha. Niestety w moim przypadku było tak, że ona wybrała kogo innego. Od tego czasu ciężko jest mi o niej zapomnieć i na nowo zacząć kogoś szukać. Nie chcę wpaść dwa razy do tego samego bagna.
-Naprawdę nie chcesz spróbować? To, że jakaś głupia dziewczyna zmarnowała taką szansę, to nie znaczy, że inne tak zrobią- powiedziała, a mnie lekko zabolały jej słowa.- Zobacz ile tu masz ślicznych dziewczyn- dodała wskazując ręką na tłum napalonych fanek. Zayn udając zainteresowanie powiedział.
-O! Tamta dziewczyna w lewym rogu. Myślę, że po programie się z nią skontaktuje- powiedział, a chłopacy zaśmiali się.
-Żałujesz?- zapytał mnie Philippe, które wyszedł z kuchni. Nie słuchałam o czym dalej rozmawiają.
-Czego? Że wybrałam ciebie? Jeśli tak sądzisz, to jesteś głupi- powiedziałam, a on usiadł obok mnie.
-Bo czasem boję się, że spakujesz się i wrócisz do niego. On na ciebie czeka i ja o tym doskonale wiem-odpowiedział.
-Myślisz, że jestem do tego zdolna? By spakować się i wrócić do Londynu?- zapytałam z sarkazmem.
-Kiedyś się spakowałaś i przyjechałaś tutaj-odpowiedział.
-Ale to sprawiło, że poznałam ciebie. Co oznacza, że przyjazd tu był dobrym pomysłem-powiedziałam i go pocałowałam.- Już na zawsze będę z tobą. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo-dodałam, a on obdarował mnie pocałunkiem.
Z perspektywy Jullie
Kiedy rudowłosa kobieta skończyła przeprowadzać wywiad z Zaynem przeszła na Nialla. Widziałam, że chłopak nie jest zbyt szczęśliwy.
-Niall. Nigdy nie słyszeliśmy byś z kimś był odkąd jesteś w zespole. Mógłbyś nam wyjaśnić czemu?
-Bo odkąd poznałem pewną dziewczynę nie szukam nikogo innego-odpowiedział, a ja od razu wiedziałam o kogo chodzi.
-Kochasz ją?- zapytała.
-Tak-odpowiedział, po chwili, a tłum zrobił „ooo”.
-Czemu jej tego nie powiesz?- dopytywała.
-Ona wie-odpowiedział, patrząc prosto w kamerę, wiedząc, że patrzę na to co on robi.
-A kto to jest?- zapytała kobieta.
-Niall, nie –powiedział do niego Liam.
-To Jullie. Dziewczyna Harrego- powiedział, a na widowni można było usłyszeć szmery ludzi.
-Nie jest ci z tym ciężko? Każdego dnia oni całują się, przytulają, łapią za ręce i mają dziecko. Jak sobie z tym radzisz?
-Jest mi z tym ciężko. Jednak ważniejsze dla mnie jest dobro jej niż moje własne. Czemu miałbym być hipokrytą i niszczyć ich szczęście? Jest im razem dobrze-odpowiedział, uśmiechając się do mojego chłopaka.
-Nie myślałeś nad tym by opuścić zespół? By zacząć własną karierę?- dopytywała się ciągle prowadząca, a wszyscy denerwowali się  tym co może powiedzieć blondyn.
-Myślałem. Ale nie wyobrażam sobie życia bez tych czterech wariatów. Dzięki nim tyle osiągnąłem i nie wyobrażam sobie pracy bez nich. To nie było by już tak przyjemne jak teraz.
-Czyli nie masz zamiaru odejść z One Direction?
-Odejdę jeśli mnie wywalą. Ale tak szybko się mnie nie pozbędziecie- powiedział, zwracając się do swoich przyjaciół.
-Dziękujemy wam wszystkim za wywiad. Życzymy wam byście jeszcze przez kilkadziesiąt lat byli tak znani jak teraz.
-Koniec- powiedział reżyser i chłopacy opuścili scenę. Mój synek w tym samym momencie obudził się, a ja zabrałam go od Litzy. Harry podszedł do mnie i mnie przytulił. Następnie obdarował mnie pocałunkiem. Nasz syn powiedział.
 -Fuuj- i zakrył swoimi pulchnymi rączkami oczka. Oboje zaśmialiśmy się.
-Kocham cię Jullie- powiedział Harry.
-Ja ciebie też Harry-powiedziałam, przytulając go. Spojrzałam na Louisa i Litzy, którzy tak samo jak my byli w objęciach. On coś, powiedział, a ona z radości przytuliła go. Spojrzałam na Nialla, który był uśmiechnięty od ucha do ucha i rozmawiał z Liamem i Zaynem. Mimo, że nasza grupa przeżyła wiele możemy nazwać się szczęśliwą rodziną. Każdy pomaga każdemu, wszyscy kochają wszystkich. I gdyby nie wieczór, gdzie wcześniej opuściłam klub nie spotkałabym Harrego. Dzięki One Direction nasze życia z szalonego i nie poukładanego stało się poniekąd spełnieniem marzeń każdej fanki tego zespołu.


I oto nadszedł koniec. Dziękujemy wam bardzo za 864 komentarzy (jak na razie) 43474 wejść. Dziękujemy wam za słowa które usłyszałyśmy. Wiele razy zdarzało nam się pomyśleć by przestać pisać ten blog, jednak myśl, że ktoś to czyta sprawiała, że nie mogłyśmy przestać. Z wielką chęcią zawsze do was wracałyśmy. Dziękujemy za bardzo miłe komentarze. Świadomość, że doprowadzamy kogoś do łez jest czymś nie do opisana. Jesteście świetne i mam nadzieję, że nie zawiedziecie się naszym następnym blogiem. Miałyśmy wiele pomysłów jednak niektóre nie zostały wykorzystane np. odejście Nialla z zespołu, niechciana ciąża Litzy, praca Litzy jako modelka, związek Galadrielle i Nialla, oskarżenie Litzy o pobicie ze strony Eleanor, kłótnia Litzy z mamą Louisa, zrobienie z Lilly lesbijki, więcej kłótni Zayna i Philippa, sesja zdjęciowa Philippa z Lilly, wystawienie tych zdjęć w jego galerii, związek Jullie z Niallem, rozmowa Jullie w radiu na temat One Direction, wyjazd Jullie z rodzicami, przyjazd tam Harrego i wyznanie jej miłości i chyba ostatni pomysł by Litzy wybrała Tommiego. Teraz każda z nas podziękuję wam osobno.

Ehhh, nigdy nie wiem co mam pisać w takich momentach. Nienawidzę pożegnań i to się nigdy nie zmieni, no ale cóż, jak trzeba to trzeba. Naprawdę mam na imię Natalia, choć Jull i Lill często mówią po prostu Litzy. Na blogu zajmowałam się głównie wszelkimi opisami; pomieszczeń, sytuacji, stroi, oraz ostatecznym poprawianiem tekstu i dodawaniem niektórych momentów. Dlaczego akurat ja? Myślę, że mam wiele wspólnego z moją bohaterką. Obie jesteśmy buntownicze i zawsze mamy swoje zdanie, nigdy nie dajemy za wygraną, nawet jeśli wiemy, że nie mamy racji. Łączy nas również to, że boimy się odrzucenia. Dlatego tworzymy wokół siebie tzw. obronną barierę, nasz własny, mały świat. Dlatego miłość Louisa była dla Liv czymś poniekąd strasznym, po prostu bała się tego, że ktoś ją może skrzywdzić. Było bardzo miło robić coś pożytecznego dla Was, a jeszcze milej gdy Wam się to podobało. Niestety, wszystko ma kiedyś swój koniec, nasz nastał dziś. 11 czerwca 2012 roku. Myślę, że ta data utkwi mi w pamięci na dłuższy czas. Na szczęście nie macie się o co martwić, bo przecież Was nie zostawiamy! Każdy koniec ma również swój początek, naszym będzie nowy blog. Jeszcze raz chciałabym podziękować Wam, jak również Jullie i Lilly, które przed dodaniem każdej notki twardo informowały ludzi, czego ja nigdy nie robiłam, wiem, straszna jestem, ale cóż, takie życie ^^. Do zobaczenia już niedługo, gorąco pozdrawiam - Litzy Xx
Cześć wszystkim, tu Jullie, a właściwie Dominika. Nadszedł koniec, jest nam bardzo smutno z tego powodu, ale jak to Litzy mówi "każdy koniec ma swój początek". Będzie nam brakowało naszych bohaterek, a zwłaszcza Waszych komentarzy, od których nie raz zdarzało mi się zapłakać, czym wywoływałam śmiech Litzy.. W blogu byłam odpowiedzialna za pisanie całej tej historii i wszystkich losów bohaterów. Pewnie zastanawiacie się dlaczego ja byłam Jullie. Cóż, tak jak moja bohaterka czekam na prawdziwą, wielką miłość, od której moje wszystkie problemy znikną. Tak jak Jull, miałam momenty samo okaleczania się, spokojnie, to już przeszłość. Teraz wiem, że można inaczej rozwiązywać problemy, za co szczególnie dziękuję Lilly i Litzy, które wspierały mnie w trudnych momentach. Mimo 16 lat, Jullie należała do dziecinnych, niewinnych osób. To samo można powiedzieć o mnie, jestem „dzieckiem” w porównaniu do moich przyjaciółek. Wzrost i wiele cech Jullie również ma po mnie. Dziękuję Wam bardzo jeszcze raz za czas poświęcony nam, jak i naszym bohaterkom. Kocham Was i pozdrawiam – Jullie :)
Hej,nazywam się Wiktoria. Na blogu prowadziłam głównie grafikę oraz w pewnym stopniu wcieliłam się w postać Lilly Russell. Tak jak ona mam brata,mamę,która pracuje w firmie kosmetycznej oraz ojca,który odszedł od mojej rodziny. Lubię śpiewać. Myślę,że w pewnym stopniu jestem podobna do Lilly.Na ogół jestem osobą bardzo zabawną,radosną,która wszystkich rozśmieszy oraz pocieczy,lecz bardzo boję się odrzucenia. Gdybym znalazła się w sytuacji z Zaynem i Philippem uważam,że postąpiłabym tak samo jak Lill. Wielka szkoda,że kończymy tego bloga,lecz nie wszystko trwa wiecznie ;)Mam nadzieję,że nasz blog długo utkwi wam, czytelnikom w pamięci oraz przywróci miłe wspomnienia. Również dziękuję mojej kochanej Jullie i Litzy. Dziękuję wam za wszystko <3 Litzy, no cóż...taka straszna to ty nie jesteś. Kocham was mocno. Pozdrawiam - Lilly<3

6.10.2012

33 rozdział

Z perspektywy Lilly w tle

Przyglądałam się dwóm wielkim, wypełnionym po brzegi walizkom. Przez najbliższe kilka lat możliwe, że pojawię się  tu raz czy dwa razy. Może nawet w ogóle. Wszystko zależy od tego czy moja mama będzie chciała przyjechać z Lucasem do mnie i Philippa na święta. Tak, jesteśmy razem i jak na razie nikomu to nie przeszkadza. Chyba, że chcemy wliczyć moich byłych przyjaciół. Ale oni nie są dla mnie teraz ważni. Jestem szczęśliwa. Nawet bardziej niż wcześniej.
-Już spakowana?- zapytała, mama wchodząc do mojego pokoju.
-Yep- odpowiedziałam. Moja matka podeszła do jednej z walizek i zasunęła zamek błyskawiczny, po czym głośno westchnęła.
-I pomyśleć, że cztery lata temu byłyśmy prawie nierozłączne. A teraz po raz drugi wyjeżdżasz- powiedziała lekko pociągając nosem.
-Mamo-powiedziałam, przytulając ją.- Powiedziałam ci, że jeśli chcesz możesz z Lucasem pojechać ze mną. Znajdziemy wam dom czy mieszkanie. Umiesz perfekcyjnie francuski. A Lucas się nauczy.
-Wiem-odpowiedziała.- Będę szukała dla nas mieszkania. A kiedy już coś znajdę, to je kupię i będziemy wszyscy razem. W nowym miejscu. Zaczniemy wszystko od nowa.
Ucieszyła mnie ta wiadomość, ponieważ moja mama była mi zawsze bardzo bliska. Kiedy przytulałam się z nią, na mój telefon został puszczony sygnał. Oznaczało to, że Philippe czeka już przed moim domem w taksówce.
-Muszę iść, mamo- powiedziałam. Ona złapała moją twarz w swoje ręce i zaczęła mówić.
-Dzwoń do nas codziennie. I nie rozszalej się za bardzo. Jak znajdę jakieś mieszkanie dam ci znak-na sam koniec, pocałowała mnie w policzek. Do mojej sypialni wbiegł Lucas i mnie przytulił. Chłopiec płakał.
-Nie płacz-powiedziałam do niego.- Niedługo się spotkamy. Zamieszkasz z mamą niedaleko mnie w Paryżu i będzie dobrze. Będziesz blisko Philippa, a przecież go tak bardzo lubisz- chłopiec na te słowa uśmiechnął się i na ucho wyszeptał mi „Kocham Cię, Lilly”. Moja mama pomogła wynieść mi na zewnątrz dwie walizki. Oczywiście przy taksówce czekał mój chłopak. Kierowca wraz z mamą włożyli moje bagaże do bagażnika, a ja z Philippem pocałowaliśmy się. Moja mama na koniec przytuliła mnie i weszła do domu. Blondyn wsiadł do samochodu, a ja spoglądając ostatni raz na swoją dzielnicę zobaczyłam, że ku mnie zbliża się osoba. Chwilę jej się przyglądałam, aż w końcu poznałam, że to Litzy. Zatrzymała się i ręką pokazała mi bym tutaj przyszła.
-Poczekaj chwilę- powiedziałam do blondyna i ruszyłam w stronę mojej byłej przyjaciółki.
-Czyli naprawdę wyjeżdżasz?- zapytała się mnie, gdy byłam już przy niej.
-Tak. Nic mnie tutaj nie trzyma-odpowiedziałam bez większego wzruszenia.
-A przyjaciele? Chłopacy? Zayn? Oni nic już dla ciebie nie znaczą? - powiedziała lekko zdenerwowana.
-Zostawiliście mnie, bo wybrałam Philippa. Przepraszam, że pokochałam go, a nie Zayna, który myśli tylko o pracy- powiedziałam z sarkazmem.
-On myśli tylko o pracy?! Jezu, jak ty go w ogóle nie znasz. Ciekawe, czy kogokolwiek z nas znasz!- krzyczała.
-Tak, znam ciebie-odpowiedziałam jej, wiedząc, że to co zapewne zaraz powiem okaże się moim największym błędem.
-I jakie wnioski?- zapytała, z lekkim zaciekawieniem.
-Jesteś zwykłą dziwką, która myśli tylko o sobie i swoich jebanych problemach, które tak naprawdę są niczym-powiedziałam, a Litzy przez chwilę stała w milczeniu. Następnie zamachnęła się i walnęła mnie w twarz. Złapałam się za bolący policzek, a ona powiedziała.
-Nie mów o mnie, że jestem dziwką. To ty wyjechałaś. Zayn myślał, że zrobiłaś to z miłości. Wszyscy tak myśleliśmy. A ty bawiłaś się w tym zasranym Paryżu z Philippem.
-Jednak to nie ja bzykałam się z chłopakiem w zamian za narkotyki- odpowiedziałam, wiedząc, że to ją wkurzy.
-Wolę być uważana za puszczalską, niż zostawić przyjaciółkę w najgorszym momencie jej życia. Wiesz chociaż co u Jullie?!- zapytała, a ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć.- Właśnie. Na koniec naszego spotkania mogłabym powiedzieć, że fajnie było się z tobą przyjaźnić, ale nie będę nikogo okłamywać. Byłaś najgorszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam- powiedziała i z dumą ruszyła w kierunku centrum miasta.  Ja poszłam do taksówki gdzie czekał na mnie Philippe. Gdy do niej wsiadłam, złapał mnie za rękę i zapytał.
-Coś się stało?
-Tak. Zrozumiałam dopiero po 7 latach jakich mam beznadziejnych przyjaciół- odpowiedziałam spoglądając w okno. Ruszyliśmy na lotnisko. W milczeniu przyglądaliśmy się uliczkom w Londynie. Na Lotnisku nadal nie odzywaliśmy się do siebie. Czekając w hali odlotów usiedliśmy na krzesłach, trzymając się za ręce. Moją uwagę przykuła mała sprzeczka ochroniarza z jakimś chłopakiem.  On wyrwał się mu i zaczął biec w naszą stronę.
-Lilly, zobacz-powiedział do mnie Philippe, ale ja go nie słuchałam, ponieważ wiedziałam kim jest ten chłopak. Wstałam i truchtem ruszyłam w jego stronę. Mój chłopak z przerażeniem przyglądał się całej sytuacji.
-Zayn- powiedziałam lekko zdyszana, gdy byliśmy już obok siebie.-Co ty tu robisz?- zapytałam.
-Litzy mi powiedziała, że wylatujesz do Paryża i, że tylko ja mógłbym cię tu zatrzymać. Więc, proszę cię o to byś z nami tutaj została.
-Nie chcę. Nie rozumiesz, Zayn?- powiedziałam, patrząc mu w oczy.
-Czego?- zapytał, łapiąc moje ręce.- Że zmarnowałem raz swoją szansę? Czemu nie dasz mi tego naprawić?
-Bo kocham jego- powiedziałam, wskazują jedną ręką na blondyna.
-A co on ma czego ja nie mam?- zapytał, ze smutkiem w oczach.
-Nie wiem- powiedziałam, po chwili milczenia.- Coś ciągnie mnie do niego bardziej niż do ciebie.
-Kocham cię, ale to twój wybór. Ja się z tym jakoś pogodzę- odpowiedział i ruszył w kierunku wyjścia. Ochroniarz po drodze zgarnął go i wyprowadził z lotniska.
-Lilly, musimy już iść- powiedział Philippe, podchodząc do mnie i kładąc rękę na ramieniu.-Chyba, że nie chcesz. Wybór należy do ciebie- dodał.
-Chcę- odpowiedziałam i pocałowałam go w usta. Następnie weszliśmy na pokład samolotu.

I jest przedostatni rozdział. Niestety jest krótki, ale nie miałyśmy weny na niego. Jutro między godziną 17-20 pojawi się ostatni rozdział. A już w środę/ czwartek udostępnimy tutaj link do nowego bloga. Mamy nadzieję, że wam się podoba i nie zabijecie nas za to, że Lilly wybrała Philippa. 

6.09.2012

32 rozdział

Z perspektywy Litzy w tle

Leżąc w łóżku, czekałam na wiadomość od Louisa, który dzisiejszej nocy miał powrócić z koncertu w Mullingar. Jest to rodzinna miejscowość Nialla i z okazji jakiegoś festynu zostali poproszeni o zagranie koncertu. Około drugiej nad ranem, gdy już prawie spałam, rozbudziła mnie wibracja telefonu. „Właśnie wyjeżdżamy. Jak dojadę dam ci znak. Kocham cię”, napisał Louis. Nic mu nie odpisałam, ponieważ zmęczenie dawało się we znaki. Od około trzech dni prawie każdej nocy i z samego rano Jullie wymiotuje. Sądzimy, że jest to najprawdopodobniej jakieś zatrucie lub grypa żołądkowa więc zabieram ją rano do lekarza. Gdy już prawie spałam, usłyszałam jak ktoś biega po apartamencie. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, bo najprawdopodobniej tam Jullie właśnie się znajdowała. Nie myliłam się. Moja przyjaciółka znowu wymiotowała. Podeszłam do niej i złapałam jej włosy, by ich przez przypadek nie obrzygała.
-Już dobrze?- zapytałam, klepiąc ją lekko po plecach.
-Chyba tak- powiedziała, wycierając ręką twarz. Pomogłam jej wstać z podłogi. Następnie podeszła do zlewu i umyła zęby. Ja w tym czasie oparłam się o framugę drzwi.
-Idziemy do lekarza-powiedziałam, jej a ona kiwnęła głową przecząco .- Czemu nie chcesz iść?- zapytałam, a ona skończyła myć zęby. Oparła się o blat i spojrzała na mnie ze łzami. Wiedziałam o co chodzi i czego się boi.
-Kiedy?- zapytałam, a ona wiedziała o co mi chodzi.
-2-3 tygodnie przed sylwestrem-odpowiedziała, zaczynając bawić się rękoma. Oznaczało to, że jest zdenerwowana.
-A kiedy powinnaś dostać?
-7-10 dni temu-odpowiedziała, siadając na muszlę.
-To kurwa mamy problem- odpowiedziałam, zaczesując ręką grzywkę do tyłu.-Ale to nie jest pewne. Pójdziemy do lekarza. On to potwierdzi-powiedziałam, wymyślając jakikolwiek powody, by okazało się, że to nie może być prawda.- Ostatnio mniej jesz. To też może wpływać na miesiączki. Albo zdenerwowanie. Chłopaków nie ma od trzech dni. Może denerwujesz się tym, że może im się cokolwiek stać.
-Przestań Litzy!- krzyknęła moja przyjaciółka.-Obje wiemy jaka jest prawda. Wpadłam i tyle- dodała i zakryła twarz rękoma. Słyszałam jak po cichu płacze. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Nie płacz. Będzie dobrze. Po lekarzu porozmawiasz z Harrym i zdecydujecie co dalej. Później pomogę powiedzieć ci rodzicom. Oni to zrozumieją.
-Przestań-odpowiedziała po ciuchu.- Na razie nic nie planujmy. Idźmy spać i po badaniu zobaczymy. Może nie jestem w ciąży. Mam przynajmniej taką nadzieję- powiedziała wstając. Poszła do swojego pokoju i nic nie powiedziała. Ja zrobiłam to samo i z wielkim trudem próbowałam usnąć. Po jakiś dwóch godzinach udało się. O godzinie 7 obudził mnie budzik. Od razu wstałam i poszłam do łazienki. Tam była już ubrana Jullie, która właśnie myła zęby.
-Wymiotowałaś?- zapytałam, spoglądając na nią w lustro. Ona kiwnęła tylko głową, że tak. Następnie opuściła łazienkę, a ja ubrałam się, umyłam i umalowałam. Około godziny 8 byłam już gotowa. Jullie czekała na mnie w kuchni, pijąc przy tym wodę.
-Możemy iść?- zapytałam. Ona nic nie odpowiedziała, tylko wstała z krzesełka i ruszyła w stronę wyjścia. Złapałyśmy taksówkę i pojechaliśmy do szpitala, gdzie mieliśmy umówioną wizytę na godzinę 8.15. Przez całą drogę nie odzywałyśmy się do siebie. Moja przyjaciółka tak samo jak ja bała się co powie doktor. W poczekalni siedziało dużo osób. Kobiety około 20-25 roku życia. Większość z nich była już w zawansowanej ciąży. Jullie była z nich wszystkich najmłodsza. Usiadłyśmy na krzesłach i czekałyśmy na moment, gdy lekarz zawoła Jullie. Na szczęście nie trwało to długo, ponieważ już po chwili lekarz krzyknął „Jullie Moore, zapraszam!”. Oczywiście weszłam do gabinetu ze swoją przyjaciółką. Ona usiadła na kozetce, a ja na krześle znajdującym się naprzeciwko lekarza.
-Która to pacjentka?- zapytał.
-Ja-odpowiedziała nieśmiało Jullie.
-Dobrze. To co panience dolega?- zapytał, spoglądając na nią znad okularów.
-Od kilku dni ciągle wymiotuję- powiedziała i z nerwów zaczęła bawić się palcami.
-Dobrze. Jadłaś jakieś potrawy, które mogły zaszkodzić żołądku?- pytał, cały czas notując wszystko w karcie pacjenta.
-Nie. Jadłam to co zwykle.
-Dobrze. A uprawiała panienka ostatnio stosunek seksualny?
Nastała niezręczna cisza. Zaważyłam, że do oczu zaczęły napływać jej łzy. Kiwnęła tylko głową.
-Dobrze. Miesiączka się pani spóźnia?- zapytał, a mnie coraz bardziej denerwowały jego pytania i ciągłe powtarzanie słowa „dobrze”.
-Yhy- odpowiedziała, ocierając jedną spływającą łze.
-Dobrze. Proszę się położyć i podwinąć bluzkę do wysokości klatki piersiowej.
Moja przyjaciółka zrobiła to o co poprosił ją lekarz. Ja tylko podparła się na łokciach i zacisnęłam pięści z nadzieją, że usłyszę, że Jullie nie jest w ciąży. Lekarz nasmarował ją jakąś przezroczystą mazią i zaczął jeździć jej po brzuchu jakimś sprzętem. Zaczęło się badanie USG. Lekarz i ja z zaciekawieniem przyglądaliśmy się ekranowi. Jullie z całej siły miała zamknięte oczy.
-Dobrze… Dobrze… O…- mówił lekarz.
-Może pan wreszcie powiedzieć, co widzi na tym zjebanym ekranie!- krzyknęłam zdenerwowana.
-Bez nerwów.-odpowiedział. Wytarł miedzianowłosej z brzucha maź i kazał podwinąć jej bluzkę.- Tak jak przypuszczałem. Jest panienka w ciąży.
-O nie-powiedziałam z Jullie. Lekarz wyciągnął z jednej z szuflad jakąś książeczkę i zaczął z karty pacjenta przepisywać dane.
-Wie panienka kto jest ojcem?- zapytał, a Jullie szybko odpowiedziała.
-Nie- lekarz chciał już pisać, ale ja dodałam.
-Ona wie. Ale się boi- lekarz z zaciekawieniem spojrzał na mnie i zaczął się mnie pytać.
-Dobrze. A kim on jest?
-Harry Styles- odpowiedziałyśmy znowu równo.
-Dobrze. Czy wie on o tej wizycie?
-Nie-odpowiedziała Jullie- Ale powiem mu o wszystkim jeśli będzie okazja,
-Dobrze. Termin następnej wizyty to 24 luty. I proszę pojawić się z osobą odpowiedzialną za ciebie, a nie z koleżanką- powiedział lekarz, a my opuściliśmy gabinet. Moja przyjaciółka była zszokowana, tak samo jak ja. Od razu gdy wyszłyśmy z budynku ona zwymiotowała.
-Masz gumy?- zapytała, a ja z torebki wyjęłam ostatnie dwa listki. Podałam je jej. Następnie złapałyśmy taksówkę i pojechałyśmy do domu chłopaków, ponieważ Louis napisał mi smsa, że już dojechali. Drzwi otworzył nam Niall, który przytulił najpierw mnie, a później w długim uścisku trzymał Jullie. Ja od razu podążyłam do salonu, gdzie ciepło przywitał mnie Louis. Nie obyło się bez pocałunku, którego brakowało mi od kilku dni.
-Dobrze, że jesteś-powiedziałam, wtulając się w jego ramię. Na podłodze siedział Harry z Zaynem i grali w X-boxa. Liam siedział na kanapie i czytał zawzięcie jakąś książkę. Wraz z Lou usiedliśmy obok Payna. Jullie usiadła na jednym fotelu, a Niall na drugim. Hazza, kiedy zobaczył, że przyszła Jullie zatrzymał grę.
-Co do kurwy?! Harry gramy-krzyknął Zayn.
-Gości mamy, nie zauważyłeś?- odpowiedział.- Gra może poczekać.
Zayn złapał się za głowę i „po cichu” powiedział.
-Jezu. Co ta miłość robi z ludźmi. Żeby grę zatrzymywać.
-Nie ingerujmy w sprawy miłosne. Jak tam wyjazd?- zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi, ponieważ moja przyjaciółka zerwała się z fotela i pobiegła do łazienki.
-Kurwa-powiedziałam i poszłam za nią. Próbowałam wejść do środka, ale niestety zamknęła się od wewnątrz.- Jullie? Dobrze jest?
Niestety, usłyszałam tylko dźwięk tego jak wymiotuje. Przyszedł do mnie Harry.
-Co jej jest?- zapytał , prawie szeptem.
-Nie wiem. Chyba się zatruła czymś-odpowiedziałam kłamiąc. Wiedziałam, że to nie ja powinnam powiedzieć mu całą prawdę.
-Widzę, że kłamiesz. Zostawisz nas samych?
Nic nie powiedziałam, tylko powrotem poszłam do salonu. Słyszałam tylko jak Harry puka lekko do drzwi i mówi „Jullie to ja, Harry wpuść mnie”. Ona najprawdopodobniej to zrobiła. Usiadłam z powrotem koło Louisa i wszyscy spojrzeli na mnie.
-Co się stało?- zapytał Niall.
-Nie wiem-odpowiedziałam.
-Nie kłam-powiedział do mnie Zayn.
-Litzy, co tu się dzieje?- zwrócił się do mnie mój chłopak.
-Ja wam nic nie będę mówić. Jeśli Jullie będzie miała ochotę to się z wami tym podzieli- powiedziałam zdenerwowana i poszłam do kuchni, gdzie zapaliłam papierosa. Kiedy chciałam po raz kolejny włożyć papierosa do buzi pojawił się przy mnie Lou, który go zabrał i zgasił w popielniczce.
-Wiesz, że tego nie lubię- powiedział, łapiąc mnie w pasie.
-Wiem. Ale zdenerwowałam się-powiedziałam, obejmując go wokół szyi. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a ja jak zwykle utonęłam w nich.
-Teraz powiedz mi co się dzieję-powiedział, przybliżając swoją twarz do mojej.
-Nie mogę. To nie moja sprawa- odpowiedziałam.
-Wiem, że ona spała z Harrym. On pamiętał, tylko udawał, że nie. Powiedział mi wszystko- rzekł, dotykając swoimi ustami moje. –Ona jest w ciąży, prawda?- zapytał ciągle dotykając moich ust. Ja tylko odmruknęłam ciche „yhy”. Następnie pocałowaliśmy się. Pocałunek trwał długo i było przepełniony uczuciami.
-Litzy, Louis, chodźcie!- krzyknął Harry z salonu. Podążyliśmy tam i usiedliśmy na kanapie, trzymając się ciągle za ręce. Moja przyjaciółka i jej były chłopak jako jedyni stali. Wiedziałam co chcą nam powiedzieć.
-Także w sylwestra to nie było tak, że Harry źle się poczuł-zaczęła Jullie.
-Wróciliśmy do domu i… no wiecie- powiedział Harry.- Efekt jest taki, że Jullie i ja będziemy mieli dziecko- nikt nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ Niall od razu wstał i opuścił salon.
-Ja to załatwię- powiedziałam, gdy zobaczyłam, że moja przyjaciółka chce pójść za nim. Wiedziałam gdzie najprawdopodobniej się znajduję. Było to miejsce na dachu, z którego kiedyś przyniósł pijaną Jullie. Nie myliłam się, ponieważ on tam siedział. Gdy mnie zobaczył otarł łzę z policzka. Dosiadłam się obok niego i wyjęłam paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Chcesz?- zapytałam, przybliżając do niego pudełko. On tylko kiwnął, że nie.- Niall- zaczęłam.- Wiem, że ci ciężko. Ale zrozum, że ona kocha was obu bardzo mocno. Nie wyobraża sobie życia bez was. Jednak uczucie samo wybrało. Próbowała miliony razy zapomnieć o nim. Chciała być szczęśliwa z tobą. Ale ona nie potrafi. Jeśli kogoś kocha to raz i prawdziwie. Znam ją. Nie zmienisz jej uczuć.
-Zawsze wiedziałem, że wybierze jego. Jednak nie sądziłem, że zajdzie z nim w ciąże. Wiesz co to oznacza, Liv? Będą już na zawsze razem. Ciągle miałem nadzieję, że może jednak zdarzy się taki moment, że powie „Kocham cię Niall i mogę z tobą być”. Teraz to prysło. Jak bańka mydlana. Będę musiał z tym uczuciem jakoś żyć. Pewnie kiedyś ono zniknie, ale do tego czasu dużo mnie to będzie kosztowało-powiedział, przyglądając się panoramie Londynu.
-Zawsze byłeś dzielnym chłopcem- powiedziałam, czochrając jego blond włosy i opierając się głową o jego ramię. W milczeniu przyglądaliśmy się pięknym widokom.

zostały dwa rozdziały do końca. pisząc dzisiaj ostatni rozdział na tego bloga poczułam lekki smutek. ale to wszystko w ostatnim rozdziale. jutro i w poniedziałek będą one dodane. mam nadzieję, że się podoba. niestety muszę poinformować fanów Lilly, ale jutrzejszy rozdział będzie bardzo krótki. jeśli macie jakieś pytania proszę śmiało pytać :)

6.08.2012

31 rozdział

Z perspektywy Jullie w tle
Dźwięku dochodzące z kuchni nie dawał mi spać, więc nie męczyłam się by z powrotem usnąć.  Usiadłam na kanapę i odgarnęłam kosmyki włosów spadających na moją twarz. Zbyt wielka ilość alkoholu zaczęła dawać mi się we znaki, ponieważ bardzo chciało mi się pić. Opuściłam salon i poszłam do kuchni, w której zastałam Nialla. Sprzątał butelki i szklanki, które zostawiliśmy tutaj przed wyjściem do klubu.
-Cześć- powiedziałam do niego, wyciągając z lodówki butelkę wody. Chłopak zaczął mi się przyglądać.
-I jak spędziłaś wczorajszy wieczór z Harrym? Nawet nam nie powiedzieliście, że wychodzicie- powiedział, do mnie z lekkim sarkazmem w głosie.
-Przepraszam, nie moja wina, że on poczuł się źle, a ja chciałam mu pomóc- powiedziałam, kłamiąc. Usiadłam na krzesło i zaczęłam popijać wodę.
-Mogłabyś chociaż nas poinformować, a nie. Martwiliśmy się- powiedział siadając naprzeciwko.
-Przepraszam. Po prostu było mu niedobrze. Nie myślałam wtedy o konsekwencjach-odpowiedziałam ze smutkiem spoglądając w oczy Nialla. Jak zwykle mnie przyciągały. Jednak dzisiejszego dnia nie świeciły radością. Widziałam w nich smutek. „On wie”, pomyślałam i wtedy do kuchni wszedł Harry.
-O nie- powiedziałam cicho pod nosem. Niestety Niall to usłyszał, ponieważ ze zdziwieniem spojrzał na mnie. Brązowowłosy podszedł do lodówki i chciał wyjąć z niej butelkę wody, którą miałam przy sobie. Kiedy to zauważył usiadł obok mnie i zabrał mi napój. Zaczął z niego pić, a po chwili spojrzał na mnie i zapytał.
-Pamiętasz coś z wczoraj?
-Tak. A ty nie?
-No pamiętam, że w klubie ty…- zaczął, lecz ja szybko mu przerwałam wiedząc, że Niall jest obok.
-Zabrałam cię z klubu. Nie pamiętasz? Poczułeś się źle, wyprowadziłam cię z niego i zwymiotowałeś. Źle się czułeś więc zabrałam cię do domu-powiedziałam szybko. Harry przez chwilę był zmieszany, ale chyba przypomniał sobie, wczorajszą „prawdziwą” historię.
-No tak. Już pamiętam- odpowiedział, poprawiając swoją grzywę.
-A gdzie jest Litzy? Wróciła do domu?- zapytałam Nialla.
-Z Louisem śpią u niego w pokoju-odpowiedział. Mogłabym się domyślać, że najprawdopodobniej spali ze sobą, ale nie za bardzo mnie to interesowało. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, którą przerwałam mówiąc:
-Pójdę się przebrać. Muszę załatwić pewną sprawę- powiedziałam i poszłam do salonu. Tam gdzie leżała moja sukienka, znajdywała się też kurtka, którą któreś z nich zapewne mi przyniosło. Zabrałam to wszystko do jednej z łazienek i ubrałam się. Bluzkę Harrego zostawiłam na blacie. Makijaż zmyłam. Włożyłam swoje buty, sukienkę i kurtkę i opuściłam ubikację. W kuchni z chłopakami siedział już Liam i Zayn, który do ręki przykładał lód. Nie chciałam wnikać co się stało. Wychodząc, krzyknęłam tylko „Idę, pa”. Moim kierunkiem był szpital psychiatryczny, w którym spędziłam ostatni miesiąc. Wiedziałam, że dzisiejszego dnia może nie być tam pani Isabelle, ale musiałam z kimś pogadać. Z kimś, kto nie zna na tyle dobrze Harrego. Chciałam powiedzieć im całą prawdę. Nie wiedziałam nawet, która jest godzina. Jednak wiele ludzi chodziło już po mieście i przyglądali mi się z wielkim zdziwieniem.  Nie wiedziałam jednak czemu to robią. Kiedy doszłam do szpitala, drzwi otworzyła mi jedna z pielęgniarek, która dobrze mnie znała, gdyż opiekowała się mną. Wpuściła mnie do pokoju, w którym kiedyś siedziałam z moim ojcem i czekałam na dwójkę moich przyjaciół. Kiedy weszli do pokoju, dziewczyna rzuciła się na mnie i mnie przytuliła. Gdy odkleiła się ode mnie przytuliłam się z Erickiem.
-I jak tam u ciebie?- zapytał, kiedy usiedliśmy na kanapę.
-Dobrze. Tylko coś się wydarzyło…
-Znów się pocięłaś?- zapytała Galadrielle.
-Nie. Po prostu wczoraj w nocy. Ja, pod wpływem alkoholu…- zaczęłam, ale przerwał mi Erick
-Spałaś z Harrym? Widzisz Galadrielle? Wygrałem- powiedział, a ja przeżyłam szok, ponieważ ona pocałowała go w usta.
-Co jest do diabła?!- zapytałam zszokowana. Odpowiedziała mi dziewczyna.
-Po twoim odejściu zrozumieliśmy, że czujemy coś do siebie.
-A Erick nie jest gejem?- zapytałam zdziwiona.
-Tak naprawdę nigdy nie byłem tego pewien.  Nie spałem i nie całowałem się z chłopakiem. Może to był tylko głupi wytwór w mojej głowie.
Siedziałam zszokowana i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Dobra, nie ważne. Jaki masz problem z tym, że spałaś z Harrym?- zapytała, dziewczyna.
-On tego nie pamięta. I powiedziałam każdemu, że po prostu źle się poczuł. Nie wiem czy dobrze zrobiłam. Może powinien wiedzieć?
-Takich rzeczy się nie zapomina. Może on pamięta, tylko wydaje mu się, że ty nie pamiętasz- podpowiedział mi Erick.
-Nie wiem. Może masz rację- odpowiedziałam i w tym momencie zadzwonił mój telefon.- Poczekajcie- powiedziałam do nich i odebrałam.- Halo, Litzy?
-Cześć, gdzie jesteś?
-W szpitalu. Przyszłam odwiedzić znajomych.
-Aha-odpowiedziała, wyobraziłam sobie jak w tym samym czasie przewraca oczami.- A później gdzieś idziesz?- zapytała.
-Zaraz wrócę do domu. Wykąpie się i pójdę spać. Nie mam dzisiaj na nic siły.
-Jak wrócisz chcę z tobą porozmawiać.
Nic nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam.
-Muszę iść- powiedziałam do przyjaciół i przytuliłam się z nimi. Następnie opuściłam szpital i ruszyłam w kierunku domu. Idąc poczułam uścisk w żołądku. Najprawdopodobniej byłam bardzo głodna. Idąc myślałam o tym, co wydarzyło się wczoraj. Zachowałam się jak jakaś puszczalska dziewczyna, która pod wpływem alkoholu nie potrafi pohamować swojej chęci. Jeszcze zamiast powiedzieć co wydarzyło się naprawdę, ja postanowiłam okłamać każdego. Jednak z Litzy mi się to nie uda. Ona zawsze widziała kiedy kłamię. Będąc już w domu mojej przyjaciółki poszłam od razu do łazienki i wykąpałam się. Następnie ubrałam się w swoją piżamę i poszłam do sypialni. Tam przeżyłam szok, ponieważ na moim łóżku siedziała Litzy.
-Dobra, to teraz powiedz co się tak naprawdę stało-powiedziała Litzy, wskazując rękę na wolne miejsce obok mnie.
-Ale o co ci chodzi?- zapytałam, udając, że nie wiem o co chodzi i siadając obok niej.
-Nie wierzę w tą bajkę, że Harry źle się poczuł. Co się stało?- zapytała, a ja bałam się powiedzieć jej prawdę. Bałam się jej reakcji.
-Bo zaczęliśmy się całować w klubie. I później poszliśmy do domu i tam…
-Spałaś z nim?- zapytała pośpiesznie.
-Tak-odpowiedziałam po chwili milczenia. Litzy nic nie powiedziała, tylko przyglądała mi się od góry do dołu.
-Żałujesz?- zapytała, po dłuższej ciszy.
-Nie-odpowiedziałam, a ja widziałam na jej twarzy smutek. Przytuliłam ją i zaczęłam płakać jej w ramię.- Ja coś do niego czuję. Bo wiesz, jeśli kochało się jakąś osobę, to zawsze będzie się coś do niej czuć.
-Wiem, że go kochasz. Wszyscy to wiemy. Ale dlaczego innym powiedziałaś, że się źle czuł? Dlaczego okłamałaś też go?
-Nie wiem-odpowiedziałam i położyłam się na łóżko. Litzy zrobiła to samo. Przez dłuższy czas głaskała mnie po głowie. W końcu usnęłam, a ona zapewne też.

Rozdział słaby. Już chyba te trzy następne też takie będą. Nie mamy głowy już do tego bloga. Ale go ukończymy. Mamy milion planów na przyszłego więc możecie spodziewać się, naszym zdaniem czegoś ciekawego. 

6.07.2012

30 rozdział

Z perspektywy Lilly w tle
Z mojego snu wyrwały mnie odgłosy mojej mamy i brata, którzy zapewne bawili się w salonie. Próbowałam z powrotem usnąć jednak moje próby szły na marne, ponieważ ciągle słyszałam Lucasa, który się śmieje. Z wielką niechęcią wygramoliłam się z łóżka i podążyłam do salonu, gdzie jak się nie myliłam była mama i mój brat.
-O wstała moja księżniczka- powiedziała mama, która siedząc na fotelu czytała jakąś gazetę o modzie. Na okładce zauważyłam zdjęcie mamy Litzy i tytuł „Nowa kolekcja Naomi Collins”. Lucas siedział na kanapie. Bawił się klockami i przy tym oglądał telewizję. Usiadłam obok niego, kuląc nogi. Chłopiec nie zwrócił na mnie uwagi.
-Wiesz, ta kolekcja Naomi jest bardzo interesująca- powiedziała mama, wychylając się zza czasopisma.
-Świetnie- skomentowałam spoglądając na telewizor. Mój brat oglądał właśnie bajkę „Toy Story 3”, która od razu skojarzyła mi się Liamem.
-A jak między wami? Pogodziłaś się z Litzy i Jullie?- zapytała, próbując wyciągnąć ze mnie jakiekolwiek informacje.
-Nie. Nie rozmawiałam z nimi od dłuższego czasu- odpowiedziałam z wielką niechęcią.
-Spokojnie- odpowiedziała.- Nie denerwuj się. Po prostu zastanawiałam się co chcesz dalej zrobić. Wyjeżdżając przekreśliłaś sobie szansę dalszej edukacji w twojej szkole. Interesuje mnie tylko co chcesz dalej robić- powiedziała, odkładając gazetę na stół, a następnie krzyżując ręce.
-Po świętach wracam do Paryża. Pomieszkam na początku w mieszkaniu Litzy, a później, jak już coś zarobię kupię własne i tam zostanę. Nie chcę już tu być. Mam dość każdego-powiedziałam ze wściekłością w głosie. Moja mama zszokowana tylko wstała i poszła do kuchni.
-O nie-powiedziałam na głos i podążyłam za nią zostawiając Lucasa samego.-Mamo, przepraszam-powiedziałam, gdy byłam już przy niej.
-Wiem, że nie chciałaś-powiedziała nalewając sobie wody do szklanki i biorąc z niej łyka.- Jesteś do mnie podobna. Będąc w twoim wieku zakochałam się w chłopaku, który wolał moją najlepszą przyjaciółkę. Nie mogąc tego znieść wyprowadziłam się z Bristolu do Londynu. Tutaj poznałam twojego ojca, który mi pomógł. Kochałam ich obu. Jednak wybrałam twojego tatę, ponieważ to jego pokochałam jako drugiego. Co oznacza, że nigdy nie kochałam tego pierwszego. Powinnaś się zastanowić- powiedziała, spoglądając na mnie.- Wiem, że kochasz Zayna i Philippa, ale musisz wybrać, ponieważ nie zawsze będą na ciebie czekać.
-Wiem- odpowiedziałam.
-Co masz zamiar dzisiaj robić?- zapytała, odbiegając od tematu.
-Nie wiem. Chyba będę siedzieć w domu- odpowiedziałam, opierając się o blat.- A ty?- zapytałam, zwracając się do niej.
-Z Lucasem idziemy do mojej koleżanki i jej syna. Zostaniemy tam na noc, więc jakby co masz cały dom tylko dla siebie.
-Dobrze- odpowiedziałam. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyszłam z kuchni i poszłam do swojej sypialni, w której znajdował się moja komórka.
-Halo?- zapytałam, odbierając.
-Cześć Lilly-powiedział Philippe.
-Cześć- odpowiedziałam.
-Słuchaj, mama Litzy załatwiła mi zaproszenie do klubu w Londynie. Oczywiście z osobą towarzyszącą. I jeśli nie masz planów na dzisiejszy wieczór to może chciałabyś się wybrać ze mną?- zapytał szybko. Długo się nie zastanawiałam, ponieważ wizja siedzenia w sylwestra w domu, była niezbyt ciekawa.
-Dobrze. To o której mam być gotowa?
-Około 6 będę po ciebie.
-Spoko- odpowiedziałam i się rozłączyłam.- Mamo jednak wychodzę!- krzyknęłam i weszłam do łazienki. Zaczęłam napuszczać sobie wodę do wanny, do której po chwili weszłam. Kąpiąc się przypomniałam sobie o Litzy i Jullie, które na pewno dzisiejszy wieczór spędzą z chłopakami u nich w domu. Bez namysłu sięgnęłam po telefon i napisałam wiadomość „Szczęśliwego nowego roku” i wysłałam ją do Litzy. Kiedy skończyłam się kąpać, opuściłam pokój i podeszłam do swojej szafy. Ubrana w bieliźnie zaczęłam przyglądać się ciuchom wiszącym na wieszakach. Po chwili moją uwagę przykuła granatowa zwiewna sukienka z białym koronkowym kołnierzykiem. Włożyłam ją na siebie i do tego dobrałam naszyjnik ze złotym krzyżem, bransoletki do kompletu i czarne  koturny. Kiedy skończyłam się malować opuściłam swoją sypialnię i poszłam do salonu, gdzie mama ubierała Lucasa w białą koszulę, czarny sweterek i dżinsowe spodnie. Sama ubrana była w ładną niebieską sukienkę i szpilki.
-Ładnie wyglądasz- powiedziała spoglądając na mnie.
-Dzięki. Ty też.
-A z kim idziesz na imprezę? Z Zaynem?- zapytała,  kiedy skończyła ubierać Lucasa.
-Nie, z Philipem- odpowiedziałam.  Mój brat na imię mojego przyjaciela uśmiechnął się.- O której wychodzicie?- zapytałam się.
-Za jakieś 10 minut. A ty?
-Czekam kiedy przyjdzie- powiedziałam. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zerwałam się z kanapy i otworzyłam drzwi. Stał w nich Philippe, który ubrany był w czarne, obcisłe rurki, białą koszulę i czarny krawat. Chłopak przytulił mnie, a ja odwzajemniłam jego uścisk czując przy tym słodki zapach jego perfum.
-Wejdź na chwilę- powiedziałam i go przepuściłam.
-Dobry wieczór-powiedział mój kolega kiedy zobaczył moją mamę. Oczywiście musiał pocałować ją w dłoń. Mama zaśmiała się tylko i powiedziała.
-My już wychodzimy. Do zobaczenia jutro- powiedziała i razem z Lucasem opuściła dom.
-Chcesz się czegoś napić?- zapytałam go, podchodząc do lodówki.
-A co masz na myśli?- zapytał z zadziornym uśmiechem.
-Wódka, whisky, piwo? Na co masz ochotę. Bo ja bym napiła się wódki- powiedziałam wyjmując zimną butelkę.
-Z wielką chęcią- odpowiedział, obejmując mnie w pasie. Napiłam się alkoholu prosto z butelki. W moim gardle poczułam palące ciepło. Następnie podałam trunek mojemu blond, przyjacielowi. On zrobił to samo.
-To teraz możemy iść na imprezę- powiedział i opuściliśmy mój dom. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy do klubu. W dyskotece usiedliśmy na kanapie. Kelnerzy przynosili nam szampana, którego nie chętnie piliśmy.
-Mam ochotę na wódkę- powiedziałam, oparta o Philippa.
-Mam pójść?- zapytał.
-Nie, ja pójdę- powiedziałam i opuściłam mojego przyjaciela. Podeszłam do baru i stanęłam w kolejce. Zaczęłam rozglądać się i zobaczyłam, że obok mnie na krześle siedzi jakiś chłopak, który przyglądał się drinkowi. Ułożenie włosów i sylwetka, kogoś mi przypominały.
-Zayn?- powiedziałam, a chłopak obrócił się na obrotowym krzesełku.
-Lilly?! Co ty tutaj robisz?- krzyknął.
-Przyszłam na imprezę- odpowiedziałam, lekko zdenerwowana.
-Skąd masz zaproszenie?!-krzyczał ciągle.
-Philippe mnie tu zabrał- odpowiedziałam wiedząc, że go to zdenerwuje
-O ten twój blondasek tu jest! Z wielką chęcią go poznam- po tych słowach Zayn skupił na czymś wzrok, odwróciłam się i zobaczyłam, że przygląda się nam Litzy.- Dobra, idę stąd! Mam cię dość!- krzyknął, nakazując tym samym spojrzeć mi na niego.
-Może byśmy sobie coś wyjaśnili!- krzyknęłam do niego zdenerwowana.
-Niby co?! Że wolisz jakiegoś francuza ode mnie! Proszę cię, nie będę się przed tobą poniżał i błagał cię byś była ze mną! Mam jakąś swoją godność!- krzyknął i mnie zostawił przy barze. Urany był w czerwony garnitur, czarną koszulę i tego samego koloru buty.
-Co pani podać?- zapytał barman.
-Jednego drinka-powiedziałam i zaczęłam na nowo szukać tłumie Zayna, niestety nigdzie go nie widziałam. Barman podał mi zamówiony trunek i ruszyłam do Philippa. W drodze do niego wypiłam cały alkohol i gdy byłam już przy nim zaprosiłam go od razu na parkiet. Tańczyliśmy w rytm piosenki. W pewnym momencie zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Coś sprawiło, że miałam wielką chęć pocałować go. Zapewne była to sprawka alkoholu, ale zrobiłam to. Philippe odwzajemnił go. Kiedy nasze usta oderwały się od siebie, ktoś pchnął mojego przyjaciela. Zszokowana spojrzałam kto to i zobaczyłam, że to Zayn. Oboje zaczęli się między sobą kłócić i przepychać. Niestety, przez głośną muzykę nic nie słyszałam. W pewnym momencie Malik z całej siły walnął z pięści mojego przyjaciela w oko. Wtedy pojawił się ochroniarz i kazał im obu opuścić klub. Złapał moich przyjaciół za ramiona i zaczął ciągnąć ich w kierunku wyjścia. Oczywiście podążyłam za nimi.
-Jeśli chcecie się kłócić to na zewnątrz!- krzyknął ochroniarz, gdy byliśmy już na dworze. Zobaczyłam, że tam stoi Louis z Litzy. Stanęłam koło blondyna, który trzymał się za oko. Najprawdopodobniej bardzo mocno został uderzony.
-Teraz wybieraj! Chcesz jego czy mnie! To twoja ostatnia szansa. Więcej ich nie będziesz miała- krzyczał Zayn. Już od bardzo dawna wiedziałam, kto jest mi bliższy i z kim chciałabym być, jednak nigdy nie miałam możliwości komukolwiek o tym powiedzieć.
-Nie karz mi wybierać, bo wybiorę jego-powiedziałam, a Zayn i Philippe spojrzeli na mnie zszokowani.  Tak samo Litzy i Louis.
-Proszę!- krzyknął Malik.- Droga wolna! Miłej drogi  z powrotem do Paryża. Mam nadzieję, że będziesz tam szczęśliwa, Lilly. I pomyśleć, że cię kiedyś kochałem- powiedział, do mnie ze smutkiem w głosie.- Pff.. Ale ja byłem głupi- dodał i wszedł z powrotem do klubu. Spojrzałam ze łzami w oczach na Litzy i powiedziałam.
-Litzy ja prze…- zaczęłam idąc w jej kierunku, ale niestety ona mi przerwała.
-Po prostu mi ciebie żal. Popełniłaś najgorszy błąd w życiu wybierając jego-powiedziała wskazując na Philippa.- Straciłaś przez to wszystko- po tych słowach złapała Lou za rękę i zaciągnęła go z powrotem do klubu.
-Philippe ja przepraszam- powiedziałam podchodząc do niego. W tym samym momencie wystrzeliły fajerwerki.
- Nic się nie stało. Ważniejsze dla mnie jest to, że wybrałaś mnie. Oznacza to, że mnie kochasz- powiedział, przytulając mnie.
-Tak. Kocham cię- odpowiedziałam, wtulając się w jego ramię.- Szczęśliwego nowego roku.
-Nawzajem Lilly, nawzajem.
-Chodź- powiedziałam, łapiąc go za rękę.- Pójdziemy do mnie i dam ci coś na to oko, bo jest całkowicie spuchnięte.
Philippe nic więcej nie powiedział. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy. Mój dom był pusty. Zaprowadziłam blondyna do swojej sypialni i usiadł na łóżko. Ja poszłam do lodówki i wyjęłam opakowanie z kostkami lodu. Weszłam z powrotem do swojego pokoju i podałam mu chłodzącą rzecz na oko.
-Kocham cię, wiesz?- zapytał, przykładając opakowanie do oka.
-Wiem- odpowiedziałam, spoglądając na niego.- Ale za kilka dni wyjeżdżam. Wracam do Paryża.
-Nie jedź teraz. Poczekaj na mnie. Został mi niecały miesiąc pracy. Pojedziemy razem. Zamieszkasz ze mną. Proszę przemyśl to, ale na razie nie wyjeżdżaj sama.
Spojrzałam na niego i położyłam się na poduszki. On zrobił to samo.
-Dobrze- odpowiedziałam i oboje usnęliśmy, leżąc obok siebie.

z okazji moich urodzin łapcie 30 rozdział.
także do zakończenia bloga zostały 4 rozdziały, ale już po zakończeniu bierzemy się za nowy. co chwilę zachodzą jakieś zmiany więc nie sugerujcie się tym co piszemy w poprzednich notkach, bo wiele się zmienia.
jeśli chcecie możecie nas o coś pytać. 

6.05.2012

29 rozdział

Z perspektywy Litzy w tle
Szłam przez ulice miasta ubrana w zwykły szary dres z opuszczonym krokiem, T-shirt, śliwkową bluzę Louisa i grubą dżinsową kurtkę. Włosy miałam związane w koka, a na to narzucony kaptur. Na nogach miałam czarne emu, a na oczach przeciwsłoneczne okulary. Nie byłam nawet umalowana. Po przebudzeniu od razu ubrałam się i poszłam kupić alkohol z okazji nowego roku. Idąc z papierosem w ustach rozmawiałam z Louisem przez telefon.
-To tak chwilę po 4 możecie u nas być -powiedział.
-Spoko- odpowiedziałam, wypuszczając dym z buzi.
-I wydaje mi się, że powinniśmy pójść do klubu- powiedział, lecz ja nie zwróciłam na te słowa uwagi, ponieważ ramieniem potrącił mnie chłopak ubrany w niebieską bluzę i czarne rurki. Na głowie narzucony miał kaptur, a ręce schowane w kieszeniach bluzy. On tylko odwrócił się i powiedział „Sory”. Przeżyłam szok, kiedy zobaczyłam, że jest to Tommy. On mnie nie poznał. Najprawdopodobniej był mocno naćpany.
-Litzy, słuchasz mnie?- zapytał.
-Tak, do klubu. Spoko mi pasuje- odpowiedziałam udając, że nie spotkałam mojego byłego kochanka.
-Dobra, ja się rozłączam bo łazienka jest wolna. Harry teraz ja wchodzę!- krzyknął, a ja zaczęłam po cichu się śmiać.- No to teraz się nie wykąpie-powiedział, po chwili ze smutkiem w głosie.
-Ale niestety ja muszę się rozłączyć, ponieważ wchodzę do sklepu.
-Kocham cię- powiedział, rozłączając się. Weszłam do sklepu, w którym zawsze sprzedawali mi alkohol. Za kasą stał Xavier, który bez większych problemów sprzedawał mi używki.
-O Litzy kochanie, jak dawno cię nie widziałem- powiedział, szczęśliwy.
-Xavier - odpowiedziałam, z udawaną radością.- Poproszę tego szampana- powiedziałam wskazując palcem na jedną z kilkunastu butelek. Chłopak nawet nie pytając się o to czy mam dowód podał mi go i powiedział jaka jest jego cena. Położyłam mu na blat wyznaczoną sumę pieniędzy i opuściłam budynek. Wychodząc ze sklepu wyciągnęłam z kieszeni kurtki swój telefon i zadzwoniłam do Jullie, która jeszcze spała gdy wychodziłam z domu. Długo czekałam, na to aż odbierze, ale w końcu się udało.
-Halo?- zapytała.
-O, nie śpisz- powiedziałam zadowolona, z tego, że wstała.- To dobrze. Jestem na razie na mieście i kupiłam właśnie alkohol na imprezę do chłopaków. Louis powiedział mi, że myślą nad tym by nie wybrać się do klubu więc kupię jeszcze papierosy-dodałam, przypominając sobie o tym, że zapomniałam o nich.- Black Devile chcemy?- zapytałam.
-Yhy- odpowiedziała, najprawdopodobniej była zaspana.
-Także się ogarnij, bo o 4 wychodzimy- dodałam.
-A która jest?- zapytała, a ja stanęłam przy jednym z kiosków. Wskazałam na paczkę papierosów a mężczyzna mi je podał.
-Chwilę po pierwszej- odpowiedziałam i wzięłam z lady pudełko i położyłam wyznaczoną sumę pieniędzy. Następnie ruszyłam w kierunku swojego domu.
-Że co?! O nie, muszę się szykować. Czekam na ciebie, pa - powiedziała i się rozłączyła. Zaśmiałam się pod nosem. Jullie często była niezbyt ogarnięta. I zawsze to mnie w niej najbardziej śmieszyło. Idąc jak zwykle paliłam papierosa. Nie śpieszyłam się, ponieważ od samego przebudzenia czułam, że dzisiejszego dnia wydarzy się coś, co zaważy na życiu któregoś z nas. Jednak najważniejsze jest to kogo moje przeczucie dotyczy. Długo się nie zastanawiałam, ponieważ doszłam do swojego domu. Jullie najprawdopodobniej się kąpała, ponieważ w apartamencie panowała cisza. Położyłam alkohol na stół w swoim pokoju i tak samo jak moja przyjaciółka poszłam się wykąpać. Moja kąpiel nie trwała długo. Od razu ubrałam bieliznę i poszłam do swojej sypialni, gdzie stanęłam przed szafą. Zaczęłam przyglądać się ubraniom, lecz moją uwagę przykuła moja sylwetka odbijająca się w lustrze. Byłam bardzo chuda, a do tego doprowadziły narkotyki, które brałam zawsze od Tommiego. To on był zawsze moim największym problemem, to od niego zawsze próbowałam uciec. Jednak kiedy już byłam blisko zapomnienia o nim, działo się coś co doprowadzało z powrotem do mojej narkomanii.  Moje rozmyślenia przerwała Jullie, która wchodząc do mojej sypialni powiedziała:
-Weź tą krótką, białą i siatkowaną koszulkę, co ci ostatnio mama przysłała.
-Spoko- odpowiedziałam, zaglądając w głąb szafy.-I myślę, że do tego te czarne, skórzane rurki- dodałam, wyciągając z szafy wybrane ciuchy.
-Tak, to na pewno będzie pasować-odpowiedziała, uśmiechając się.
-A ty co ubierasz?- zapytałam, wkładając do nogawki nogę.
-Nie wiem sama. Myślałam nad jakąś spódniczką i bluzką- odpowiedziała, a mi przypomniała się przesyłka od mojej mamy, w której była biała sukienka z jedwabną wstążeczką. Do niej dołączona była karteczka z napisem „Dla Jullie, na specjalne okazje - Naomi”. Próbowałam ją na siebie włożyć pewnego dnia, ale była w rozmiarze mojej przyjaciółki.
-Nie, ja mam dla ciebie coś lepszego- powiedziałam i sięgnęłam do szafy.- Mama przysłała mi ją z tą bluzką. Do mnie nie pasuje, bo jest za słodka. Więc masz, to dla ciebie. Pasuje ci-dodałam, przy tym lekko naciągając fakty.
-Dzięki- powiedziała po przyjrzeniu się sukience. Przytuliła mnie, a ja odwzajemniłam jej uścisk. Kiedy Jullie opuściła mój pokój dokończyłam ubieranie, a następnie wysuszyłam włosy i umalowałam się. Oczy podkreśliłam makijażem mocniejszym niż zwykle. Do tego stroju dobrałam czarny, futrzany płaszcz i tego samego koloru wiązane koturny. Wychodząc z pokoju spojrzałam jeszcze na swoją komórkę. Znajdowała się tam dwie  wiadomości. Jedna od Lilly, „Szczęśliwego nowego roku” i od Tommiego  „Jeśli chcesz to czekam na ciebie, do 20”. Na żadną z nich nie odpisałam. Poszłam do salonu, gdzie czekając na Jullie zaczęłam się poprawiać. Na szczęście długo to nie trwało, ponieważ moja przyjaciółka dołączyła do mnie.
-Ślicznie wyglądasz- powiedziała.
-Ty lepiej- odpowiedziałam jej.- A wiesz czy Lilly przychodzi?- zapytałam się.
-Nie rozmawiałam z nią od mementu, gdy się z nią pokłóciłam- powiedziała, odpowiadając na moje pytanie. Następnie z butelką w ręku opuściłyśmy apartament. Gdy doszłyśmy do chłopaków, drzwi otworzył nam Louis. Od razu zaczęliśmy się całować, a moja przyjaciółka weszła do środka. Gdy byłam w objęciach Lou czułam się bezpiecznie. I tak jakby cały świat zniknął.
-Ślicznie wyglądasz- powiedział, szepcząc mi na ucho.
-Ty też- odpowiedziałam, spoglądając na jego garnitur, który był w kolorze ołówkowym. Do tego miał także ubraną czarną koszulę z białym kołnierzykiem.
-Szczęśliwego nowego roku- powiedział do mnie, obdarowując mnie swoim ślicznym uśmiechem.
-Z tobą? Będzie najlepszy- odpowiedziałam. Tomlinson  złapał mnie za rękę i poszliśmy do salonu, gdzie od razu nalaliśmy sobie po lampce szampana.
-Proszę moja mi lady- powiedział pijany Harry, do mojej przyjaciółki, która siedziała na fotelu. On usiadł na drugim i zaczął rozmawiać z chłopakami.
-Wiecie co panowie- powiedział Lou.- Myślę, że powinniśmy iść do tego klubu, z którego wysyłali nam zaproszenia.
-A nie do tego znajdującego się tutaj blisko?- zapytał Zayn, który tak samo jak najmłodszy członek zespołu był lekko pijany.
-Chcesz by zaatakowały cię napalone fanki? Tam jest prywatna impreza. Nikt bez zaproszenia się nie dostanie- powiedział lekko zdenerwowany Liam.
-Dobra jak chcecie. Ja tam mogę już iść- powiedział Malik. Nie słuchałam ich dalszej rozmowy, ponieważ zaczęłam się przyglądać mojej przyjaciółce i jej dwóm adoratorom. Oboje przyglądali się jej lecz Harry robił to dyskretnie. Niall patrzył się na nią i nie ukrywał tego, że coś do niej czuje. Moja przyjaciółka przyglądała się każdemu z chłopaków.
-Litzy, to możemy już iść?- zapytał mnie Louis.
-Pewnie- odpowiedziałam, przyglądając się mojej przyjaciółce. Jullie chodź idziemy- rzekłam zwracając się do niej lecz ona była zbyt zamyślona.- Ej Jullie, słuchasz nas?- zapytałam i ona wyrwała się ze swoich rozmyślań.
-Nie, przepraszam zamyśliłam się – odpowiedziała.
-Pytaliśmy się czy chcesz iść do klubu, czy wolisz zostać tutaj- powiedział Liam.
-Wolę klub- odpowiedziała, wypijając całego szampana w jednym łyku.
-To zaczyna się impreza- powiedział Zayn i opuściliśmy ich dom. Szliśmy na piechotę. Ja z Louisem za rękę, a obok nas Liam, który był smutny. Było mu ciężko po stracie Danielle, ale próbował tego nie okazywać. Jednak ja to widziałam.  W klubie usiadłam oczywiście koło mojego chłopaka, a kelnerzy zaczęli przynosić nam alkohol.  Cały czas rozmawiałam z Louisem i resztą zespołu pijąc przy tym alkohol. Zayn i Harry pili bardzo dużo i wiedziałam, że to dzisiejszego wieczoru oni będą naszym problemem. Jullie też piła i chciała robić to z umiarem, ale niestety nie była na tyle silna by oprzeć się trunkowi. Malik niecierpliwiąc się, że jeden z kelnerów nie przynosi mu alkoholu wstał i opuścił nas. Po chwili Jullie i Niall zrobili to samo podążając na parkiet.
-Zatańczysz?- zapytał mnie Louis, a ja mu przytaknęłam.  Tańczyliśmy razem, ale osobno. On poruszał się w swój rytm, a ja w swój. Jednak ciągle mieliśmy ze sobą kontakt wzrokowy. On z zaciekawieniem przyglądał się mi. Nie lubiłam kiedy ktoś ciągle na mnie patrzy więc pocałowałam go.
-Kocham cię- wyszeptał mi do ucha, zagryzając przy tym swoją wargę.- Chcesz drinka?- zapytał.
-Pewnie, ale ja pójdę kupić. Zostań tu- powiedziała i ruszyłam w kierunku baru. Jednak Lou złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie i ponownie mnie pocałował. Później poszłam do baru, gdzie stał młody mężczyzna. Przy barze musiałam czekać, ponieważ była kolejka. Rozglądając się po klubie zauważyłam na końcu blatu siedzącego Zayna z jakąś brunetką. Widziałam jego zdenerwowaną twarz, zapewne była to jakaś natrętna fanka. Zayn spojrzał na mnie i dziewczyna rozmawiająca z nim odwróciła się i podążyła za jego wzrokiem. Poznałam, że to Lilly. Mój przyjaciel najprawdopodobniej krzyknął coś do niej, bo ona spojrzała się na niego i dalej się kłócili.
-Co pani podać?- zapytał barman.
-Dwa drinki- odpowiedziałam, nie przyglądając się już kłótni moich znajomych. Mężczyzna podał mi to o co prosiłam i ruszyłam w kierunku Lou. Zastałam go z grupką dziewczyn, które go otaczały. Podeszłam bliżej i ze złością zaczęłam mu się przyglądać. Na jego twarzy pojawiał się szczery uśmiech. Najprawdopodobniej podobało mu się to, że jest adorowany przez tyle osób.
-Kto następny?- zapytał, przytulając następną dziewczynę.
-Może ja?- zapytałam z sarkazmem i wyłoniłam się z tłumu.
-O Litzy!- krzyknął, zadowolony.- Nie widziałem cię- dodał.
-Nie dziwne- odpowiedziałam zdenerwowana.- Masz tu swój drink, ja muszę siąść- odpowiedziałam i ruszyłam na sofę, gdzie siedział Liam z Niallem. Blondyn był smutny, ale zobaczył moje zdenerwowanie.
-Co się stało?- zapytał.
-Louis- odpowiedziałam i odłożyłam drinka. Wyjęłam z opakowania jednego papierosa i zapalniczkę i wyszłam na tyły klubu. Na dworze panował chłód i dlatego cała się trzęsłam, przez co nie mogłam spokojnie odpalić papierosa. Młody ochroniarz z ciemną karnacją zaczął mi się przyglądać. Był mocno umięśniony. Wypuściłam dym z buzi, objęłam się rękoma  i zapytałam.
-Przeszkadzam ci?
-Nie. Po prostu zastanawiam się czemu tak młode i śliczne dziewczyny muszą się marnować, przez alkohol, papierosy i narkotyki.
-Bo jesteśmy głupie- odpowiedziałam, znowu się zaciągając.
-Zastanawiałaś się czemu palisz? Dlaczego to robisz?- zapytał. On stał przy drzwiach prowadzących do wnętrza klubu, a ja opierałam się o ścianę.
-Po prostu uwielbiam palić. Palenie jest jak zapominanie. To wszystko co mam, kiedy wszystko się pieprzy. Zapalić i się zamknąć. Dym zakrywa wszystko co złe i dobre. Całe to gówno. Tylko dzięki nim nie zwariowałam. To one utrzymują mnie przy życiu-odpowiedziałam, a mężczyzna z szeroko otwartymi oczami spojrzał na mnie.
-Jesteś mądrą dziewczyną, lecz się marnujesz. Zastanów się zanim coś zrobisz- powiedział i wszedł do klubu. Stojąc sama w ciemnym zaułku dokończałam papierosa. Jednak kiedy wyrzuciłam jego resztkę usłyszałam głos, kogoś znajomego.
-Jak zwykle jesteś śliczna- powiedział Tommy.
-Nie będę z tobą gadać- powiedziałam, podchodząc do drzwi, jednak on mi je zablokował i pchnął mnie na ścianę, o którą niedawno się opierałam.
-Nie udawaj takiej niedostępnej. Gdzie jest twój kochaś? Liam, Louis czy jak mu tam. Zawsze chciałem go poznać, wiesz?
-Nie twój zasrany interes. I nie jestem już twoja- powiedziałam, odwracając od niego wzrok.
-Jak będziesz chciała narkotyków to już będziesz moja. Bo kto ci je da? Na pewno nie ci twoi śliczni chłopcy- odpowiedział, wyjmując z kieszeni torebkę foliową z białym proszkiem.
-Już nie biorę. Nie potrzebuję tego-odpowiedziałam, ze złością w głosie. Zacisnęłam z całej siły zęby i spojrzałam mu w twarz.- Wiesz Tommy? Jesteś tylko dupkiem, który nie potrafi nic porządnie zrobić. Nikt nigdy nie będzie cię poważnie kochać.
-A ty co?!- krzyknął zdenerwowany.- Znawczyni miłości?!
-Tak, mam kogo kochać i mam osoby, które kochają mnie.
Tommy palcami ścisnął moją buzię, tworząc z ust dziubek.
-I tak zawsze będziesz zwykłą dziwką- powiedział, a ja plunęłam mu w twarz. Z obrzydzeniem otarł ślinę i chciał coś powiedzieć, ale przez drzwi wyszedł Louis.
-Litzy, jesteś tutaj?- zapytał. Kiedy mnie zobaczył, podszedł do mnie i mnie przytulił.- Co się stało? Czemu jesteś zdenerwowana?
-Oo, miło mi poznać Tommy jestem- powiedział mój były kochanek, podchodząc do Tomlinsona.
-Tommy?- zapytał zszokowany.- Litzy, co tu się dzieje?- zapytał, zwracając się do mnie.
-Nie wiem, Louis. On jest zwykłym kutasem, który nie chce dać mi spokoju.
-Zwykł
ym kutasem?- zapytał ze zdziwieniem na twarzy.- Takim zwykłym, że jak wsadzałem ci go do buzi to było ci strasznie przyjemnie. Ona jest zwykła dziwką więc zastanów się zanim coś zrobisz- powiedział, zwracając się do Lou.
-Coś ty powiedział?- rzekł mój chłopak podchodząc do niego.- Że jest dziwką?
-Jest dziwką i kurwą- odpowiedział, a Tomlinson z całej siły pięścią walnął go w twarz. A dokładniej w nos. Tommy leżąc na ziemi, złapał się za nos i po chwili szybko wstał i nas zostawił. Nawet nic nie powiedział. Louis rozprostowywał co chwilę palce. Najprawdopodobniej go bolały.
-Przepraszam cię- powiedział, podchodząc do mnie.- Wiesz jaka jest moja praca. Wszędzie fani, nie mogę im powiedzieć „Sorry jestem zajęty”. Wiedziałaś co cię może spotkać będąc ze mną. Musisz się do tego przyzwyczaić-dodał, łapiąc mnie w pasie. Czułam na twarzy jego ciepły oddech, oraz woń alkoholu pomieszanego z dezodorantem.
-Wiem. Nie jestem do tego przyzwyczajona. Nie wiem czy chcę mieć z tobą takie życie. Na każdym kroku ktoś będzie nam przeszkadzać. „Cześć Lou, mogę autograf?”, „O patrz! Louis Tomlinson ze swoją dziewczyną”. Ja nie chcę takiego życia, wiesz?- powiedziałam, a on zdenerwowany odsunął mnie od siebie. Zaczął chodzić w tą i powrotem. Widziałam, że go zdenerwowałam.
-To czego ty chcesz?!- krzyknął zdenerwowany.-  Mam zostawić zespół?! Moich najlepszych przyjaciół?! Zrezygnować ze swojego marzenia?! Chcesz bym wybierał?! Jeśli tak, to wiedz, że wybiorę pracę! Bo gdybyś mnie naprawdę kochała, to nie musiałbym podejmować takiej decyzji.
Podeszłam do niego i złapałam za ręce.
-Kochaj mnie albo zostaw. Wybór należy do ciebie- powiedziałam, gdy on spojrzał mi prosto w oczy. Nic nie odpowiedział tylko mnie  namiętnie pocałował.
-Ta odpowiedź ci wystarczy?- zapytał.
-W zupełności- odpowiedziałam, zagryzając lekko wargę. W tym samym momencie drzwi do klubu otworzyły się, a ja z Louisem zauważyliśmy ochroniarza, który wyrzucał dwóch chłopaków oraz przestraszoną dziewczynę idącą za nimi. Poznałam, że to Lilly i Zayn. A osobą trzecią najprawdopodobniej był Philippe, przyjaciel brunetki.
-Jeśli chcecie się kłócić to na zewnątrz!- krzyknął ochroniarz, gdy wszyscy byli już na zewnątrz. Blondyn trzymał się za oko, a moja była przyjaciółka stała obok niego.
-Teraz wybieraj!- krzyknął Zayn.- Chcesz jego, czy mnie?! To twoja ostatnia szansa. Więcej ich nie będziesz miała- mówiła do niej, a ona przyglądała się raz jemu, a raz swojemu koledze z Paryża.
-Nie karz mi wybierać, bo wybiorę jego- odpowiedziała, a my z Louisem przyglądaliśmy się całej scenie ze zdziwieniem.
-Proszę!- krzyczał członek One Direction.- Droga wolna! Miłej drogi z powrotem do Paryża. Mam nadzieję, że będziesz tam szczęśliwa, Lilly. I pomyśleć, że cię kiedyś kochałem- rzekł ze smutkiem w głosie.- Pff… Ale ja byłem głupi- dodał i wszedł z powrotem do klubu. Lilly i Philippe spojrzeli na mnie, a moja przyjaciółka powiedziała.
-Litzy ja prze..- zaczęła podchodząc do mnie,  ale ja jej przerwałam.
-Po prostu mi ciebie żal. Popełniłaś najgorszy błąd w życiu wybierając jego- powiedziałam, wskazując na blondyna.- Straciłaś przez to wszystko.
Dalej nic nie powiedziałam, tylko złapałam Louisa za rękę i zaciągnęłam z powrotem do klubu. W tym samym czasie wybuchły fajerwerki, a Lou na ucho szepnął mi.
-Szczęśliwego nowego roku.
-Nawzajem- odpowiedziałam. Usiedliśmy na kanapę, gdzie siedział tam Liam, Niall i Zayn. Jullie i Harrego nie było. Blondyn nalał nam wszystkim alkoholu i wziął kieliszek do ręki i powiedział.
-Szczęśliwego nowego roku i niech miłość będzie z wami wszystkimi.
Zgodziliśmy się z nim i wypiliśmy duszkiem cały trunek.

Przepraszamy, że tak dawno nie dodawałyśmy, ale byłyśmy na wycieczce i dopiero wczoraj wróciliśmy a trzeba było odespać a także dokończyć ten rozdział. Wydaje mi się, że wyszedł słabo, no ale mam nadzieję, że się spodoba. Następny rozdział w czwartek/piątek, zależy jak wypadnie z urodzinami. A pytanie jest takie.
Rosalie, Alice i Blanca. Czy to dobre imiona dla głównych bohaterek, naszego następnego bloga?


ja, Litzy, chciałabym złożyć najserdeczniejsze życzenia mojej kochanej, starej Jullie z okazji jej 15 urodzin, radujmy się i dzielmy tą dobrą nowiną, huhu, pieniędzy, seksu, dwójki dzieci, Nialla, i takie tam, lots of love, L Xx


ulubione zdjęcie Jullie


a to Jullie w niebieskich końcówkach



otóż ja, też chciałabym złożyć życzenia Jullie :3 składam Ci chyba po raz 4, ale to nic <3 pamiętaj,że Cię mocno kocham <3 /Lilly<3



5.30.2012

28 rozdział


Z perspektywy Jullie w tle
Obudziły mnie promienie  słońca, wpadające do mojego pokoju. „Nie jeszcze 5 minut. Proszę”.  Z całej siły zamknęłam oczy z nadzieją, że chodź na sekundę uda mi się z powrotem usnąć. Jednak kiedy już prawie spałam obudziła mnie wibracja mojego telefonu.
-Kurwa!- krzyknęłam, podnosząc się z łóżka. Sięgnęłam po telefon. Dzwoniła Litzy.
-Halo?- zapytałam.
-O, nie śpisz- powiedziała szczęśliwa.- To dobrze. Jestem na razie na mieście i właśnie kupiłam alkohol na imprezę do chłopaków. Louis powiedział mi, że myślą nad tym by nie wybrać się do klubu więc kupię jeszcze papierosy. Black Devile chcemy?
-Yhy- odpowiedziałam. Zdarzało mi się czasem zapalić papierosa, ale robiłam to rzadko.
-Także się ogarnij, bo o 4 wychodzimy- dodała.
-A która jest?- zapytałam, idąc do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej sok. Napiłam się, a ona odpowiedziała.
-Chwilę po pierwszej.
-Że co?! O nie, muszę się szykować. Czekam na ciebie, pa- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Zrobiłam sobie na szybkiego tosty i usiadłam na krześle w kuchni. Jak zwykle włączyłam telewizor, ponieważ nie przepadałam za tym by siedzieć w ciszy. Wszędzie były informacje o tym za ile godzin nadejdzie nowy rok.  Cieszyłam się, że obecny już się kończy, ponieważ był on moim najgorszym. Kłótnie z rodziną, przyjaciółmi, zdrada i szpital. Na szczęście miałam to wszystko za sobą. Moje ostatnie problemy z Niallem i Harrym rozwiązały się. Po powrocie z Seaford poprosili mnie o rozmowę. Uzgodniliśmy zgodnie we troje, że zapominamy o ostatnich wydarzeniach i jesteśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Ostatnio to słowo sprawia nam wszystkim wielkie problemy. Ale wolę to niż unikanie. Po śniadaniu poszłam szybko się wykąpać. Kiedy skończyłam włożyłam na siebie bieliznę, rozczesałam mokre włosy i poszłam do pokoju Litzy z nadzieją, że właśnie tam ją zastanę. Miałam szczęście, ponieważ właśnie tam była. Na jej biurku stała torba z alkoholem, a ona tak samo jak ja stała w bieliźnie i wybierała dla siebie ciuchy.  Widziałam także, że nad czymś się głęboko zastanawia.
-Weź tą krótką, białą i siatkowaną koszulkę, co ci ostatnio mama przysłała- powiedziałam do niej, gdyż zapewne zastanawiała się nad wyborem stroju dla siebie. Litzy uśmiechnęła się i odpowiedziała.
-Spoko. I myślę, że do tego te czarne, skórzane rurki- powiedziała, wyciągając wybrane rzeczy z szafy.
 -Tak, to na pewno będzie pasować- dodałam.
-A ty co ubierasz?- zapytała, wkładając nogę w nogawkę.
-Nie wiem sama. Myślałam nad jakąś spódniczką i bluzką.
-Nie, ja mam dla ciebie coś lepszego- powiedziała i sięgnęła do szafy. Wyciągnęła z niej białą, krótką sukienkę z jedwabną wstążką.- Mama przysłała mi ją z tą bluzką. Do mnie nie pasuję, bo jest za słodka. Więc masz, to dla ciebie. Pasuje ci.
-Dzięki-powiedziałam, przytulając ją. Poszłam do siebie do pokoju i włożyłam sukienkę. Leżała na mnie bardzo dobrze tak jakby to był mój rozmiar, jednak była chyba w rozmiarze Litzy. Wybrałam do niej pasujące białe koturny. Następnie dosuszyłam lekko mokre włosy i pomalowałam się. Nie wymyślałam nic wymyślnego z makijażem. Zrobiłam tylko zwykłe kreski eyelinerem oraz pomalowała oczy tuszem. Narzuciłam na to jeszcze beżowy płaszczyk i opuściłam swoją sypialnię. W salonie stała Litzy i poprawiała się. Do swojego stroju dobrała czarny futrzany płaszcz i tego samego koloru wiązane koturny.
-Ślicznie wyglądasz- powiedziałam do niej.
-Ty lepiej- dodała.- A wiesz czy Lilly przychodzi?
-Nie rozmawiałam z nią od momentu, gdy się z nią pokłóciłam- powiedziałam i wyszłyśmy z mieszkania. Litzy w ręce niosła butelkę szampana. Będąc już u chłopaków drzwi otworzył nam Louis. Jak zwykle on i moja przyjaciółka już w progu zaczęli się całować. Ja tylko ich ominęłam i weszłam do domu. Zdjęłam kurtkę i podążyłam do salonu. Harry, który ubrany był w fioletową koszulę w kratę, szarą marynarkę, czarne rurki, muszkę i buty podszedł do mnie i łapiąc w swoje ręce moją twarz, kilka razy pocałował mnie w policzki.
-Cześć słoneczko, jak się bawisz ?- zapytał. Po jego zachowaniu i sposobie mówienia widziałam, że jest już lekko pijany.
-Harry ja dopiero przyszłam- odpowiedziałam.
-O nie, pewnie jeszcze nawet nie zdążyłaś napić się alkoholu- złapał mnie za rękę i zaprowadził do stołu. Pokazał gestem bym usiadła na fotelu i tak zrobiłam. Reszta, z uśmiechem na ustach przyglądali się co robi Harry. Tylko Niall spojrzał na mnie i obdarował mnie uśmiechem. Do salonu weszła Litzy, z Louisem, którzy od razu nalali sobie po lampce szampana. Mój kieliszek podał mi Harry, który przy tym powiedział.
-Proszę moja mi lady.
Usiadł na drugi fotel i zaczął z resztą ludzi prowadzić zawziętą rozmowę. Nie słuchałam ich, tylko każdemu z nich zaczęłam się przyglądać. Zayn ubrany był w czarną koszulę, czerwony garnitur i tego samego koloru co koszulę buty. Liam postawił na klasykę, więc ubrał białą koszulę i szary garnitur z kamizelką. Louis ubrany był w czarną koszulę z białym kołnierzykiem oraz ołówkowy garnitur. Niall wybrał dla siebie czarny, dopasowany smoking. Wszyscy z wyjątkiem Litzy wyglądaliśmy elegancko. Ona jak zwykle wyróżniała się z tłumu. Jednak jej to nie przeszkadzało. 
-Ej Jullie, słuchasz nas?- zapytała Litzy, która wyrwała mnie z moich rozmyślań.
-Nie, przepraszam zamyśliłam się- odpowiedziałam.
-Pytaliśmy czy chcesz iść do klubu, czy wolisz zostać tutaj- zapytał Liam.
-Wolę klub- odpowiedziałam, wypijając z w ogóle nie tkniętego kieliszka całego szampana.
-To zaczyna się impreza- powiedział Zayn, który też był już lekko wcięty. Opuściliśmy dom i poszliśmy do dyskoteki gdzie dzisiejszego dnia wstęp miały osoby z przepustką. Oczywiście całe One Direction zaproszone było na imprezę wraz z osobami towarzyszącymi. W klubie usiedliśmy na jedną z sof i jacyś kelnerzy zaczęli przynosić nam szampany. Siedziałam na samym środku. Między Harrym i Niallem. Obok blondyna siedział Zayn i Liam, a obok mojego byłego chłopaka, jego najlepszy przyjaciel i moja przyjaciółka. Piłam kolejne lampki, jednak nie robiłam tego tak szybko jak Styles, który cały czas mnie obejmował ręką. Niall cały czas jednym palcem dotykał mojego uda. Zayn jakiś czas temu opuścił nas. ponieważ poszedł do baru, a Liam z Harrym zawzięcie o czymś rozmawiali.
-I jak się bawisz?- zapytał mnie Niall, kiedy już sama byłam mocno pijana. Pociągnęłam z kieliszka łyk i mu odpowiedziałam.
-Świetnie, tylko chciałabym zatańczyć.
Nie czekając na jego odpowiedź pociągnęłam go na parkiet. Litzy i Louis zrobili to samo. Światło zmieniało się z fioletowego, na ciemny zielony, żółty, pomarańczowy i czerwony. I cały czas ta sama kolejność. Ze specjalnych urządzeń wylatywała mgła. Mimo tego, że leciała szybka muzyka Niall objął mnie w pasie, a ja oparłam głowę o jego ramię.
-Wow, nie sądziłam, że tak miło spędzę sylwester- szepnęłam mu na ucho.
-Ze mną… Znaczy z nami, każde imprezy będziesz tak spędzać- powiedział. Czułam, że na jego twarzy pojawia się uśmiech.
-Wiem, dlatego was wszystkich tak mocno kocham- odpowiedziałam mu. Pojawiła się we mnie chęć powiedzenia mu całkowitej prawdy, ale bałam się jego reakcji na moje słowa, więc wolałam to wszystko przemilczeć.
-Ale my kochamy cię bardziej. Każdy z nas cię bardzo mocno kocha-powiedział do mnie, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie miałam siły mu cokolwiek odpowiedzieć, ponieważ następne słowa wywołały by u mnie fale łez. Nasz spokojny taniec, przerwał głos mocno pijanego Harrego.
-Odbijany- powiedział, a Niall ustąpił mu miejsca. Kiedy odchodził przyjrzałam mu się. Na policzku miał łzę, ale gdy szedł otarł ją. Harry tak samo jak blondyn nie zwracał uwagi na to, że leci szybka muzyka. Objął mnie w pasie. Stykaliśmy się ciałami, a ja czułam jak jego klatka raz podnosi się do góry, a raz opada w dół. Czułam także od niego woń sporej ilości alkoholu.
-Ja wiem, że jestem pijany- powiedział mi na ucho Harry.- I jutro pewnie nic nie będę pamiętał. Co ja gadam. Ja nigdy nic nie pamiętam po wypiciu alkoholu. Ale mam wielką chęć powiedzieć ci całą prawdę. Kocham cię Jullie. Wiem, że pewnie mi nie uwierzysz, ale ja naprawdę nadal cię kocham. Spierdoliłem wszystko zaczynając od tej głupiej zdrady. Później jeszcze był ten pocałunek i twoje cięcie się. Ta świadomość, że to ja jestem powodem twojego smutku była czymś najgorszym na świecie. Później jeszcze widziałem cię całującą się z Niallem. Wiesz czemu chciałem przyjaźni? Ponieważ ja wiem, że ty już mnie sobie odpuściłaś. Nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Ale wiesz?  Ta nasza przyjaźń jest jak jakaś trwająca całe wieki kara. Jest to najgorsza rzecz na świecie. Jesteś spełnieniem moim marzeń. Słodka, miła, mądra, uczuciowa, śliczna, uczciwa. Jesteś moim ideałem. I nikt nigdy mi ciebie nie zastąpi. Kocham cię.
Oparłam głowę o jego ramię i zaczęłam płakać. Sama jeszcze chwilę temu czułam chęć powiedzenia komukolwiek całej prawdy. I to właśnie on powinien ją usłyszeć. Nikt inny tylko on.
-Ja ciebie też Harry. Kocham cię najbardziej na świecie. Tą twoją zdradę wybaczyłam ci szybko, ale najgorsza jest ta nasza pierdolona przyjaźń- powiedziałam płacząc. Hazza odsunął mnie od siebie, objął moją twarz rękoma i spojrzał mi prosto w oczy. Przesunął swoją twarz i nasze czoła zaczęły się stykać.
-Nie płacz skarbie. Nie ma po powodu- z jego oczu też płynęły łzy.
-Ale ty też płaczesz-powiedziałam, lekko się śmiejąc. Otarłam swoje i jego łzy. Harry tylko przyjrzał mi się i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam ten pocałunek. Jego ręce błądziły po moim ciele. To zatrzymywał je na chwilę na plecach, udzie, brzuchu i klatce piersiowej. Ja także swoimi rękoma poznawałam na nowo jego ciało.
-Pragnę cię Jullie- powiedział, odsuwając mnie od siebie.- I wiem, że ty też pragniesz mnie.
Nawet nie protestowałam. Chłopak złapał mnie za rękę i wyciągnął z lokalu. Nie wzięliśmy ze sobą kurtek. Złapaliśmy taksówkę i podaliśmy kierowcy adres. Ja byłam oparta o jego ramię, a Harry błądził ręką po moim udzie. Oboje czuliśmy pożądanie. Pierwszy raz w moim ciele szalały takie uczucia. Ale byłam pewna, że tego chcę. Że to właśnie z nim chcę przeżyć swój pierwszy raz. Gdy przekroczyliśmy próg jego domu, zaczęliśmy się całować. Harry złapał mnie za rękę i pociągnął do swojej sypialni. Wziął mnie na ręce i zaczął całować po szyi, ramionach, ustach. Ja rękoma trzymałam jego loki. Harry zdjął ze mnie sukienkę, a ja pomogłam uporać mu się z koszulą. Następnie przeżyliśmy ze sobą upojną noc.
*późna godzina nocna*
Obudziła mnie natrętna melodia telefonu. Przekręciłam się na drugi bok, ponieważ dźwięk nie dawał mi spokoju. Kiedy zobaczyłam kto znajduje się obok mnie przeżyłam szok, lecz jednak szybko przypomniałam sobie co się wydarzyło. Na brzuchy leżał Harry, który smacznie spał. Tak samo jak ja był do połowy przykryty kołdrą. Loki miał w nieładzie, a z otwartej buzi leciało mu troszeczkę śliny. Osoba, która dzwoniła do któregoś z nas nie dawała za wygraną. Wstałam z łóżka i zaczęłam szukać na podłodze telefonu. Był on w spodniach Harrego. Dzwonił do niego Liam.
-Halo?- zapytałam, mizernym głosem poprawiając włosy.
-Gdzie wy jesteście?- zapytał, przerażony. Chwilę wahałam się co powiedzieć, ale w końcu zdecydowałam, że kłamstwo będzie lepsze niż szczera prawda.
-Harremu zrobiło się nie dobrze więc wyprowadziłam go z klubu.  Zwymiotował, więc postanowiłam go zawieść do domu.
-Wszystko już dobrze?
-Tak, śpi jak zabity- Liam nie mówił nic przez dłuższy czas, wic ja spojrzałam na godzinę. Było chwilę po 12 w nocy.
-Dobra, to my tak za jakieś 2-3 godziny będziemy z powrotem. Nastały małe komplikacje-dodał.
-Spoko. Weźcie nasze kurtki jak byście mogli-dodałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na Harrego. „Jeśli zastali by nas w jednym łóżku pomyśleli by, że spaliśmy ze sobą, a ja nie chcę do tego dopuścić. On i tak pewnie nie będzie nic pamiętał”, pomyślałam. Pozbierałam swoje rzeczy, które rozrzucone były po całym jego pokoju i wybrałam dla siebie jedną z jego bluzek, które miał w szafie. Ubrałam ją i spojrzałam na Harrego. Chłopak smacznie spał i nawet przez sen wyglądał słodko. Na paluszkach podeszłam do niego i pocałowałam go w czoło.
-Kocham cię Harry- wyszeptałam. Następnie po cichu opuściłam jego sypialnie. Podążyłam do salonu, gdzie ułożyłam swoje rzeczy na fotelu i położyłam się na kanapę. Opatuliłam się kocem i pomyślałam. „Jeśli Harry o niczym nie wspomni i nie będzie pamiętał co się wydarzyło dzisiaj w nocy, nie mam zamiaru mu przypominać. Będę żyła tak jakby nic się nie wydarzyło. Nadal będziemy tylko przyjaciółmi”. Następnie zamknęłam oczy i po chwili usnęłam.



Mamy pytanie, ale nie dotyczące tego bloga, tylko naszego drugiego, który zaraz po zakończeniu tego powstanie. Czy przeszkadzało wam by to, że niektóre postacie były by osobami, które grają w serialu "Skins". Między innymi chodzi nam o Hanna Murray, która gra Cassie oraz o Kaya Scodelairo, która gra Effy. Oczywiście nie będzie to druga wersja "Skins". Po prostu potrzebujemy bohaterek a ciężko nam jest znaleźć odpowiednie dziewczyny. Także wyrażajcie swoje opinie na ten temat. 

5.27.2012

27 rozdział


Z perspektywy Lilly w tle
Drugi dzień świąt, a ja nie mam żadnego kontaktu z moimi przyjaciółmi. Chyba można powiedzieć, że z byłymi. Wyszłam na zewnątrz, z kawą w ręku i usiadłam na schodach. Ubrana jestem tylko w biały długi sweter oraz czarne rurki. Nie ruszało mnie to, że na dworze było –20 stopni, ponieważ ciepły napój mnie rozgrzewał. Przyglądałam się ludziom, którzy co jakiś czas szli z paczką lub torbą. Najprawdopodobniej szli na święta. U nas w domu było tylko moja mama, brat, wujek Harison z żoną Dianą i małą trzyletnią córką Emily, była także moja i Lucasa babcia Christine oraz dziadek Christopher. Będąc na zewnątrz słyszałam jak mój dziadek opowiada najmłodszym historie „Za moich czasów…”. Znałam je na pamięć, ponieważ za każdym razem opowiadał mi je. Po mojej dzielnicy mieszkaniowej szedł jakiś chłopak. Jego chód wydawał mi się znajomy. Co chwilę spoglądał na numery domów. W końcu zatrzymał się przed moim domem. Rozpoznałam, go po jego blond włosach.
-Philippe?- zapytałam, podnosząc się, zostawiając kawę na schodach i podchodząc do nieznajomego.
-Lilly - powiedział, i przytulił mnie. Tęskniłam za nim bardzo, ale nie spodziewałam się tego, że się tutaj pojawi.
-Co ty tu robisz?- zapytałam, odrywając się od niego.
-Jesteśmy z całą grupą, kilkanaście kilometrów od Londynu. Spędzimy tu jakiś miesiąc. Że dzisiaj są święta to pani Naomi pozwoliła nam spędzić je jak chcemy. To spytałem jej o twój adres i tu przyjechałem.
Złapałam go za rękę i usiedliśmy na schodach.
-No opowiadaj, jak się pracuje-powiedziałam, do mojego przyjaciela.
-No jest ciężko, ale przyszykowałem się na to. Muszę codziennie być w studio o 6 rano i siedzieć tam do 11 wieczorem. Zdarzają się dni, kiedy nawet nie zdążę wrócić do domu, bo kończymy pracę o 5 nad ranem następnego dnia. Mimi praca się podoba. Na początku wykłócała się o wszystko, jak to ma w zwyczaju. Przez to wszystko o mały włos nie wywalili jej z pracy, ale porozmawiałem z panią Collins i jakoś namówiłem ją by nie wywaliła Mimi. Ona się zgodziła, jednak Mimi musiała już być grzeczna. Także się uspokoiła i jest dobrze.
-To dobrze, że ma przy sobie takiego przyjaciela-odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.
-A u ciebie jak?- zapytał. Wiedziałam, że chodzi mu gównie o Zayna. Posmutniałam, ale odpowiedziałam.
-Jeśli po nowym roku nic się nie polepszy wracam do Paryża- odpowiedziałam.
-Aż tak źle?
-Jeszcze gorzej. Ale nie chcę mi się mówić na ten temat-odpowiedziałam. Biorąc do ręki kubek z kawą. Philippe mnie przytulił i frontowe drzwi mojego domu otworzyły się.
-Lilly chodź do środka-powiedziała moja mama. Odsunęłam się od Philippa i powiedziałam.
-Zaraz przyjdę mamo. Jeszcze porozmawiam z kolegą.
-Dobry wieczór- powiedział, mój przyjaciel.- Philippe Blanc- dodał, podchodząc do niej i całując ją w dłoń.
-O jaki miły chłopak. Lilly może zaproś go do nas na kolację?- zapytała moja mama.
-Nie, nie będę się narzucał- powiedział pośpiesznie.
-Oj nie gadaj- powiedziałam do niego.- Chodź wejdziemy-dodałam, łapiąc go pospiesznie za rękę i wciągając do domu. Zdjął kurtkę i razem weszliśmy do salonu.
-Poznajcie Philippa - powiedziałam, do mojej całej rodziny. Lucas i Emily podnieśli się szybko sprzed telewizora i podbiegli do niego. Mój młodszy brat zaczął skakać wokół niego.
-Lilly ma chłopaka! Lilly ma chłopaka!- krzyczał cały czas. Do niego dołączyła się Emily.
-On nie jest moim chłopakiem! Jesteśmy przyjaciółmi-powiedziałam do mojego brata.
-Philippie, może dosiądziesz się do nas?- powiedział mój dziadek. Mój przyjaciel usiadł obok mnie. Babcia jak to zwykle bywa zaczęła nakładać mu na talerz masę jedzenia.
-Babciu-powiedziałam z akcentem by się uspokoiła.
-Oj Lilly nie narzekaj. To silny chłopak, niech się naje- powiedziała. Philippe nie protestował tylko zaczął jeść nałożoną mu porcje jedzenia. W czasie jedzenia, moja rodzina wypytywała się go o różne rzeczy. Ile ma lat, skąd jest, jak się poznaliśmy, jak zarabia na życie. Kiedy nadszedł czas gdy Philippe zaczął mówić o swojej pasji nie obyło się bez reakcji mojej mamy.
-Oo, robisz zdjęcia. A masz może jakieś ze sobą?
-Tak- z plecaka wyjął swój aparat, oraz kilka zdjęć z różnych sesji. Wszyscy bardzo się nimi zachwycili, lecz ja musiałam pilnować Lucasa, który chciał wraz z Emily dobrać się do sprztu.
-Nie wolno go ruszać, bo zepsujecie- powiedziałam, zwracając się do nich.
-Ale ja chcę sobie zrobić zdjęcie- odpowiedział mój brat, krzyżując ręce i tupiąc nóżką.
-To możesz poprosić Philippa by ci zrobił, a nie ruszasz czyjeś rzeczy bez pozwolenia- odpowiedziałam i zobaczyłam, że mój brat idzie w kierunku blondyna. Stanął przed nim i ze słodką minką zapytał.
-Philippe zrobisz mi i Emily zdjęcia?
Mój przyjaciel przez chwilę nie wiedział co ma odpowiedzieć, ale w końcu odpowiedział, że tak.  Najmłodsze dzieci bardzo się ucieszyły. Philippe zaczął dawać im wskazówki, jak jakiś profesjonalny fotograf modelom.
-Lucas, udawajcie, że się w coś bawicie.
Oczywiście tak zaczęli robić, to on podawał jej piłkę, to ona mu. Dostał ją wczoraj na święta i bardzo się z niej cieszył.
-A teraz się przytulcie -powiedział Philippe.
-Fuuu, nie będę przytulać dziewczyny- odpowiedział, a Emily stanęła obrażona.
-A mnie przytulisz?- zapytałam uśmiechnięta. Chłopiec podszedł do mnie i wskoczył mi w ramiona. Oczywiście mój przyjaciel musiał robić zdjęcia.
-To teraz przytul Emily- szepnęłam bratu na ucho. Chłopiec posłuchał mnie i tak zrobił. Blondynka uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk.
-No chłopcze, to pokaż nam te zdjęcia- powiedział szczęśliwie mój dziadek. Philippe zaczął pokazywać mojej rodzinie zdjęcia. Widziałam radość na twarzy wujka i jego żony.
-Śliczne są te zdjęcia- rzekła moja ciocia.
-Jeśli jest możliwość to mogę je państwu zgrać.
-Z wielką chęcią. Lilly, może zgrać je na twój komputer?- zapytała mama.
-Pewnie- odpowiedziałam i razem z fotografem ruszyliśmy do mojego pokoju.
-Ładny pokój- powiedział, gdy znaleźliśmy się w mojej sypialni. Nic nie odpowiedziałam tylko włączyłam swój laptop. Philippe zgrał wszystkie zdjęcia z dzisiaj na komputer i kiedy kończyło się już przesyłanie zadzwonił jego telefon.
-Halo?... Tak?... Dobrze… Za 40 minut?... Dobrze… Do widzenia -kiedy skończył rozmowę zwrócił się do mnie.- Muszę niestety już iść, ponieważ pani Naomi chce ze mną porozmawiać.
-Szkoda, ale jak trzeba to trzeba- wyszliśmy z mojego pokoju i w salonie on powiedział.
- Niestety muszę już iść, praca wzywa. Miło było państwa poznać i dziękuję za kolację- mój dziadek wstał i podszedł do chłopaka. Uścisnął mu rękę i cicho na ucho rzekł.
-Pamiętaj, troszcz się o moją wnuczkę -Philippe tak samo jak ja był zdziwiony tymi słowami. Jednak pożegnał się z resztą mojej rodziny i opuścił mój dom. Gdy weszłam powrotem do salonu, podbiegł do mnie Lucas i zapytał.
-Kiedy on nas znowu odwiedzi?
-Nie wiem- odpowiedziałam uśmiechając się.- Może niedługo-dodałam.


następny rozdział na pewno będzie przed piątkiem, ponieważ wyjeżdżamy na wycieczkę, co także oznacza, że rozdziałów nie będzie w weekend. 
chciałybyśmy wam podziękować, ponieważ dzisiaj mijają dwa miesiące odkąd powstał ten blog. 
mamy jak na razie 31355 wejść, 71 obserwujących i 29 postów. dziękujemy wam bardzo :) 
i dzisiaj to WY możecie zadawać nam pytania. będziemy na nie odpowiadać w komentarzach :)
i następne trzy rozdziały będę opisywać ten sam dzień, ale z różnych perspektyw. wszystko będzie odbywało się w noc z 31 grudnia 2012 roku na 1 stycznia 2013.