Z perspektywy Juliette
Były około godziny 6 nad ranem, kiedy dochodziłam już do domu. Wyjęłam klucz z
dżinsowych szortów i włożyłam go do zamka. Jak zwykle miałam problem z
przekręceniem go. ,,Głupie drzwi” pomyślałam. Po chwili udało się. Po cichu
weszłam do mieszkania i zamknęłam drzwi. Rodzice jeszcze spali. Przeszłam przez
korytarz i weszłam do salonu. Na kanapie leżała do połowy odkryta mama.
Podeszłam do niej i przykryłam ją całkowicie kocem. Stół był cały zawalony
pustymi butelkami po piwach. Wzięłam je do ręki i poszłam do kuchni. Jak zwykle
był tam bałagan. Puste flaszki wyrzuciłam do śmieci i zabrałam się za mycie
naczyń. Kiedy już skończyłam, zajrzałam do lodówki, z której wyjęłam dwie
butelki niegazowanej wody. Jedną postawiłam obok mamy, a drugą wzięłam ze sobą
do pokoju. Zajrzałam jeszcze do sypialni rodziców. Można powiedzieć, że jest to
tylko sypialnia mojego ojca, gdyż tylko on tam śpi. Jeśli w ogóle wraca kiedyś
do domu. Jak zwykle rozczarowałam się, ponieważ taty nie było. Weszłam do
pokoju obok i zamknęłam za sobą drzwi. Butelkę ustawiłam obok łóżka i zdjęłam
swoje czarne conversy. Położyłam się i już prawie usypiałam , kiedy nagle
zaczął dzwonić mój telefon. Wyjęłam z kieszeni mojego białego Iphona. Na
wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Litzy.
-Halo?- spytałam, zaspanym głosem.
-I
co mała dotarłaś spokojnie do domu?- zapytała.
-Tak. Dzięki, że dzwonisz Liv- powiedziałam,
wycierając łzy.
-Co jest Julli?
-Nic- odpowiedziałam ze sztuczną
radością. Robiłam tak często, ponieważ nie chciałam by się martwiła.
-Dobrze, a i odstawiłam Lilly do domu.
No, to wiesz, jak się wyśpisz to przyjdź do mnie.
-Spoko.
-Kocham cię, pa.
-Pa- powiedziałam, kiedy ona już się
rozłączyła. Znowu położyłam się na łóżko. Otuliłam się kołdrą i zaczęłam płakać.
Z perspektywy Litzy
Nie czekając na odpowiedź Julli rozłączyłam się. Jak zwykle w moim apartamencie
panowała cisza. Poszłam do swojej sypialni i włączyłam laptopa. Kiedy on się
uruchamiał, stanęłam przed wielkim lustrem znajdującym się na drzwiach szafy z
ubraniami. Przyjrzałam się swojej chudej twarzy. Źrenice wyglądały jak monety,
a pod oczami miałam wielkie sińce.
-No tak, drugi dzień z rzędu wstrzykiwałam sobie kokainę-powiedziałam do
odbicia w lustrze.-Ja pierdole, gadam sama do siebie.
Odeszłam od lustra i usiadłam przy
laptopie. Włączyłam piosenkę The Fray-
You Found Me i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i wzięłam szybki prysznic.
Gdy wyszłam z kabiny lustro znajdujące się w toalecie było całe zaparowane.
Podeszłam i je wytarłam. Stałam goła. Zmieniłam się, ponieważ ciągle chudłam.
Lilly i Julli mówią mi, że źle robię zażywając narkotyki, ale z uzależnieniem
ciężko walczyć. Tak, jestem uzależniona i dobrze o tym wiem. Wysuszyłam swoje długie włosy i zgarnęłam je
na lewą stronę. Oczy pomalowałam tuszem i eyelinerem. Wróciłam do sypialni i ubrałam czarny T-shirt ze wzorem Jack
Danielsa, obcisłe rurki z nadrukiem amerykańskiej flagi. Do tego dżinsową
kurtkę, czarne conversy z ćwiekami i fioletową czapkę. Usiadłam przy laptopie i
weszłam na skaypa. Zobaczyłam, że dzwoni moja mama. Odebrałam.
-Cześć kochanie-powiedziała
miedzianowłosa kobieta.
-Cześć- odpowiedziałam bez żadnego
entuzjazmu.
-Jezu Chryste Matko Boska! Jak ty
wyglądasz! Te sińce! Dziewczyno, czy ty żadnych podkładów nie masz w domu
.-Mam- odpowiedziałam z niechęcią.
-To lepiej szybko go użyj słoneczko ty
moje.
-Mamo, daj mi kurwa spokój!
-Jak ty się matki do odzywasz!-
krzyknęła, a w tym samym czasie do mojej sypialni weszła Julli.
-Dzień dobry pani Naomi- powiedziała
wesoło moja przyjaciółka.
-Cześć stokrotko- rzekła moja mama.
-Dobra mamo to ja kończę, pa.
-Kocham cię sikoreczko i pamiętaj nie
szalejcie zbytnio.
Rozłączyłam moją matkę i spojrzałam się
na Jullie. Miała na sobie czarną bluzkę Ramones, obcisłe, granatowe spodnie i
tego samego koloru co bluzkę, trampki z conversa. Siedziała na brzegu łóżka i
patrzyła się na swoje dłonie, którymi się bawiła.
-Powinnaś zamykać drzwi-powiedziała
spoglądając na mnie.
-Ochroniarz jest, więc pilnuje tutaj
wszystko.
-Ale zawsze trzeba się zabezpieczyć.
-Wiesz, że to zabrzmiało
dwuznacznie-powiedziałam. Julli
uśmiechnęła się , pokazując przy tym swoje dołeczki.
-To co dzisiaj robimy?- spytała podchodząc
do mojej szafy z ubraniami.
-Czekamy kiedy ta głupia Lill się obudzi.
Z perspektywy Lilly
-Lilly, pora wstać-obudził mnie głos
mojej mamy.
-Obiecałaś, że zaopiekujesz się dzisiaj Lucasem. No wstań, proszę
cię.
-Mamo! Która jest godzina?!
-9.30.
-Wróciłam niedawno!
Daj mi jeszcze
pospać-przykryłam się całkowicie kołdrą. Tak naprawdę, nie wiele pamiętam z
tego jak się tu znalazłam, ale mogłabym powiedzieć wszystko, by pospać jeszcze
kilkanaście minut.
-Lill! Lill!- krzyczał twój trzy letni
brat.-Chodź zobacz co zbudowałem.
-Zobacz, twój brat cię woła
.-No dobra-krzyknęłaś zrezygnowana,
wstając z łóżka.
-To jakby coś złego się stało, to dzwoń
.Mama ucałowała mnie i wybiegła z
mieszkania. Poszłam do mojego brata. Siedział na podłodze w salonie i bawił się
klockami. Uśmiechnęłam się do niego, a
on odwzajemnił mój uśmiech. Kocham go bardzo mocno i nie wyobrażam sobie życia
bez niego.Usiadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Przez chwilę oglądałam
jakiś program muzyczny, lecz przerwał mi dzwonek telefonu.
-Śpisz Lilly?- spytała Julli.
-No od jakiś 15 minut nie. A co się stało
mała?
-No bo czekamy na ciebie z Litzy. Ubieraj
się i przychodź do niej do domu.
-Nie mogę, muszę pilnować brata-powiedziałam.Jullie powtórzyła to Li.-Daje ci Litz.
-Lill, oddaj Lucasa sąsiadce. Powiedz, że
idziesz dogadać się w sprawie o jakąś pracę wakacyjną czy coś.
-No ale…
-Nie pierdol tylko chodź.
Nie mogłam już nic powiedzieć, ponieważ
moje przyjaciółki rozłączyły się.Spojrzałam na mojego małego braciszka.
-Co się stało?- spytał pieszczotliwym
głosem.
-Spędzisz dzisiaj czas z naszą sąsiadką panią
Alice, ponieważ muszę iść załatwić ważną sprawę.
-Dobrze-powiedział ze smutkiem w głosie.
Wzięłam go na ręce. Spakowałam do torebki
kilka jego zabawek, butelkę z piciem i ulubioną poduszeczkę. Wyszłam z
mieszkania i poszłam do budynku znajdującego się naprzeciw. Zapukałam. Otworzyła
mi 54 letnia kobieta.
-Tak Lilly?- spytała.
-Dzień dobry pani. Mam takie pytanie,
mogła by się pani na jakiś czas zaopiekować małym Lucasem, ponieważ idę z koleżankami załatwić sobie jakąś pracę na wakacje-skłamałam jej w żywe oczy.
-Oczywiście- wyciągnęła ręce i wzięła
mojego brata.
-Tu ma pani jeszcze jego zabawki i pice.
-Dobrze, dobrze. Idź się przygotuj i
powodzenia.
-Dziękuję bardzo.
Odwróciłam się i poszłam. Gdy weszłam do mieszkania, skierowałam się na chwilę
do salonu. Stanęłam przy regale, gdzie znajdowało się zdjęcie. 4 uśmiechniętych
ludzi. Moja mama, brat, ja i tata. Kiedyś byliśmy szczęśliwi. Teraz nas
zostawił. Znalazł sobie inną. Młodszą. Wzięłam obraz do ręki i specjalnie
upuściłam na ziemię. Szybka roztrzaskała się.
-Nie jesteś już moim ojcem.
Z perspektywy Juliette
Były około godziny 6 nad ranem, kiedy dochodziłam już do domu. Wyjęłam klucz z
dżinsowych szortów i włożyłam go do zamka. Jak zwykle miałam problem z
przekręceniem go. ,,Głupie drzwi” pomyślałam. Po chwili udało się. Po cichu
weszłam do mieszkania i zamknęłam drzwi. Rodzice jeszcze spali. Przeszłam przez
korytarz i weszłam do salonu. Na kanapie leżała do połowy odkryta mama.
Podeszłam do niej i przykryłam ją całkowicie kocem. Stół był cały zawalony
pustymi butelkami po piwach. Wzięłam je do ręki i poszłam do kuchni. Jak zwykle
był tam bałagan. Puste flaszki wyrzuciłam do śmieci i zabrałam się za mycie
naczyń. Kiedy już skończyłam, zajrzałam do lodówki, z której wyjęłam dwie
butelki niegazowanej wody. Jedną postawiłam obok mamy, a drugą wzięłam ze sobą
do pokoju. Zajrzałam jeszcze do sypialni rodziców. Można powiedzieć, że jest to
tylko sypialnia mojego ojca, gdyż tylko on tam śpi. Jeśli w ogóle wraca kiedyś
do domu. Jak zwykle rozczarowałam się, ponieważ taty nie było. Weszłam do
pokoju obok i zamknęłam za sobą drzwi. Butelkę ustawiłam obok łóżka i zdjęłam
swoje czarne conversy. Położyłam się i już prawie usypiałam , kiedy nagle
zaczął dzwonić mój telefon. Wyjęłam z kieszeni mojego białego Iphona. Na
wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Litzy.-Halo?- spytałam, zaspanym głosem.
-I co mała dotarłaś spokojnie do domu?- zapytała.
-Tak. Dzięki, że dzwonisz Liv- powiedziałam, wycierając łzy.
-Co jest Julli?
-Nic- odpowiedziałam ze sztuczną radością. Robiłam tak często, ponieważ nie chciałam by się martwiła.
-Dobrze, a i odstawiłam Lilly do domu. No, to wiesz, jak się wyśpisz to przyjdź do mnie.
-Spoko.
-Kocham cię, pa.
-Pa- powiedziałam, kiedy ona już się rozłączyła. Znowu położyłam się na łóżko. Otuliłam się kołdrą i zaczęłam płakać.
Z perspektywy Litzy
Nie czekając na odpowiedź Julli rozłączyłam się. Jak zwykle w moim apartamencie
panowała cisza. Poszłam do swojej sypialni i włączyłam laptopa. Kiedy on się
uruchamiał, stanęłam przed wielkim lustrem znajdującym się na drzwiach szafy z
ubraniami. Przyjrzałam się swojej chudej twarzy. Źrenice wyglądały jak monety,
a pod oczami miałam wielkie sińce.
Z perspektywy Lilly
-Lilly, pora wstać-obudził mnie głos
mojej mamy.
Jeju dziewczyno masz talent. Na pewno dodam zaraz do karty tzn. "blogi które czytam" na moim blogu.
OdpowiedzUsuńświetny :D . Czekam na rodział ;p
OdpowiedzUsuń"sikoreczka" mnie rozjebała ! Pięknie piszesz/piszecie(?) Cudownie.
OdpowiedzUsuńI dzięki za komentarz na Gemini.
Świetne, masz/macie(?) talent.
OdpowiedzUsuńCiekawie się zaczyna, bohaterowie też mi się spodobali. Jak na razie wiele powiedzieć nie mogę, gdyż to dopiero początek. Już zabieram się do czytania dalszych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dreaaams♥!
PS. Zapraszam do siebie http://we-wanna-live-while-we-are-young.blogspot.com/