5.30.2012

28 rozdział


Z perspektywy Jullie w tle
Obudziły mnie promienie  słońca, wpadające do mojego pokoju. „Nie jeszcze 5 minut. Proszę”.  Z całej siły zamknęłam oczy z nadzieją, że chodź na sekundę uda mi się z powrotem usnąć. Jednak kiedy już prawie spałam obudziła mnie wibracja mojego telefonu.
-Kurwa!- krzyknęłam, podnosząc się z łóżka. Sięgnęłam po telefon. Dzwoniła Litzy.
-Halo?- zapytałam.
-O, nie śpisz- powiedziała szczęśliwa.- To dobrze. Jestem na razie na mieście i właśnie kupiłam alkohol na imprezę do chłopaków. Louis powiedział mi, że myślą nad tym by nie wybrać się do klubu więc kupię jeszcze papierosy. Black Devile chcemy?
-Yhy- odpowiedziałam. Zdarzało mi się czasem zapalić papierosa, ale robiłam to rzadko.
-Także się ogarnij, bo o 4 wychodzimy- dodała.
-A która jest?- zapytałam, idąc do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej sok. Napiłam się, a ona odpowiedziała.
-Chwilę po pierwszej.
-Że co?! O nie, muszę się szykować. Czekam na ciebie, pa- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Zrobiłam sobie na szybkiego tosty i usiadłam na krześle w kuchni. Jak zwykle włączyłam telewizor, ponieważ nie przepadałam za tym by siedzieć w ciszy. Wszędzie były informacje o tym za ile godzin nadejdzie nowy rok.  Cieszyłam się, że obecny już się kończy, ponieważ był on moim najgorszym. Kłótnie z rodziną, przyjaciółmi, zdrada i szpital. Na szczęście miałam to wszystko za sobą. Moje ostatnie problemy z Niallem i Harrym rozwiązały się. Po powrocie z Seaford poprosili mnie o rozmowę. Uzgodniliśmy zgodnie we troje, że zapominamy o ostatnich wydarzeniach i jesteśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Ostatnio to słowo sprawia nam wszystkim wielkie problemy. Ale wolę to niż unikanie. Po śniadaniu poszłam szybko się wykąpać. Kiedy skończyłam włożyłam na siebie bieliznę, rozczesałam mokre włosy i poszłam do pokoju Litzy z nadzieją, że właśnie tam ją zastanę. Miałam szczęście, ponieważ właśnie tam była. Na jej biurku stała torba z alkoholem, a ona tak samo jak ja stała w bieliźnie i wybierała dla siebie ciuchy.  Widziałam także, że nad czymś się głęboko zastanawia.
-Weź tą krótką, białą i siatkowaną koszulkę, co ci ostatnio mama przysłała- powiedziałam do niej, gdyż zapewne zastanawiała się nad wyborem stroju dla siebie. Litzy uśmiechnęła się i odpowiedziała.
-Spoko. I myślę, że do tego te czarne, skórzane rurki- powiedziała, wyciągając wybrane rzeczy z szafy.
 -Tak, to na pewno będzie pasować- dodałam.
-A ty co ubierasz?- zapytała, wkładając nogę w nogawkę.
-Nie wiem sama. Myślałam nad jakąś spódniczką i bluzką.
-Nie, ja mam dla ciebie coś lepszego- powiedziała i sięgnęła do szafy. Wyciągnęła z niej białą, krótką sukienkę z jedwabną wstążką.- Mama przysłała mi ją z tą bluzką. Do mnie nie pasuję, bo jest za słodka. Więc masz, to dla ciebie. Pasuje ci.
-Dzięki-powiedziałam, przytulając ją. Poszłam do siebie do pokoju i włożyłam sukienkę. Leżała na mnie bardzo dobrze tak jakby to był mój rozmiar, jednak była chyba w rozmiarze Litzy. Wybrałam do niej pasujące białe koturny. Następnie dosuszyłam lekko mokre włosy i pomalowałam się. Nie wymyślałam nic wymyślnego z makijażem. Zrobiłam tylko zwykłe kreski eyelinerem oraz pomalowała oczy tuszem. Narzuciłam na to jeszcze beżowy płaszczyk i opuściłam swoją sypialnię. W salonie stała Litzy i poprawiała się. Do swojego stroju dobrała czarny futrzany płaszcz i tego samego koloru wiązane koturny.
-Ślicznie wyglądasz- powiedziałam do niej.
-Ty lepiej- dodała.- A wiesz czy Lilly przychodzi?
-Nie rozmawiałam z nią od momentu, gdy się z nią pokłóciłam- powiedziałam i wyszłyśmy z mieszkania. Litzy w ręce niosła butelkę szampana. Będąc już u chłopaków drzwi otworzył nam Louis. Jak zwykle on i moja przyjaciółka już w progu zaczęli się całować. Ja tylko ich ominęłam i weszłam do domu. Zdjęłam kurtkę i podążyłam do salonu. Harry, który ubrany był w fioletową koszulę w kratę, szarą marynarkę, czarne rurki, muszkę i buty podszedł do mnie i łapiąc w swoje ręce moją twarz, kilka razy pocałował mnie w policzki.
-Cześć słoneczko, jak się bawisz ?- zapytał. Po jego zachowaniu i sposobie mówienia widziałam, że jest już lekko pijany.
-Harry ja dopiero przyszłam- odpowiedziałam.
-O nie, pewnie jeszcze nawet nie zdążyłaś napić się alkoholu- złapał mnie za rękę i zaprowadził do stołu. Pokazał gestem bym usiadła na fotelu i tak zrobiłam. Reszta, z uśmiechem na ustach przyglądali się co robi Harry. Tylko Niall spojrzał na mnie i obdarował mnie uśmiechem. Do salonu weszła Litzy, z Louisem, którzy od razu nalali sobie po lampce szampana. Mój kieliszek podał mi Harry, który przy tym powiedział.
-Proszę moja mi lady.
Usiadł na drugi fotel i zaczął z resztą ludzi prowadzić zawziętą rozmowę. Nie słuchałam ich, tylko każdemu z nich zaczęłam się przyglądać. Zayn ubrany był w czarną koszulę, czerwony garnitur i tego samego koloru co koszulę buty. Liam postawił na klasykę, więc ubrał białą koszulę i szary garnitur z kamizelką. Louis ubrany był w czarną koszulę z białym kołnierzykiem oraz ołówkowy garnitur. Niall wybrał dla siebie czarny, dopasowany smoking. Wszyscy z wyjątkiem Litzy wyglądaliśmy elegancko. Ona jak zwykle wyróżniała się z tłumu. Jednak jej to nie przeszkadzało. 
-Ej Jullie, słuchasz nas?- zapytała Litzy, która wyrwała mnie z moich rozmyślań.
-Nie, przepraszam zamyśliłam się- odpowiedziałam.
-Pytaliśmy czy chcesz iść do klubu, czy wolisz zostać tutaj- zapytał Liam.
-Wolę klub- odpowiedziałam, wypijając z w ogóle nie tkniętego kieliszka całego szampana.
-To zaczyna się impreza- powiedział Zayn, który też był już lekko wcięty. Opuściliśmy dom i poszliśmy do dyskoteki gdzie dzisiejszego dnia wstęp miały osoby z przepustką. Oczywiście całe One Direction zaproszone było na imprezę wraz z osobami towarzyszącymi. W klubie usiedliśmy na jedną z sof i jacyś kelnerzy zaczęli przynosić nam szampany. Siedziałam na samym środku. Między Harrym i Niallem. Obok blondyna siedział Zayn i Liam, a obok mojego byłego chłopaka, jego najlepszy przyjaciel i moja przyjaciółka. Piłam kolejne lampki, jednak nie robiłam tego tak szybko jak Styles, który cały czas mnie obejmował ręką. Niall cały czas jednym palcem dotykał mojego uda. Zayn jakiś czas temu opuścił nas. ponieważ poszedł do baru, a Liam z Harrym zawzięcie o czymś rozmawiali.
-I jak się bawisz?- zapytał mnie Niall, kiedy już sama byłam mocno pijana. Pociągnęłam z kieliszka łyk i mu odpowiedziałam.
-Świetnie, tylko chciałabym zatańczyć.
Nie czekając na jego odpowiedź pociągnęłam go na parkiet. Litzy i Louis zrobili to samo. Światło zmieniało się z fioletowego, na ciemny zielony, żółty, pomarańczowy i czerwony. I cały czas ta sama kolejność. Ze specjalnych urządzeń wylatywała mgła. Mimo tego, że leciała szybka muzyka Niall objął mnie w pasie, a ja oparłam głowę o jego ramię.
-Wow, nie sądziłam, że tak miło spędzę sylwester- szepnęłam mu na ucho.
-Ze mną… Znaczy z nami, każde imprezy będziesz tak spędzać- powiedział. Czułam, że na jego twarzy pojawia się uśmiech.
-Wiem, dlatego was wszystkich tak mocno kocham- odpowiedziałam mu. Pojawiła się we mnie chęć powiedzenia mu całkowitej prawdy, ale bałam się jego reakcji na moje słowa, więc wolałam to wszystko przemilczeć.
-Ale my kochamy cię bardziej. Każdy z nas cię bardzo mocno kocha-powiedział do mnie, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie miałam siły mu cokolwiek odpowiedzieć, ponieważ następne słowa wywołały by u mnie fale łez. Nasz spokojny taniec, przerwał głos mocno pijanego Harrego.
-Odbijany- powiedział, a Niall ustąpił mu miejsca. Kiedy odchodził przyjrzałam mu się. Na policzku miał łzę, ale gdy szedł otarł ją. Harry tak samo jak blondyn nie zwracał uwagi na to, że leci szybka muzyka. Objął mnie w pasie. Stykaliśmy się ciałami, a ja czułam jak jego klatka raz podnosi się do góry, a raz opada w dół. Czułam także od niego woń sporej ilości alkoholu.
-Ja wiem, że jestem pijany- powiedział mi na ucho Harry.- I jutro pewnie nic nie będę pamiętał. Co ja gadam. Ja nigdy nic nie pamiętam po wypiciu alkoholu. Ale mam wielką chęć powiedzieć ci całą prawdę. Kocham cię Jullie. Wiem, że pewnie mi nie uwierzysz, ale ja naprawdę nadal cię kocham. Spierdoliłem wszystko zaczynając od tej głupiej zdrady. Później jeszcze był ten pocałunek i twoje cięcie się. Ta świadomość, że to ja jestem powodem twojego smutku była czymś najgorszym na świecie. Później jeszcze widziałem cię całującą się z Niallem. Wiesz czemu chciałem przyjaźni? Ponieważ ja wiem, że ty już mnie sobie odpuściłaś. Nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Ale wiesz?  Ta nasza przyjaźń jest jak jakaś trwająca całe wieki kara. Jest to najgorsza rzecz na świecie. Jesteś spełnieniem moim marzeń. Słodka, miła, mądra, uczuciowa, śliczna, uczciwa. Jesteś moim ideałem. I nikt nigdy mi ciebie nie zastąpi. Kocham cię.
Oparłam głowę o jego ramię i zaczęłam płakać. Sama jeszcze chwilę temu czułam chęć powiedzenia komukolwiek całej prawdy. I to właśnie on powinien ją usłyszeć. Nikt inny tylko on.
-Ja ciebie też Harry. Kocham cię najbardziej na świecie. Tą twoją zdradę wybaczyłam ci szybko, ale najgorsza jest ta nasza pierdolona przyjaźń- powiedziałam płacząc. Hazza odsunął mnie od siebie, objął moją twarz rękoma i spojrzał mi prosto w oczy. Przesunął swoją twarz i nasze czoła zaczęły się stykać.
-Nie płacz skarbie. Nie ma po powodu- z jego oczu też płynęły łzy.
-Ale ty też płaczesz-powiedziałam, lekko się śmiejąc. Otarłam swoje i jego łzy. Harry tylko przyjrzał mi się i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam ten pocałunek. Jego ręce błądziły po moim ciele. To zatrzymywał je na chwilę na plecach, udzie, brzuchu i klatce piersiowej. Ja także swoimi rękoma poznawałam na nowo jego ciało.
-Pragnę cię Jullie- powiedział, odsuwając mnie od siebie.- I wiem, że ty też pragniesz mnie.
Nawet nie protestowałam. Chłopak złapał mnie za rękę i wyciągnął z lokalu. Nie wzięliśmy ze sobą kurtek. Złapaliśmy taksówkę i podaliśmy kierowcy adres. Ja byłam oparta o jego ramię, a Harry błądził ręką po moim udzie. Oboje czuliśmy pożądanie. Pierwszy raz w moim ciele szalały takie uczucia. Ale byłam pewna, że tego chcę. Że to właśnie z nim chcę przeżyć swój pierwszy raz. Gdy przekroczyliśmy próg jego domu, zaczęliśmy się całować. Harry złapał mnie za rękę i pociągnął do swojej sypialni. Wziął mnie na ręce i zaczął całować po szyi, ramionach, ustach. Ja rękoma trzymałam jego loki. Harry zdjął ze mnie sukienkę, a ja pomogłam uporać mu się z koszulą. Następnie przeżyliśmy ze sobą upojną noc.
*późna godzina nocna*
Obudziła mnie natrętna melodia telefonu. Przekręciłam się na drugi bok, ponieważ dźwięk nie dawał mi spokoju. Kiedy zobaczyłam kto znajduje się obok mnie przeżyłam szok, lecz jednak szybko przypomniałam sobie co się wydarzyło. Na brzuchy leżał Harry, który smacznie spał. Tak samo jak ja był do połowy przykryty kołdrą. Loki miał w nieładzie, a z otwartej buzi leciało mu troszeczkę śliny. Osoba, która dzwoniła do któregoś z nas nie dawała za wygraną. Wstałam z łóżka i zaczęłam szukać na podłodze telefonu. Był on w spodniach Harrego. Dzwonił do niego Liam.
-Halo?- zapytałam, mizernym głosem poprawiając włosy.
-Gdzie wy jesteście?- zapytał, przerażony. Chwilę wahałam się co powiedzieć, ale w końcu zdecydowałam, że kłamstwo będzie lepsze niż szczera prawda.
-Harremu zrobiło się nie dobrze więc wyprowadziłam go z klubu.  Zwymiotował, więc postanowiłam go zawieść do domu.
-Wszystko już dobrze?
-Tak, śpi jak zabity- Liam nie mówił nic przez dłuższy czas, wic ja spojrzałam na godzinę. Było chwilę po 12 w nocy.
-Dobra, to my tak za jakieś 2-3 godziny będziemy z powrotem. Nastały małe komplikacje-dodał.
-Spoko. Weźcie nasze kurtki jak byście mogli-dodałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na Harrego. „Jeśli zastali by nas w jednym łóżku pomyśleli by, że spaliśmy ze sobą, a ja nie chcę do tego dopuścić. On i tak pewnie nie będzie nic pamiętał”, pomyślałam. Pozbierałam swoje rzeczy, które rozrzucone były po całym jego pokoju i wybrałam dla siebie jedną z jego bluzek, które miał w szafie. Ubrałam ją i spojrzałam na Harrego. Chłopak smacznie spał i nawet przez sen wyglądał słodko. Na paluszkach podeszłam do niego i pocałowałam go w czoło.
-Kocham cię Harry- wyszeptałam. Następnie po cichu opuściłam jego sypialnie. Podążyłam do salonu, gdzie ułożyłam swoje rzeczy na fotelu i położyłam się na kanapę. Opatuliłam się kocem i pomyślałam. „Jeśli Harry o niczym nie wspomni i nie będzie pamiętał co się wydarzyło dzisiaj w nocy, nie mam zamiaru mu przypominać. Będę żyła tak jakby nic się nie wydarzyło. Nadal będziemy tylko przyjaciółmi”. Następnie zamknęłam oczy i po chwili usnęłam.



Mamy pytanie, ale nie dotyczące tego bloga, tylko naszego drugiego, który zaraz po zakończeniu tego powstanie. Czy przeszkadzało wam by to, że niektóre postacie były by osobami, które grają w serialu "Skins". Między innymi chodzi nam o Hanna Murray, która gra Cassie oraz o Kaya Scodelairo, która gra Effy. Oczywiście nie będzie to druga wersja "Skins". Po prostu potrzebujemy bohaterek a ciężko nam jest znaleźć odpowiednie dziewczyny. Także wyrażajcie swoje opinie na ten temat. 

5.27.2012

27 rozdział


Z perspektywy Lilly w tle
Drugi dzień świąt, a ja nie mam żadnego kontaktu z moimi przyjaciółmi. Chyba można powiedzieć, że z byłymi. Wyszłam na zewnątrz, z kawą w ręku i usiadłam na schodach. Ubrana jestem tylko w biały długi sweter oraz czarne rurki. Nie ruszało mnie to, że na dworze było –20 stopni, ponieważ ciepły napój mnie rozgrzewał. Przyglądałam się ludziom, którzy co jakiś czas szli z paczką lub torbą. Najprawdopodobniej szli na święta. U nas w domu było tylko moja mama, brat, wujek Harison z żoną Dianą i małą trzyletnią córką Emily, była także moja i Lucasa babcia Christine oraz dziadek Christopher. Będąc na zewnątrz słyszałam jak mój dziadek opowiada najmłodszym historie „Za moich czasów…”. Znałam je na pamięć, ponieważ za każdym razem opowiadał mi je. Po mojej dzielnicy mieszkaniowej szedł jakiś chłopak. Jego chód wydawał mi się znajomy. Co chwilę spoglądał na numery domów. W końcu zatrzymał się przed moim domem. Rozpoznałam, go po jego blond włosach.
-Philippe?- zapytałam, podnosząc się, zostawiając kawę na schodach i podchodząc do nieznajomego.
-Lilly - powiedział, i przytulił mnie. Tęskniłam za nim bardzo, ale nie spodziewałam się tego, że się tutaj pojawi.
-Co ty tu robisz?- zapytałam, odrywając się od niego.
-Jesteśmy z całą grupą, kilkanaście kilometrów od Londynu. Spędzimy tu jakiś miesiąc. Że dzisiaj są święta to pani Naomi pozwoliła nam spędzić je jak chcemy. To spytałem jej o twój adres i tu przyjechałem.
Złapałam go za rękę i usiedliśmy na schodach.
-No opowiadaj, jak się pracuje-powiedziałam, do mojego przyjaciela.
-No jest ciężko, ale przyszykowałem się na to. Muszę codziennie być w studio o 6 rano i siedzieć tam do 11 wieczorem. Zdarzają się dni, kiedy nawet nie zdążę wrócić do domu, bo kończymy pracę o 5 nad ranem następnego dnia. Mimi praca się podoba. Na początku wykłócała się o wszystko, jak to ma w zwyczaju. Przez to wszystko o mały włos nie wywalili jej z pracy, ale porozmawiałem z panią Collins i jakoś namówiłem ją by nie wywaliła Mimi. Ona się zgodziła, jednak Mimi musiała już być grzeczna. Także się uspokoiła i jest dobrze.
-To dobrze, że ma przy sobie takiego przyjaciela-odpowiedziałam, uśmiechając się do niego.
-A u ciebie jak?- zapytał. Wiedziałam, że chodzi mu gównie o Zayna. Posmutniałam, ale odpowiedziałam.
-Jeśli po nowym roku nic się nie polepszy wracam do Paryża- odpowiedziałam.
-Aż tak źle?
-Jeszcze gorzej. Ale nie chcę mi się mówić na ten temat-odpowiedziałam. Biorąc do ręki kubek z kawą. Philippe mnie przytulił i frontowe drzwi mojego domu otworzyły się.
-Lilly chodź do środka-powiedziała moja mama. Odsunęłam się od Philippa i powiedziałam.
-Zaraz przyjdę mamo. Jeszcze porozmawiam z kolegą.
-Dobry wieczór- powiedział, mój przyjaciel.- Philippe Blanc- dodał, podchodząc do niej i całując ją w dłoń.
-O jaki miły chłopak. Lilly może zaproś go do nas na kolację?- zapytała moja mama.
-Nie, nie będę się narzucał- powiedział pośpiesznie.
-Oj nie gadaj- powiedziałam do niego.- Chodź wejdziemy-dodałam, łapiąc go pospiesznie za rękę i wciągając do domu. Zdjął kurtkę i razem weszliśmy do salonu.
-Poznajcie Philippa - powiedziałam, do mojej całej rodziny. Lucas i Emily podnieśli się szybko sprzed telewizora i podbiegli do niego. Mój młodszy brat zaczął skakać wokół niego.
-Lilly ma chłopaka! Lilly ma chłopaka!- krzyczał cały czas. Do niego dołączyła się Emily.
-On nie jest moim chłopakiem! Jesteśmy przyjaciółmi-powiedziałam do mojego brata.
-Philippie, może dosiądziesz się do nas?- powiedział mój dziadek. Mój przyjaciel usiadł obok mnie. Babcia jak to zwykle bywa zaczęła nakładać mu na talerz masę jedzenia.
-Babciu-powiedziałam z akcentem by się uspokoiła.
-Oj Lilly nie narzekaj. To silny chłopak, niech się naje- powiedziała. Philippe nie protestował tylko zaczął jeść nałożoną mu porcje jedzenia. W czasie jedzenia, moja rodzina wypytywała się go o różne rzeczy. Ile ma lat, skąd jest, jak się poznaliśmy, jak zarabia na życie. Kiedy nadszedł czas gdy Philippe zaczął mówić o swojej pasji nie obyło się bez reakcji mojej mamy.
-Oo, robisz zdjęcia. A masz może jakieś ze sobą?
-Tak- z plecaka wyjął swój aparat, oraz kilka zdjęć z różnych sesji. Wszyscy bardzo się nimi zachwycili, lecz ja musiałam pilnować Lucasa, który chciał wraz z Emily dobrać się do sprztu.
-Nie wolno go ruszać, bo zepsujecie- powiedziałam, zwracając się do nich.
-Ale ja chcę sobie zrobić zdjęcie- odpowiedział mój brat, krzyżując ręce i tupiąc nóżką.
-To możesz poprosić Philippa by ci zrobił, a nie ruszasz czyjeś rzeczy bez pozwolenia- odpowiedziałam i zobaczyłam, że mój brat idzie w kierunku blondyna. Stanął przed nim i ze słodką minką zapytał.
-Philippe zrobisz mi i Emily zdjęcia?
Mój przyjaciel przez chwilę nie wiedział co ma odpowiedzieć, ale w końcu odpowiedział, że tak.  Najmłodsze dzieci bardzo się ucieszyły. Philippe zaczął dawać im wskazówki, jak jakiś profesjonalny fotograf modelom.
-Lucas, udawajcie, że się w coś bawicie.
Oczywiście tak zaczęli robić, to on podawał jej piłkę, to ona mu. Dostał ją wczoraj na święta i bardzo się z niej cieszył.
-A teraz się przytulcie -powiedział Philippe.
-Fuuu, nie będę przytulać dziewczyny- odpowiedział, a Emily stanęła obrażona.
-A mnie przytulisz?- zapytałam uśmiechnięta. Chłopiec podszedł do mnie i wskoczył mi w ramiona. Oczywiście mój przyjaciel musiał robić zdjęcia.
-To teraz przytul Emily- szepnęłam bratu na ucho. Chłopiec posłuchał mnie i tak zrobił. Blondynka uśmiechnęła się i odwzajemniła uścisk.
-No chłopcze, to pokaż nam te zdjęcia- powiedział szczęśliwie mój dziadek. Philippe zaczął pokazywać mojej rodzinie zdjęcia. Widziałam radość na twarzy wujka i jego żony.
-Śliczne są te zdjęcia- rzekła moja ciocia.
-Jeśli jest możliwość to mogę je państwu zgrać.
-Z wielką chęcią. Lilly, może zgrać je na twój komputer?- zapytała mama.
-Pewnie- odpowiedziałam i razem z fotografem ruszyliśmy do mojego pokoju.
-Ładny pokój- powiedział, gdy znaleźliśmy się w mojej sypialni. Nic nie odpowiedziałam tylko włączyłam swój laptop. Philippe zgrał wszystkie zdjęcia z dzisiaj na komputer i kiedy kończyło się już przesyłanie zadzwonił jego telefon.
-Halo?... Tak?... Dobrze… Za 40 minut?... Dobrze… Do widzenia -kiedy skończył rozmowę zwrócił się do mnie.- Muszę niestety już iść, ponieważ pani Naomi chce ze mną porozmawiać.
-Szkoda, ale jak trzeba to trzeba- wyszliśmy z mojego pokoju i w salonie on powiedział.
- Niestety muszę już iść, praca wzywa. Miło było państwa poznać i dziękuję za kolację- mój dziadek wstał i podszedł do chłopaka. Uścisnął mu rękę i cicho na ucho rzekł.
-Pamiętaj, troszcz się o moją wnuczkę -Philippe tak samo jak ja był zdziwiony tymi słowami. Jednak pożegnał się z resztą mojej rodziny i opuścił mój dom. Gdy weszłam powrotem do salonu, podbiegł do mnie Lucas i zapytał.
-Kiedy on nas znowu odwiedzi?
-Nie wiem- odpowiedziałam uśmiechając się.- Może niedługo-dodałam.


następny rozdział na pewno będzie przed piątkiem, ponieważ wyjeżdżamy na wycieczkę, co także oznacza, że rozdziałów nie będzie w weekend. 
chciałybyśmy wam podziękować, ponieważ dzisiaj mijają dwa miesiące odkąd powstał ten blog. 
mamy jak na razie 31355 wejść, 71 obserwujących i 29 postów. dziękujemy wam bardzo :) 
i dzisiaj to WY możecie zadawać nam pytania. będziemy na nie odpowiadać w komentarzach :)
i następne trzy rozdziały będę opisywać ten sam dzień, ale z różnych perspektyw. wszystko będzie odbywało się w noc z 31 grudnia 2012 roku na 1 stycznia 2013. 

5.25.2012

26 rozdział

Z perspektywy Litzy w tle
Z samego rana obudziło mnie podśpiewywanie przez Jullie jednej ze świątecznych piosenek. Zakryłam kołdrą głowę i powiedziałam do siebie:
-O nie. Zaczyna się.
-Litzy wstawaj! Śniadanie!- krzyczała moja przyjaciółka. Odrzuciłam pościel i poczułam zimno. Szybko opatuliłam się bluzą Louisa i spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie, które znajdywało się na moim nocnym stoliku. Zostało zrobione bardzo dawno temu, jak jeszcze nie byliśmy razem. Mimowolnie uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku kuchni. Moja przyjaciółka ubrana była w biały, dłuższy sweter wkładany przez głowę oraz dżinsowe rurki. Do tego wybrała także naszyjnik w kształcie sowy.
-Wesołych świąt- powiedziała uśmiechnięta siadając przy stole, na którym znajdowały się dwa nakrycia oraz talerz z kanapkami.
-Wiesz, że nie lubię świąt- odpowiedziałam, sięgając po jedną z kanapek.- A ty czemu się tak cieszysz? Ani to nie spędzasz ich z rodziną, nie mamy żadnej wielkiej kolacji, ani nic.
-Cieszę się, bo spędzimy je wszyscy razem w Seaford. Ty, Louis, Zayn, Niall, Harry i ja…
-A Lilly?- zapytałam. Jedziemy do Seaford, ponieważ Louis ma dzisiaj urodziny. To niespodzianka dla niego.
-Zayn powiedział, że jak ona pojedzie to on zostanie. Doszłam do wniosku, że on jest mu bliższy niż Lilly- powiedziała, gryząc swoją kanapkę. Muszę przyznać, że miała rację. Dalsze jedzenie dokończyłyśmy w milczeniu. Po zjedzeniu poszłam do swojego pokoju i wykąpałam się. Następnie ubrałam  brązowe rurki, beżowy luźny sweterek, tego samego koloru dłuższą kurtkę i rękawiczki z jednym palcem. Wzięłam także brązowy, pleciony szalik i jasnobrązowe emu, czapkę i czarną torebkę na ramię.  Wyszłam ze swojego pokoju i zobaczyłam, że Jullie na swoje ciuchy narzucony ma jasnoróżowy płaszczyk i luźną czapkę oraz beżowe emu i szalik.
-Idziemy?- zapytałam.
-Pewnie- odpowiedziała i opuściłyśmy dom.  Idąc wspominałyśmy jak to dwa lata temu było w święta. Miałam wtedy 15 lat. Jak każda nastolatka chciałam je spędzić z rodziną, lecz niestety ojciec z matką załatwiali jakieś sprawy służbowe. Nawet w święta nie mieli dla mnie czasu. Jullie i Lilly zapraszały mnie wtedy do siebie na świąteczną kolację, lecz ja odmówiłam. Poszłam do znajomych, narkomanów. To nie był mój pierwszy raz, lecz był to początek mojego nałogu. Ćpałam tego dnia dużo, aż w końcu w mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy, przez które strasznie się bałam. Zadzwoniłam wtedy po Jullie, a ona wraz z Lilly przyszły po mnie i zaprowadziły do mojego domu. Nie chciałam by mnie opuszczały, więc zostały wtedy na noc. Po raz pierwszy moja młodsza przyjaciółka spróbowała alkoholu. Było śmiesznie, ponieważ upiła się do takiego stanu, że się wygłupiała. Chodziła po apartamencie i udawała, że jest modelką, była także gwiazdą estrady. Nie zabrakło także momentu gdzie wydawało jej się, że jest najmądrzejsza i wszystko wie.  Przy swoich wygłupach, nadal piła. W końcu zaczęła wymiotować. Całą noc leżała w łazience, przy toalecie. Ja ciągle czuwałam przy niej, ponieważ kokaina pobudziła mój  organizm. Lilly w pewnym momencie usnęła. Zostawiając mnie z tym wszystkim samym. Kiedy siedziałam z Jullie w łazience i ona mówiła jakieś głupoty z jej słów wypadła paplanina słów. „Litzy, kiedyś poznasz kogoś kogo pokochasz całym sercem, ale żeby tak było musisz przestać być dla innych taką zimną suką.”. Nic jej nie odpowiedziałam, ponieważ miała rację. Już od wczesnych lat miałam problemy z byciem normalną sobą. Następnego dnia, Jullie nic nie pamiętała, a ja nie miałam zamiaru przypominać jej o tych słowach. Miałyśmy z Lilly dużo śmiechu, ponieważ nasza miedzianowłosa przyjaciółka powiedziała, że nigdy więcej nie tknie alkoholu, jednak długo nie wytrwała w abstynencji, ponieważ już w sylwestra znowu zabalowała. Będąc przy domu chłopaków z twarzy Jullie zniknął uśmiech. Wiedziałam o wczorajszych wydarzeniach. Zawsze mówiła mi wszystko. Przynajmniej tak mi się wydawało.  Chłopacy stali na zewnątrz i o czymś rozmawiali. Widziałam w oczach mojej przyjaciółki smutek. Wczorajszego wieczoru, powiedziałam, że jeśli chce to może zostać i nie jechać. Ona odpowiedziała tylko, że pojedzie, bo Louis to też jej przyjaciel. Ucieszyłam się.
-Cześć kochanie- powiedział Louis, podchodząc do mnie i mnie przytulając. Oczywiście nie obyło się bez pocałunku. Jullie podeszła do Liama i Zayna i ich obu przytuliła. Niall i Harry udawali, że jej nie znają, a ona nie prosiła się o rozmowę z nimi.
-Cześć-powiedziałam, szepcząc mu do ucha.
-Gdzie jedziemy?- zapytał, uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Nie wiem. Harry zadzwonił dzisiaj do nas i powiedział, że chce nas gdzieś zawieść- powiedziałam, kłamiąc. Uzgodniliśmy wcześniej wszyscy tę samą wersje wydarzeń.
-Chodźcie! Jedziemy!- krzykną do nas najlepszy przyjaciel Lou. Za kierownicą oczywiście usiadł Harry, ja siedziałam na miejscu obok niego. Za nami, w trójkę siedziała od okna Jullie później  Louis i Zayn. W tyle siedział Niall i Liam. Jadąc za wiele się nie odzywaliśmy. Jednak ja co chwilę zerkałam w lusterku na każdego z nich. Lubiłam ich oceniać i zastanawiać się o czym oni myślą. Lekko otworzyłam szybę samochodu i zapaliłam papierosa.
-Litzy!- krzyknął Zayn.- Weź się podziel.
-Masz-odpowiedziałam podając mu paczkę papierosów. Wyjął sobie jednego i tak samo jak ja, odpalił go.
-Wiecie, że nie lubię jak palicie w moim otoczeniu- rzekł Harry, ukradkiem spoglądając w lusterku na Jullie, która siedziała za nim. Zrobiłam to samo. Jedną ręką podpierała sobie głowę i dyskretnie wycierała łzy, które powoli spływały z jej oczu. Widziałam, że ta sytuacja jest dla niej trudna. Kochała bardzo mocno Nialla i Harrego. Jednak głos w jej głowie mówił, że bardziej woli brązowowłosego. Lecz ona się bała, że znowu będzie przez niego cierpieć.  Tym samym chciałaby być z Niallem, ale jej zdaniem po co być z kimś jeśli kocha się kogoś innego. Spojrzałam na Harrego i zobaczyłam, że on mi się przygląda. Wypuściłam z buzi dym, który przed chwilą nabrałam i bezgłośnie powiedziałam „Zrób coś”. Styles robiąc to co ja zapytał „Ale co?”. „Pogadaj z nią”, odpowiedziałam znowu bezgłośnie i się zaciągnęłam. Spojrzałam także na lusterko i zaczęłam przyglądać się Niallowi. Robił coś zawzięcie w swoim telefonie. Jednak przyglądając mu się przez dłuższy czas, zauważyłam, że „dyskretnie” co jakiś czas spogląda na Jullie. Spojrzałam także na Liama, który tak samo jak Louis, spał. Jednak Payne, opierał się o szybę, a mój chłopak  głowę miał na ramieniu Zayna. Mimowolnie uśmiechnęłam się, ponieważ Lou wyglądał słodko. Kiedy skończyłam palić papierosa, wyrzuciłam jego resztę przez okno i oparłam głowę o szybę. Zostało jakieś 10 minut jazdy więc nie było sensu chodź na chwilę zasnąć. Zaczęłam zastanawiać się dlaczego właściwie jedziemy do Seaford. Ten wyjazd był pomysłem Jullie i Liama. Ja zgodziłam się na niego, ponieważ nie wiedziałam co mam kupić Louisowi. Co mam mu dać na jego 21 urodziny? Długo zastanawiałam się nad jakimś oryginalnym prezentem. W końcu zdecydowałam się, że dam mu zdjęcie, które znajduje się na moim stoliku nocnym.
-Ej śpiochy, jesteśmy już na miejscu-powiedział Harry, wyrywając mnie z rozmyślań. Spojrzałam na Louisa i zobaczyłam na jego twarzy radość, gdy zobaczył gdzie się znajdujemy. Opuściłam samochód. Reszta zrobiła to samo. Lou podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Niespodzianka- powiedziałam. Reszta podeszła i nas przytuliła. Był to jakby ogromy uścisk, lecz brakowało jednej osoby. Była nią Jullie, która ze słuchawkami w uszach usiadła na górce zrobionej z kamieni. Przyglądała się wodzie.
-Dobra, dajcie nam odetchnąć- powiedział Lou, a reszta się odsunęła.
-Najlepszego! Zdrowia, miłości, dzieci, spełnienia marzeń, najlepszych przyjaciół i czego tam sobie życzysz!- krzyczeli jeden przez drugiego.
-Ja tam bym coś zjadł-powiedział blondyn. „Jak zwykle”, pomyślałam.
-No ja też- powiedział Liam. Harry i Zayn dołączyli się do tego.
-Idziemy z nimi?- zapytał Louis zwracając się do mnie.
-Nie. Chciałabym spędzić ten czas z tobą-odpowiedziałam.  Reszta zespołu ruszyła w kierunku miasteczka nie pytając nawet mojej przyjaciółki. Z Louisem podeszliśmy do niej i zapytałam.
-Chcesz się z nami przejść po plaży?
-Nie-odpowiedziała nawet na nas nie spoglądając.
-Jakby coś to dzwoń-powiedziałam i ruszyłam  z Lou wzdłuż plaży, trzymając się za ręce.
-Jullie często ma tak, że odcina się od innych?- zapytał, gdy byliśmy już daleko od niej.
-Tak. Zamiast wprost powiedzieć, że coś jej nie pasuje ona zmyka się w sobie. Między innymi dlatego się cięła. Kiedy znałam ją jakieś 3 miesiące, grałyśmy sobie piłką. Po prostu rzucałyśmy ją do siebie. Byłam od niej silniejsza więc, zawsze leciała ona dalej, ale także dla zabawy rzucałam ją w różne strony. Jullie co chwilę musiała po nią chodzić. W końcu powiedziała, że nie chce jej się już grać i usiadła. Podeszłam wtedy do niej i spytałam „Co jest?”. Ona nic nie odpowiedziała, więc usiadłam obok niej. Przez 40 minut obie nic nie mówiłyśmy i w końcu zrozumiałam co się stało. Byłam dla niej wredna. Porozmawiałyśmy chwilę szczerze i ją przeprosiłam. Kiedy jej źle zawsze potrzebuję szczerej rozmowy.
-To porozmawiaj z nią-zaproponował Louis.
-Ona nie potrzebuje tej rozmowy ze mną. Tylko z Harrym lub Niallem. To przez nich jest smutna-odpowiedziałam. A Lou przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie i dalej szliśmy. Woda uderzała o brzeg plaży. Spojrzałam na Louisa, który z uśmiechem przyglądał się morzu.
-O czym tak myślisz?- zapytałam.
-A myślę o tym by wrzucić cię do wody- rzekł, podnosząc mnie. Ruszył ze mną w kierunku wody, a ja zaczęłam krzyczeć.
-Louis proszę nie! Mam  prezent dla ciebie!
-Masz prezent dla mnie? – zapytał zatrzymując się przy brzegu.
-Tak, w torebce- odpowiedziałam, a on postawił mnie na ziemię. Wyjęłam z torby nasze wspólne zdjęcie i podałam mu je. Ona na nie spojrzał i się mile uśmiechnął. „Ufff, jak dobrze. Spodobał mu się.”
-Wszystkiego najlepszego-wyszeptałam, a on przytulił mnie i pocałował. Jego usta sprawiały zawsze, że przechodził mnie miły dreszcz.
-Możesz potrzymać?- zapytał i podał mi zdjęcie. Schowałam je powrotem do torby, a Lou z kieszeni kurtki wyjął małe pudełeczko. Otworzył je i zobaczyłam bransoletkę z przywieszką w kształcie serca. Tomlinson podwinął mi rękaw i zapiął ją na moim chudym nadgarstku. Wzięłam zawieszkę do ręki i przyjrzałam się jej. Na sercu z jednej strony wygrawerowane było "L+L", a na drugiej "love".
-Z jakiej to okazji?- zapytałam, onieśmielona pięknym prezentem.
-Wszystkiego najlepszego z okazji świąt Bożego Narodzenia.
-Dziękuję- odpowiedziałam. Tym razem to ja obdarowałam go słodkim pocałunkiem.- Chodź, wracajmy już.
Szliśmy, rozmawiając po drodze. On jak zwykle musiał się wygłupiać. Ale właśnie za to go kochałam. Że zawsze był sobą i robił co chciał. Będąc na miejscu zauważyłam, że na kamieniach nie ma już Jullie, ale przy samochodzie stała czwórka chłopaków. Podeszliśmy do nich, lecz i z nimi jej nie było.
-Gdzie jest Jullie?- zapytał Liam.
-Nie ma jej z wami?- dopowiedział Niall.
-Gdy szliśmy, to została tutaj-powiedział Lou. Wszyscy zaczęli rozmawiać i denerwować się gdzie jest najmłodsza z nas.
-Zadzwonię do niej-powiedziałam i tak zrobiłam. Szybko odebrała.
-Halo?- zapytała.
-Gdzie ty jesteś?
-Poszłam się przejść. Za jakieś 10 minut będę-odpowiedziała i się rozłączyła. „Mam nadzieję, że nic złego nie zrobiła”, pomyślałam.
-Niall, Harry możemy pogadać?- zapytałam, gdy reszta wchodziła do samochodu by się ogrzać.
-Spoko-odpowiedzieli i ruszyliśmy w kierunku brzegu plaży.
-Wiem, że oboje kochacie Jullie. I nie zaprzeczajcie. Widzę jaka jest prawda. Ale chciałabym wam powiedzieć, że waszym zachowaniem ranicie ją. Widzieliście jak dzisiaj cierpiała. Było jej źle z tego powodu, że rani was dwóch. Ale robi to nieświadomie. Chce dla każdego z was jak najlepiej. Jednak nie jej wina, że kocha bardzo mocno Harrego. Niall musisz to zrozumieć- powiedziałam zwracając się do blondyna, który posmutniał.- Jej serce wybrało i ona nie potrafi tego zmienić. Potrzebowała by sporo czasu, ale ciężko jest gdy każdego dnia widzi Hazzę. On też jej nie przestanie kochać- powiedziałam, wskazując ręką na brązowowłosego.- Musicie z nią porozmawiać i chcę byście sobie to wszystko wytłumaczyli.
Kończąc moją długą przemowę zobaczyłam zbliżającą się Jullie. Nie czekając na słowa chłopaków ruszyłam w stronę samochodu. Ja znowu siedziałam z przodu, a auto prowadził Lou, ponieważ Harry napił się alkoholu w czasie gdy jedli. Oczywiście nie siedział przy mojej przyjaciółce. Tak samo Niall. Oparłam głowę o szybę i kiedy już prawie usypiałam, poczułam, że ktoś dotyka moją rękę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że to Louis. Wyszeptał ciche „Dziękuję. Kocham cię Litzy”. Ja odpowiedziałam „Ja ciebie też” i z uśmiechem z powrotem zamknęłam oczy.


Według naszych obliczeń do zakończenia bloga zostało 7/8 rozdziałów. Jak ten czasz szybko leci. Jeszcze niedawno go zaczynałyśmy. W niedziele mijają 2 miesiące. 
Jutro ja (Julli) i Litzy mamy twitcama. Tym razem u niej w domu. Następny rozdział. Może w niedziele. A jak nie to w czwartek( przed wycieczką), a później to nie wiemy kiedy. I pytanie (które kazała zadać Litzy)
Dlaczego Litzy jest fajna. +Możecie też pisać, czemu nie jest fajna (jeśli ktoś jej nie lubi)
http://twitcam.com/a5mej 

5.19.2012

25 rozdział


Z perspektywy Jullie w tle
Będąc w kuchni usiadłam przy stole i zaczęłam jeść swoje śniadanie. Litzy jeszcze spała, ponieważ wróciła późno w nocy. Jestem szczęśliwa, ponieważ wiem, że układa jej się z Louisem. Jedząc w samotności miskę płatków, postanowiłam włączyć telewizor. Jak każdego poranka, w telewizji leciały programy plotkarskie.
-Zaraz posłucham sobie następnych ciekawych plotek na temat One Direction. Ciekawe, co znowu wymyślą? Że Louis ma dziecko albo, że Harry w ciągu ostatnich dni wziął ślub z jakąś modelką-powiedziałam na głos. Oczywiście, nie myliłam się. Jednak przeżyłam szok kiedy plotka zaczęła dotyczyć mnie.
-Harry Styles i Niall Horan chyba zaczynają dzielić się dziewczynami. Ponad miesiąc temu można było spotkać brązowowłosego z niską, miedzianowłosą dziewczyną. Dwa dni temu, zauważyliśmy Horana jak za rękę idzie z tą samą dziewczyną. Czyżby Styles znudził się tajemniczą dziewczyną, a może to ona przerzuciła się na innego członka z One Direction? Kto będzie następny? Może Liam Payne? Ostatnimi dniami na pewno jest bardzo zdołowany.
Po tych słowach, wyplułam jedzenie, które miałam w buzi i wyłączyłam telewizor. Starłam z blatu resztki mojego śniadania i w tym samym momencie w kuchni pojawiła się zaspana Litzy. Włosy miała rozczochrane, makijaż jak zwykle całkowicie rozmazany. Była w staniku i bokserkach.
-Cześć mała- powiedziała, ziewając i czochrając mi włosy. Otworzyła drzwi lodówki i zaczęła przeszukiwać półki. Po dłuższym szukaniu wyjęła butelkę z wodą i jakiś jogurt. Usiadła naprzeciwko mnie i spytała.
-Co dzisiaj zamierzasz robić ?
-Nie wiem. Jeszcze o tym nie myślałam, a ty?
-Z Louisem idę chyba na zakupy świąteczne. Jak chcesz możesz iść z nami.- dodała.
-Nie. Dacie sobie świetnie radę beze mnie. Nie potrzebujecie już swatki-powiedziałam, śmiejąc się. Na twarzy Litzy także wywołałam uśmiech.- A Tommy, odzywał się?
-Dzwonił. Ale nie odbieram. Nie chcę do tego wrócić. Obiecałam Louisowi.
Wiedziałam, że Litzy nie żartuje. Ona obiecuje coś komuś jeśli naprawdę jej na kimś zależy. Tak na pewno było z Lou. Dalej nic nie powiedziałam, tylko poszłam do swojego pokoju by wziąć prysznic i ubrać się. Wybrałam dla siebie czarną koszulkę i czarne rurki. Lekko pomalowałam się, włosy związałam w warkocz, który zarzuciłam na lewę ramię. Wzięłam z szafy jeszcze beżową kurtkę, czarny szalik i tego samego koloru emu. Wychodząc z mieszkania schowałam telefon i klucze do kieszeni. Następnie krzyknęłam „Wychodzę Litzy” i opuściłam apartament. Jak zwykle kierowałam się do chłopaków. A głównie do dwóch z nich. Niall i Harry. Oni zawsze byli głównym celem moich odwiedzin. Przez ostatnie kilka dni głównie spotykałam się z Niallem. Harry był ciągle zajęty. Chodził gdzieś spotykać się z jakimiś osobami. Zawsze chciałam się dokładniej dowiedzieć z kim, jednak nigdy nikt nie udzielił mi takiej informacji. Będąc już u chłopaków drzwi otworzył mi Niall. Ubrany był w czarne rurki, biały T-shirt, zielony fullcap i tego samego koloru Vansy. Od razu mnie przytulił. Jak zwykle pachniał słodko. Uwielbiałam być w jego ramionach, Czułam się w nich bezpieczna, ponieważ wiedziałam, że on nigdy mnie nie skrzywdzi. Nikogo nie było u nich w domu, a my podążyliśmy do jego sypialni. Usiadł na łóżko i zaczął przeglądać coś w laptopie. Ja, usiadłam na krześle znajdującym się przy biurku.
-Co robisz?- zapytałam, po dłuższej chwili milczenia.
-Nic, nic-odpowiedział pośpiesznie. Szybko wstałam i podeszłam do niego. Próbowałam wyrwać  mu laptopa. Niestety, nasza mała bijatyka skończyła się tak, że ja leżałam na łóżku, a Niall lekko spoczywał na mnie. Laptop w czasie naszej rozróby zamknął się. Spojrzałam się w oczy blondyna i powiedziałam:
-Wow… Te twoje oczy. One tak przyciągają.
-Ja tam uwielbiam te twoje słodkie dołeczki, nie wiem jak ty- rzekł, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.  Leżeliśmy tak chwilę na sobie, lecz ja przerwałam tą chwilę odchrząknięciem. Mój przyjaciel od razu się podniósł. Zdenerwowany chodził po pokoju.
-Co się stało Niall?- zapytałam, podpierając się na łokciach.
-Po prostu, kiedy tak sobie leżeliśmy miałem chęć cię pocałować. Ale wiem, że nie mogłem. A czemu? Bo ty byś źle zareagowała. Ciągle kochasz Harrego i nie pozwalasz nikogo dopuścić do swojego serca- w oczach zaczęły pojawiać mu się łzy.  Szybko wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Objęłam jego twarz rękoma i powiedziałam.
-Niall kocham cię- po tych słowach spojrzał mi w oczy.
-Mógłbym robić ci kakao kiedy tobie zimno i kawę na śniadanie. I całowałbym cię we włosy po przebudzeniu. I na dobranoc. I pisałbym wiadomości z dalekich podróży. I zabierałbym cię na spacery w sobotnie popołudnia. I całowałabym cię w kinie. I leżałabyś ze mną na słońcu nad wodą. I głaskałbym cię po policzku. I robiłbym ci zdjęcia. I oglądałbym z tobą po raz piętnasty ten sam film. I śmiałbym się z tobą. I przytulałbym cię kiedy byś płakała. I zabierałbym cię na koncerty. I leżałbym z tobą na ławce w parku i na łące. I przynosiłbym ci kwiaty. I nie pozwoliłbym ci rozpaść się tobie na kawałki. I tańczyłbym z tobą. I tęskniłbym za tobą kiedy nie ma cię obok mnie-złapał oddech i próbował powstrzymać łzy.- To jest właśnie miłość. I ja chciałbym robić to z tobą. A ty? Ty chciałabyś robić to wszystko z Harrym.
-Kocham cię Niall. Ale to on zawszę będzie w moim sercu. Proszę cię nie zmuszaj mnie bym z tobą była, ponieważ stracimy naszą przyja…- nie dokończyłam, ponieważ Irlandczyk zaczął mnie całować. Robił to delikatnie. Nie naciskał na mnie. Zaczęłam także brać udział w tym pocałunku. Nasze usta pasowały do siebie.
-Niall jeste… Co do chuja!- krzyknął Harry. Szybko z Niallem odskoczyliśmy od siebie. Mój były był zszokowany i szybkim krokiem opuścił pokój. Nie wiedziałam co mam zrobić. Spojrzałam na Horana, który usiadł na łóżko i ze łzami w oczach powiedział.
-Idź, biegnij za nim. Wasza miłość jest ważniejsza niż to wszystko.
Podbiegłam szybko do drzwi i stanęłam w progu. Odwróciłam się w stronę chłopaka i powiedziałam.
-Przepraszam.
Ruszyłam w kierunku drzwi frontowych, ponieważ wychodząc z sypialni usłyszałam trzask drzwi. Szybko zbiegłam po schodach. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harrego.
-Stój!- krzyknęłam, a on się zatrzymał.- Dlaczego?! Dlaczego zawsze wszystko rujnujesz!- krzyknęłam, lekko go popychając.
-Ja wszystko rujnuję?! Ja?! To ty przed chwilą całowałaś się z moim najlepszym przyjacielem! I ty mówisz mi, że mnie naprawdę kochałaś?! Jezu! Wierzyłem w jakieś debilne bajki, że kochałaś mnie naprawdę!
-Jaki ty jesteś głupi Harry! Nic nie rozumiesz! Ja nie jestem tobą! Zrobiłam to tylko dlatego, bo on mnie kocha! To, że on darzy mnie takim uczuciem nie znaczy, że ja to odwzajemniam!- nadal krzyczałam. Harry złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie. Spojrzał mi w oczy i powiedział.
-Powiedz to. Powiedz, że kochasz mnie, a uwierzę we wszystko co mówisz-przez dłuższy czas nic nie mogłam powiedzieć, ponieważ przeszkadzały mi łzy.
-Nie mogę. Nie teraz Harry.
-Wow..- powiedział, naśladując moją wymowę.- Jak już  się zdecydujesz czy kochasz mnie czy Nialla to daj znać- dodał, puszczając moje ręce. Następnie wsiadł do samochodu i odjechał. Spojrzałam w kierunku apartamentu Litzy. „Jeszcze wczoraj powiedziałam Lilly, żeby to ona się zdecydowała. A może to ja powinnam?”.

następny rozdział możliwe że jutro.
zapraszamy tutaj http://onedirectionlove4ever.blogspot.com/ !

i pytanie:
Jaki rozdział, lub jakim moment podobał wam się jak na razie najbardziej? 


ps. mam nadzieję, że się podoba

5.18.2012

24 rozdział


Z perspektywy Lilly w tle
Obudziły mnie promienie słońca. Najprawdopodobniej było już około godziny 11. Pierwszy raz od dłuższego czasu, mogłam pozwolić sobie na dłuższy sen. Wstałam z łóżka i poszłam od razu do łazienki. Dom był pusty, ponieważ mama była w pracy, a Lucas w przedszkolu.  Po południu mają wybrać się na zakupy świąteczne, ponieważ za dwa dni wypada 24 grudnia. Kiedy skończyłam się kąpać, owinięta ręcznikiem usiadłam na łóżko. Wiele zmieniło się odkąd wyjechałam. Jullie przestała się ciąć, Litzy zaczęła brać mniej, Zayn mnie znienawidził, chłopacy przestali utrzymywać ze mną kontakt, a przyjaciółki miały mnie gdzieś. Zasłużyłam sobie na to. Wszyscy myślą, że bawiłam się w Paryżu w najlepsze, że zapomniałam o nich wszystkich. A prawda była zupełnie inna. Każdego dnia zastanawiałam się co oni teraz robią, jak się czują i czy wszystko w porządku. Jednak każdy z nich wiedział swoje, ale to ja miałam rację. Ubrałam szary sweter, biały podkoszulek i brązowe rurki. Następnie umalowałam się i postanowiłam pójść do domu chłopaków. Najprawdopodobniej dziewczyny były właśnie tam. Ubrałam brązową, skórzaną kurtkę i tego samego koloru botki. Idąc po mieście zastanawiałam się czy jeszcze kiedykolwiek spotkam Philippa. Kiedy żegnałam się z nim i Mimi, powiedzieli, że wyjeżdżają z Paryża, ponieważ będę jeździć gdzieś z mamą Litzy. „Może przyjadą tutaj”, pomyślałam. Jednak szybko odrzuciłam od siebie tę myśl. Kiedy doszłam do domu chłopaków, zadzwoniłam dzwonkiem z nadzieją, że drzwi otworzy mi ktoś inny tylko nie Zayn. Oczywiście, nie miałam szczęścia. Gdy mnie zobaczył, wyszedł na zewnątrz przymykając drzwi.
-Co ty tu robisz?- zapytał cicho i oschle.
-Przyszłam zobaczyć się z przyjaciółmi- odpowiedziałam, udając, że nie rusza mnie jego zachowanie.
-Przyjaciółmi?- zapytał z drwiną w głosie.- Trochę się pozmieniało po twoim wyjeździe. Nie zauważyłaś jak traktuje cię Litzy? Zostawiłaś ją samą, kiedy potrzebowała wsparcia. Jeszcze na dodatek zostawiłaś Jullie. Ani razu nie pojawiłaś się u niej. Wiesz, że ona tam cierpiała? Interesowało cię to w ogóle? One potrzebowały przyjaciół.
-Nie zapominaj, że ty też nim jesteś- dodałam, twardo patrząc mu w oczy. Nie chciałam by pomyślał, że jestem słaba.
-Ale ty jesteś im bliższa. Znasz je dobrych parę lat. A ja? Kilka miesięcy. Czasem trzeba pomyśleć zanim się coś zrobi- powiedział i pocałował mnie. Zdziwiłam się, ponieważ nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Całował inaczej niż Philippe. On robił to delikatnie, tak jakby bał się, że mnie skrzywdzi. Za to Zayn całował namiętnie z odrobiną dzikości.
- I co, przemyślałeś to?- spytałam kiedy skończył mnie całować.
-Nie- odpowiedział i ruszył w drogę. Zszokowana odwróciłam się i krzyknęłam.
-I tak po prostu sobie pójdziesz?! Niczego sobie nie wyjaśnimy?!
Zayn odwrócił się i tylko powiedział.
-Już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Po prostu, zapomnij- przyglądał mi się, a następnie ruszył w kierunku miasta. Chwilę tak stałam, kiedy przypomniałam sobie, że drzwi zostawił lekko uchylone. Weszłam do środka ich domu i zapytałam:
-Jest tu ktoś?
-W salonie- usłyszałam w odpowiedzi i tam podążyłam. Na kanapie siedział Liam, więc postanowiłam siąść obok niego. Niestety nie wiedziałam od czego zacząć mam rozmowę. Nie znałam zbyt dobrze Danielle. Mało czasu spędzałam z nią, ale wiedziałam, że była ona bardzo bliska Liamowi.
-Współ…-zaczęłam, ale nie pozwolił mi dokończyć.
-Nie współczuj mi. Każdego dnia od znajomych, rodziny czy obcych ludzi słyszę „Współczuję ci”. Po prostu mam tego dość. Obiecałem jej, że będę żyć normalnie, ale każdy mi to utrudnia. Dajcie sobie spokój z tym współczuciem.
-Przepraszam-rzekłam smutna.
-To ja przepraszam. Nie wiem co mam z sobą zrobić, więc ciągle naskakuje na innych. A jak tam z Zaynem? Dogadaliście się w końcu?- zapytał, spoglądając na mnie.
-Nie. Po moim wyjeździe zmieniło się wszystko. Litzy z Jullie mnie unikają, wy nie chcecie utrzymywać ze mną kontaktu. Czuję się tak, jakbym była dla was jakąś przeszkodą.
-Nie jesteś żadną przeszkodą! Nawet tak nie myśl-powiedział, lekko oburzony.-Porozmawiaj z nimi szczerze. Wtedy wszystko sobie wytłumaczycie.
-Chyba masz rację-powiedziałam, po chwili milczenia.- Są u was?- zapytałam.
-Litzy poszła gdzieś z Louisem, a Jullie może być z Harrym lub Niallem.
-A ona tak często przebywa teraz z Niallem?
-Przyjaźnią się, więc spędzają ze sobą jak najwięcej czasu-powiedział, odrywając wzrok ode mnie.
-Nie ma przyjaźni damsko-męskiej. Ktoś w końcu zawsze się zakocha -powiedziałam. Następnie wstałam i wyszłam z jego domu. Nie zaszłam daleko, ponieważ spotkałam Nialla i Jullie idących i trzymających się za ręce. Gdy mnie zobaczyli od razu je puścili.
-Czy wy...?- zapytałam, zszokowana całą sytuacją.
-Nie, nie-odpowiedzieli pośpiesznie.- Jesteśmy tylko przyjaciółmi-dodała Jullie.
-Przyjaciółmi? No spoko. Jullie możemy porozmawiać?- zapytałam zwracając się do mojej przyjaciółki.
-Teraz? Nie możemy później?- zapytała, tak jakby nie chciała w ogóle ze mną spędzać czasu. Trochę mnie to zabolało.
-Zajmę ci chwilę. Później będziesz mogła wrócić do Nialla- dodałam, uśmiechając się do chłopaka. Jullie złapała mnie za rękę i powiedziała.-Nie długo do ciebie przyjdę Niall.
I obje ruszyłyśmy w kierunku, parku znajdującego się niedaleko. Usiadłyśmy na ławce znajdującej się obok placu zabaw.
-To o czym chcesz porozmawiać?- zapytała, poprawiając swoją grzywkę.
-Chciałabym wiedzieć, czy masz mi to za złe?
-Ale co?- zapytała, nie wiedząc o co mi chodzi.
-No to, że wyjechałam i zostawiłam cię.
-Nie. Rozumiem, że każdy potrzebuję się jakoś uwolnić od problemów. U mnie były cięcia, u Litzy narkotyki, a u ciebie wyjazd. Musiałaś się od stresować.
-Tak, ten wyjazd pozwolił mi przemyśleć parę spraw. A Litzy? Myślisz, że jest na mnie zła?
-Nie wiem. Musisz z nią porozmawiać. Ale będzie ci ciężko ją teraz złapać. Wreszcie ułożyło się między nią a Lou.
-To dobrze-opowiedziałam, uśmiechając się do Jullie. Obje wiedziałyśmy, że to właśnie on wyciągnie ją z tego wszystkiego. Siedziałyśmy chwilę w ciszy, kiedy nagle moja młodsza przyjaciółka zaczęła bawić się palcami. Wiedziałam, że coś ją denerwuje.
-Lilly - powiedziała, po chwili milczenia.- Wiesz co jest dziwne? Przed wyjazdem mówiłaś nam, że kochasz Zayna i, że chciałabyś być z nim. Jednak wyszło na to, że w Paryżu bawiłaś się świetnie z tym Philippem. To trochę dziwne. Jeżeli się kogoś kocha, to się nie zabawia z innymi.
-I mówisz mi to ty?!- powiedziałam zaczynając podnosić głos.-To ty kochasz Harrego, a ciągle jesteś z Niallem. Trzymacie się za rączkę i ukrywacie się przed innymi. Po kątach pewnie się całujecie. Więc proszę cię, nie mów mi tu o miłości i flirtach z innymi.
-Wow… To twoje zdanie zabrzmiało trochę tak… nie prawdziwie. Nie sądzisz? Gdybyś nie wyjechała to byś wiedziała, jaka jest prawda-po tych słowach wstała i podeszła do mnie bliżej. Nachyliła się i na ucho powiedziała mi.- Trzeba dorosnąć Lilly i zdecydować się. Kochasz Zayna czy Philippa?
Po tych słowach z dumą mnie opuściła. A ja zostałam sama siedząc na ławce. Szkodziłam sobie sama. Straciłam swoją szansę naprawienia wszystkiego. „Może powinnam wyjechać? Ale tym razem na zawsze?” , pomyślałam.

Przepraszam, że rozdziały są rzadko, ale niestety zbliża się koniec roku, co oznacza, że trzeba poprawiać oceny. Jutro lub pojutrze najprawdopodobniej będzie Jullie.

zapraszam na http://onedirectionlove4ever.blogspot.com/ oraz http://www.facebook.com/pages/Imaginy-o-1D-One-Direction-3/138351142960479 (gdzie znajdziecie moje imaginy, podpisuję się Jullie )


5.13.2012

23 rozdział + rozwiązanie konkursu


Z perspektywy Litzy w tle
Nie mogłam uwierzyć w to, że moja przyjaciółka po tak długiej nie obecności po prostu przychodzi i jak niby nic wita się z każdym. Siedząc na fotelu przyglądałam się jej. Siedziała na kanapie, obok Jullie, przy której był Louis. Przede mną na ziemi siedział Niall, a naprzeciwko nas, na drugim fotelu Zayn, a przy nim, na ziemi Harry, który co chwilę zerkał na Jullie, Ona szybko odwracała wzrok w innym kierunku. Niall najprawdopodobniej też jej się przyglądał, ponieważ w ogóle nie spoglądała w moją stronę. W pokoju panowała grobowa cisza. Nikt nic nie mówił, tylko każdy patrzył na Zayna. Kiedy poszedł zobaczyć komu moja młodsza przyjaciółka otworzyła drzwi od razu wrócił i powiedział „Ja pierdole”. Po chwili do salonu weszła Lilly i każdy się mocno zdziwił. Zayn nikomu nie powiedział co się stało w Paryżu, po prostu wrócił i powiedział, że żałuje, że się tam zjawił. Cisza nadal trwała, a ja widziałam, że Malik jest wściekły. Postanowiłam przerwać ciszę.
-I jak było w Paryżu Lilly? Dobrze się bawiłaś?- zapytałam, z uśmiechem.
-No Lilly? Jak było w Paryżu? Ten blondyn przyjechał z tobą, czy wrócisz tam do niego?- zapytał zdenerwowany Zayn.
-Jaki blondyn?!- krzyknęła Jullie.
-Philippe- odpowiedziała, zwracając się do niej.- Jak byś chciała wiedzieć Litzy, to on będzie pracował dla twojej mamy-dodała zwracając się do mnie.
-O super- odpowiedziałam z udawaną radością. Tak naprawdę miałam to  w dupie.
-Oh to pewnie będziesz smutna, że go nie ma przy tobie. Bo kto teraz będzie cię całować- powiedział Zayn z sarkazmem. Było po nim widać, że jest zdenerwowany.
-O całowaliście się- dodałam.- I jak było?- zapytałam Lilly. Louis pochylił się w moją stronę i cicho powiedział.
-Może przestań, nie widzisz, że dla nich obu to jest ciężka sytuacja- od momentu, w którym przyszedł pijany pod mój dom, tak naprawdę w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Czasem może zamieniliśmy dwa słowa i tyle.
-Zamknij się Louis-odpowiedziałam szybko, wkurzona. Tomlinson wstał i wyszedł z pokoju. „Kurwa” pomyślałam i wstałam z fotela. Poszłam do jego sypialni. Zawsze tam się ukrywał przed innymi. Zapukałam w drzwi i usłyszałam.
-Litzy  odejdź!- krzyknął. I tak otworzyłam drzwi i weszłam do jego sypialni. Jest to duży pokój w odcieniach brązu, dwuosobowe łóżko podsunięte jest pod ścianę, a po bokach są dwie szafki nocne. Naprzeciwko znajduje się fotel, szafa i okno na całą ścianę. Louis leżał na łóżku i twardo patrzył w ścianę.
-Możemy porozmawiać?- spytałam, stając przy łóżku.
-Jak chcesz-odpowiedział niewzruszony. Lekko przestraszona i z mocno bijącym sercem położyłam się obok niego na łóżku. „To ta chwila, by wreszcie mu powiedzieć prawdę”, pomyślałam. Po chwili milczenia powiedziałam:
-Wiem. Wiem, że jestem zimną suką bez serca, która nie potrafi po prostu powiedzieć wszystkiego co czuje. Że uciekając od problemów ranie wszystkich wokoło. Wiem, że boli cię to, że ruchałam się z Tommym. Zrozum Louis, że jestem teraz czysta. Nic nie brałam, i nie chcę już więcej brać. Chcę po prostu być normalną sobą, która powie ci co czuję. Kocham Cię. Kocham cię od momentu, gdy przyszłam tutaj po raz pierwszy z Lilly i Jullie. Kiedy otworzyłeś nam drzwi i się uśmiechnąłeś do mnie i powiedziałeś „Cześć, jestem Louis Tomlinson, a ty?”. Tyle razy próbowałam zapomnieć o tym, jak przyglądałeś mi się, tymi  swoimi niebieskimi oczami. Próbowałam od tego uciec. A wiesz czemu? Boje się, że pewnego dnia mnie opuścisz. Zostawisz mnie, tak jak robiło to wiele osób. Nie chcę. Nie chcę cierpieć.
Kiedy skończyłam mówić, spodziewałam się jakiejkolwiek reakcji. Jednak niczego się nie doczekałam. Podniosłam się i pocałowała mojego przyjaciela w usta, ale Louis został niewzruszony. Wyszłam z jego pokoju i podążyłam w stronę wyjścia. W salonie siedział ten sam skład tylko bez Zayna. Gdy ubierałam kurtkę usłyszałam jak Jullie krzyczy:
-Gdzie idziesz?!
-Spotkamy się w domu!- odkrzyknęłam. Na zewnątrz nadal padało, a Zayn stał i palił papierosa. Podeszłam do niego i się spytałam:
-Co się stało?
-Lilly. Po prostu jestem wściekły, że wyjechała, całowała się z Philippem tam i teraz tak sobie wraca. Tak jakby nic się nie wydarzyło. Wiesz co jest najgorsze?- zapytał mnie, kiedy odpalałam swojego papierosa.- Gdy byłaś pijana, podałaś mi adres i powiedziałaś „Pojedź do niej. Ona cię kocha”. A ja w to uwierzyłem.
„O nie. Znowu to moja wina”, pomyślałam zaciągając się papierosem. Kiedy wypuściłam dym, powiedziałam.
-Przepraszam. Wiedziałam, że cię kocha. Mówiła mi to nie raz. Ale może zmieniła zdanie. Może pokochała jego.
-Właśnie. Pokochała jego, a co gorsza ja pokochałem ją.
Po tych słowach wrócił do domu. Ja podążyłam do swojego mieszkania. Daleko nie miałam, jednak gdy doszłam już na miejsce byłam całkowicie przemoczona. W domu od razu zdjęłam z siebie moją sukienkę i włożyłam ją do pralki. Nałożyłam rozciągnięty T-shirt i poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Od dłuższego czasu tego nie robiłam. Nie było kiedy. Gdy ekran uruchomił się zobaczyłam zdjęcie moje i Louisa. Szybko zamknęłam klapę ekranu. „Kurwa”, pomyślałam siadając na sam koniec łóżka. Czułam, że po policzku lecą mi łzy. Powiedziałam Lou wszystko co czułam, a on nawet nie zareagował.  Widocznie tak musiał się czuć, kiedy ja udawałam niedostępną. W takim momencie zazwyczaj sięgałam po narkotyki lub alkohol. „Nie musisz być silna Litzy” pomyślałam, kiedy do pokoju wbiegł zdyszany Louis. Był całkowicie mokry. Szybko wstałam a on zaczął mnie całować. Odwzajemniłam to, błądząc rękoma po jego włosach, twarzy i ciele. On reagował tak samo.
-Tyle tygodni i miesięcy czekałem, aż powiesz mi te dwa słowa. Chciałem to usłyszeć nie wtedy gdy jesteś pijana w trzy dupy, lub naćpana. Chciałem byś była czysta. I wreszcie nadszedł ten wspaniały dzień- powiedział, kiedy skończyliśmy się całować.
-Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię- powtarzałam ciągle, a na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech. Odgarnęłam jego mokre włosy z twarzy.
-Mógłbym mówić kocham cię całymi dniami, ale to i tak nie wyraziło by tego jak mocne jest moje uczucie.
Tym razem to ja się uśmiechnęłam. Jednak po jego twarzy widziałam, że zaraz powie coś co będzie sprawiało mi wielką trudność.
-Proszę cię tylko o jedno. Nie bierz więcej. I nie spotykaj się z Tommym.
-Dobrze- odpowiedziałam, chodź wiedziałam, że będzie to trudne. Louisowi zaczął dzwonić telefon. Była to wiadomość sms. Gdy ją odczytał, powiedział.
-Harry właśnie przywozi Jullie i chce bym wrócił z nim do domu, bo podobno wrócił Liam.
Nic nie powiedziałam, tylko znowu go pocałowałam. Kiedy skończyliśmy do pokoju weszła Jullie. Była ubrana w ciuchy Irlandczyka.
-To ja już może pójdę- powiedział Louis, przytulając mnie, a następnie moją przyjaciółkę. Usiadłam na fotel, a moja przyjaciółka na łóżko.
-Ty i Louis?- zapytała z uśmiechem.
-Tak-odpowiedziałam uśmiechając się.- A jak z Lilly?
-Kiedy Zayn wszedł z powrotem do środka, poszedł porozmawiać z Lilly. W tym czasie zbiegł Lou i pobiegł za tobą. I siedząc w salonie z Niallem i Harrym słyszeliśmy tylko krzyki Zayna i Lilly. Wnioskując po usłyszanych fragmentach on wkurzył się, że ona zostawiła go bez słowa wyjaśnienia i miziała się z jakimś francuzem, chodź on cały czas zamartwiał się o nią i myślał o niej dniami i nocami. Ona odpowiedziała tylko, że nie była pewna co czuje i nadal nie jest tego pewna. Zayn odpowiedział na to trzaśnięciem drzwiami, a ona tym samym.
-Co się z nią dzieje?- zapytałam. -Kiedyś była inna.
-Po prostu nie wie kogo kocha. Zayna czy Philippa.
-A ty jak sądzisz?- zapytałam spoglądając na nią. Wiedziałam co chce powiedzieć, ale bałam się tego usłyszeć.
-Że kocha Philippa- po tych słowach spojrzała na mnie, a w jej oczach zauważyłam łzy.

Co sądzicie o Lilly? 

i także nadszedł dzień, kiedy wybrałyśmy najciekawszą i najlepszą (naszym zdaniem) prace. Sądzimy, że wszystkie były interesujące, zabawne i szokujące w niektórych momentach. Jednak musiałyśmy wybrać tylko jedną pracę. W naszym konkursie wygrywa ANGEGAR, która prowadzi http://onedirectionlove4ever.blogspot.com/ oto jej praca, w której nic nie poprawiałyśmy( ze względu na brak czasu): 

 Obudziłam się wcześnie rano. Jullie jeszcze spała, więc jej nie budziłam. Zarzuciłam na siebie jakiś sweter i poszłam do kuchni, bo bolał mnie brzuch, więc myślałam, że jestem głodna. Nasypałam sobie jakieś płatki i dolałam do tego mleka. Usiadłam na kanapę, włączyłam TV i zaczęłam jeść. Bolała mnie głowa, ale nie zwracałam na to uwagi, bo byłam do tego przyzwyczajona. W końcu ostatnio dużo imprezowałam. Po opróżnieniu do połowy mojej miski stwierdziłam, że więcej już nie mogę i odstawiłam płatki na stolik. Nagle poczułam się jakoś słabo, więc położyłam się na kanapie. Kręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Po chwili usłyszałam kroki Jullie.
- Hej! –powiedziała i uśmiechnęła się do mnie blondynka.
- Cześć – odpowiedziałam.
- Co wczoraj robiłaś? – spytała zaciekawiona. 
- A co mogłam robić? – powiedziałam z sarkazmem.
- No tak – odpowiedziała Jullie.
- A ty jak spędziłaś dzień? – spytałam po chwili.
- Rozpakowałam się i dostałam sms od Liam’a z wiadomością o Danielle – powiedziała smutna.
- To dlatego płakałaś? – zapytałam.
- No tak- odpowiedziała i zaczęła jeść swoje tosty.
- A coś ty tak zmizerniała? – zapytała po chwili.
- Nie wiem. Jakoś źle się czuję – odpowiedziałam słabym głosem, bo czułam się coraz gorzej. 
Naszą rozmowę przerwało nagła potrzeba pójścia do łazienki. Pobiegłam szybko, bo czułam się koszmarnie i wiedziałam, że zaraz zwymiotuję. W ostatniej chwili dobiegłam. Moja przyjaciółka zmartwiona podeszła do mnie.
- Co Ci jest Litzy? – zapytała, kiedy już skończyłam wymiotować.
- Nie wiem. Może jakiś wirus, chociaż czuję się tak jakoś dziwnie. Tak inaczej – powiedziałam zamyślona. 
- Masz napij się herbaty. Może będzie Ci trochę lepiej! – powiedziała moja przyjaciółka i podała mi kubek z gorącą, zieloną herbatą.
Kiedy piłam, przypomniałam sobie, że od dawna nie miałam miesiączki. Nie wiedziałam dokładnie ile dni, bo nie pamiętałam przez te wszystkie imprezy, ale wiedziałam, że już długo.
- Litzy musimy jechać do lekarza. Idź się w coś ubrać, a ja zaraz zamówię taksówkę i pojedziemy. Dobrze? – powiedziała Jullie i przytuliła mnie na pocieszenie.
- Okej – powiedziałam tylko, bo nie miałam siły na kłótnie.
Poszłam do mojego pokoju. Po chwili zastanowienia postanowiłam ubrać czerwone rurki, T-shirt z jakimiś napisami, bluzę od Louis’a, białe skarpetki i czarne vansy. Szczerze mówiąc wybrałam tą bluzę chyba, tylko dlatego że przypominała mi jego. Kiedy byłam w nią ubrana czułam się jakby był przy mnie cały czas. Dawało mi to trochę otuchy. Wzięłam ją i przyłożyłam sobie do nosa. Pachniała Louis’em i jego cudownymi perfumami. Bardzo mi go brakowało. Dlaczego ja musiałam być taka oschła i wredna dla niego? Zauważyłam, że kiedy przypominałam sobie o nim coś bolało mnie jakby w sercu. Po chwili wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Kiedy byłam już rozebrana, spojrzałam w lustro. Zauważyłam, że mój brzuch jakby był trochę większy i bardziej okrągły. Postanowiłam na razie się tym nie przejmować. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam ubrania, które sobie przygotowałam i byłam już prawie gotowa. Jeszcze tylko zrobiłam sobie lekką kreskę eylainer’em, pomalowałam rzęsy tuszem, błyszczykiem usta i byłam gotowa. Usłyszałam wołanie Jullie, więc wyszłam z łazienki, wzięłam szybko komórkę i wsadziłam sobie ją do kieszeni bluzy. Moja przyjaciółka buła ubrana w czarne rurki, bluzkę w kwiaty, a na to miała ubraną króciutką, jeansową kurteczkę. Na nogach miała ubrane czarne byty na lekkim koturnie, a na jej ramieniu wisiała czarna kopertówka. Włosy miała związane w kłos, a oczy lekko pomalowane na różowo. 
- Możemy iść? – spytałam, bo chciałam już mieć to za sobą.
- Tak, taksówka już czeka. – powiedziała Jullie.
Wyszyłyśmy z domu i wsiadłyśmy do taksówki. Taksówkarz spytał gdzie jechać, a moja przyjaciółka powiedziała, że do szpitala. Trochę już lepiej się czułam, ale nadal wiedziałam, że coś jest nie tak. Pierwszy raz w życiu byłam tak zdenerwowana. Czułam, że to co mogę się dowiedzieć u lekarza, wpłynie na moje życie. Przez całą drogę do szpitala trzymałam Jullie za rękę. Od naszego domu do szpitala nie było daleko, ale Jullie nie chciała żebym się męczyła, skoro jestem chora. Po chwili zapłaciliśmy, wysiadłyśmy z taksówki i poszłyśmy w kierunku szpitala. Na holu spotkałyśmy nadal zapłakanego Liam’a. Siedział z nim Harry i Louis. Pomyślałam sobie tylko o nie. Nie miałam ochoty i siły dzisiaj z nimi gadać. Na moje nieszczęście chłopacy nas zobaczyli i szybko przyszli się przywitać. 
- Hej dziewczyny! Przyszyłyście do Daniell? – spytałał się Liam i każdą z nas przytulił. Kiedy mnie przytulał szepnął mi do ucha ciche przepraszam. 
- Siemka! Niestety nie. Litzy dzisiaj coś marnie wygląda i się czuje, więc postanowiłam ją wziąć do lekarza. A właśnie jak z Daniell? – spytała blondynka
- Na szczęście jest trochę lepiej. Szanse na przeżycie po mału rosną! – powiedział chłopak i jakby lekko się uśmiechnął z tego powodu.
- Hej dziewczyny! – powiedział Harry i także przytulił się z nami. 
Widać było, że kiedy przytulał się do Jullie, chciał żeby ta chwila trwała wiecznie. Po minie dziewczyny było widać, że pragnęła tego samego. Oni do siebie tak pasowali, a ten dupek wszystko spieprzył,
- Ykhm. – powiedział Louis już po sporej chwili, bo nasze amorki nie chciały się puścić. Od razu odkleili się od siebie jak oparzeni. 
- Tak w ogóle to cześć. – powiedział chłopak, lecz nas nie przytulił. Jedynie pomachał ręką.
- Hej. – powiedziała blondynka. 
- Ładna bluza. – powiedział z sarkazmem Lou.
- Dziękuję. – powiedziałam również z sarkazmem w głosie.
- Możemy już iść? – spytałam.
- Tak. – odpowiedziała Jullie.
Spojrzałam się jeszcze ostatni raz na Louis’a. W tym samym czasie on to samo zrobił. Nasze oczy się spotkały. Był nadal smutny. Moje serce się krajało, kiedy widziałam jak on cierpi. Poleciały mi pojedyncze łzy po policzkach. Chłopak chyba to zauważył. Dzisiaj stanowczo za dużo płakałam. Byłam wściekła na siebie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Pielęgniarka poprowadziła nas na koniec korytarza i kazała poczekać. Przeszłyśmy koło chłopaków. Szturchnęłam przez przypadek Lou, na co chłopak w ogóle nie zareagował. Gdy byłyśmy już przed gabinetem lekarza, usiadłyśmy na krzesłach i zaczęłyśmy czekać na moją kolej. Jullie trzymała mnie przez cały ten czas. Byłam zdenerwowana. Po ok. 10 minutach czekania lekarz wezwał nas do gabinetu. Był to facet ok. 40 roku życia. Miał okulary i czarne włosy. Ubrany był w szpitalny, biały fartuch jak to lekarz.
- Dzień Dobry. – powiedziałyśmy i usiadłyśmy na krzesłach na przeciwko biurka.
- Witam. Której z Was coś dolega? – spytał lekarz.
- Mi. – odezwałam się nieśmiało.
- A co Ci jest moja droga? – zapytał.
- Dzisiaj rano, kiedy się obudziłam miałam mdłości, bolał mnie brzuch i głowa. Przed wyjściem jeszcze wymiotowałam. – odpowiedziałam.
- Hmm. Ciekawe. Zrobimy USG. – powiedział lekarz i zaczął przygotowywać aparaturę.
Rozebrałam swoją bluzę. Położyłam się na fotelu, który wskazał mi doktor. Podniosłam koszulkę, a lekarz posmarował mi brzuch jakąś dziwną mazią. Po chwili włączył urządzenie i zaczął przykładać mi jaką gałkę do brzucha. Nie patrzyłam na ekran urządzenia, ponieważ bałam się co tam jest. Po chwili myślenia doktor się odezwał.
- Aha! Jest tak jak myślałem! – powiedział.
- Co mi jest? – spytałam zdenerwowana.
- Była Pani w ciąży, ale niestety poroniła… Bardzo mi przykro! – powiedział ze smutkiem lekarz.
- Co! – powiedziała Jullie
- Że jak? – spytałam
- Naprawdę bardzo mi przykro. Była Pani w 4 miesiącu. Dziecko było zbyt słabe i nie przeżyło. Nie czuła Pani żadnych objawów? – spytał lekarz.
- Nie. – odpowiedziałam. 
- Proszę przyjść do mnie za 2 dni na zabieg. Będzie miała pani operację. – powiedział doktor.
- Dobrze, przyjdę rano. Dowidzenia. – odpowiedziałam i czym prędzej wyszłam z gabinetu, bo już nie mogłam wytrzymać.
W mojej głowie cały czas chodziły słowa lekarza. „Była Pani w ciąży, ale niestety poroniła. Była Pani w 4 miesiącu. Dziecko było zbyt słabe i nie przeżyło. Nie czuła Pani żadnych objawów?”. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, bo uświadomiłam sobie jaki był powód tego, że dziecko nie przeżyło. Jullie widząc to do mnie podeszła i przytuliła.
- Nie martw się Litzy wszystko będzie dobrze. Za dwa dni będziesz miała zabieg i będzie po sprawie. – powiedziała moja przyjaciółka.
- Co?! Nie będzie po sprawie! Nie rozumiesz tego? Naprawdę? To ja zabiłam to dziecko przez papierosy, narkotyki i alkohol! Jestem podłą i wredną suką! Rozumiesz to ja zabiłam niewinne stworzenie! Naprawdę nie rozumiesz? – wykrzyczałam przez łzy i zaczęłam biec w kierunku wyjścia ze szpitala. Znowu wpadłam na Louis’a. Chłopak tym razem zareagował. 
- Co robisz? – spytał wkurzony, lecz po chwili spochmurniał, bo zobaczył moją zapłakaną twarz.
- Litzy co się stało? – spytał zdenerwowany, próbował mnie przytulić, lecz ja się wyrwałam. 
- Przepraszam! – krzyknęłam tylko i wybiegłam ze szpitala.
Biegłam, cały czas płakałam i przepychałam się między ludźmi. Ludzie na mnie klnęli i patrzyli się jak na wariatkę, ale miałam to w dupie. Chciałam być jak najszybciej w domu. Nie zwracałam uwagi na wołanie Jullie. Kiedy znajdowałam się już przy samych drzwiach, szybko przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka. Zakluczyłam je z powrotem i pobiegłam do kuchni. Wyjęłam wszystkie dragi, i papierosy z szafki jakie miałam i wyrzuciłam do kosza. Wyjęłam też cały alkohol z lodówki i wylałam czym prędzej do zlewu. Potem poszłam szybko do mojego pokoju, bo widziałam już w oknie Jullie. Trzasnęłam drzwiami i położyłam się na moje łóżko. Nie mogłam przestać płakać. Miałam już cały rozmazany makijaż. Zdjęłam buty i rzuciłam je na podłogę. Usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych. Chciałam się jakoś uspokoić, więc przytuliłam się do mojej bluzy. Poczułam znowu cudowny zapach perfum Louis’a i nawet na chwilę się uspokoiłam, ale to nic nie dało, bo po chwili znowu mi się przypomniało to jaka jestem okropna. Znowu zaczęłam płakać. Miałam trudności z oddychaniem, ale miałam to gdzieś. Pomyślałam sobie jaką jestem świnią, że zabiłam to dziecko. Nagle sobie oświeciło mnie kto jest ojcem dziecka! – był nim Tommy. Przez ten fkat jeszcze bardziej się załamałam. Postanowiłam skończyć z wszystkimi używkami. Chciałam się zmienić. Moje zachowanie i zakończyć moją znajomość z Tommym. Uświadomiłam sobie, że nie chcę być już taka wredna i oschła dla wszystkich. Przede wszystkim pragnęłam przeprosić Louis’a i wyznać mu to co czuję, ale na razie nie miałam na to odwagi. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Pojawiła się w nich Jullie.
- Mogę wejść? – spytała.
- Tak. – odpowiedziałam smutna i pociągnęłam nosem.
Moja przyjaciółka weszła do pokoju i zamknęła drzwi. Położyła się koło mnie na łóżku i mnie przytuliła.
- Przepraszam, jeśli Ciebie uraziłam, wtedy w szpitalu. – powiedziała Jullie.
- Nie spoko. To ja przepraszam, bo może zbyt gwałtownie zareagowałam, ale po prostu byłam w szoku. – powiedziałam i przytuliłam się do mojej przyjaciółki.
- Masz prawo. Ja też się zdziwiłam. Widziałam, że wylałaś alkohol i wyrzuciłaś papierosy i dragi do kosza – czyżbyś rzuciła to? – spytała Jullie.
- Tak! Postanowiłam, że nie chcę już nigdy więcej zabić kogoś tymi cholerstwami, więc to rzucam. Gdyby nie te gówna to za 5 miesięcy trzymałabym już przy sobie ślicznego bobaska, a tak to co? – powiedziałam i zaczęłam znowu płakać. 
- Już nie płacz! W końcu to nie twoja wina, bo nie wiedziałaś. – powiedziała Jullie
- Ale mogłam chociaż się domyślić, a ja nic! Zdecydowałam, że oprócz rzucenia dragów itd. to chcę się zmienić. – powiedziałam.
- Ale jak to zmienić? – spytała moja przyjaciółka.
- No normalnie. Chcę przestać być taka chamska ździrą. Przede wszystkim pragnę zdobyć się na odwagę, żeby powiedzieć Louis’owi co czuję. – powiedziałam i przytuliłam się do bluzy od niego. 
- A co do niego czujesz? – spytała Jullie.
- Miłość. Kocham go! Kiedy zobaczyłam go wtedy w domu chłopaków to poczułam motylki w brzuchu. Gdy on się śmieje to i ja mam ochotę się śmiać, a gdy jest smutny to moje serce rozpada się na tysiące kawałków. Łączy nas chemia, silniejsze uczucie niż miłość. Wiem, że to on jest moją drugą połówką i moim wymarzonym księciem z bajki. Kiedy mnie pocałował czułam się jak najszczęśliwsza dziewczyna na świecie. Pragnę go, chcę z nim być! Tylko nie potrafię mu tego powiedzieć prosto w twarz, dlatego chciałam żebyśmy najpierw byli przyjaciółmi. – powiedziałam i znowu zaczęłam płakać i przytulać się do bluzy Lou, która była już prawie cała mokra od moich łez i brudna od tuszu.
- Dlaczego nie potrafiłaś mi tego powiedzieć? Przecież wiesz, że ja Ciebie też kocham! – nagle usłyszałam głos Louis’a. Podniosłam głowę i zobaczyłam go.  
- To ja Was zostawię samych. – powiedziała Jullie i wyszła z pokoju, jednocześnie uśmiechając się i zamykając drzwi.
- Dlaczego Litzy nie umiałaś mi tego powiedzieć? – spytał Louis i położył się koło mnie na łóżku, żeby mnie przytulić tak jak za starych dawnych czasów.
- Bo bałam się, że to tylko piękny sen, który się niedługo skończy i tak naprawdę mnie nie kochasz. Moje serce Ciebie pragnęło, ale rozum odmawiał posłuszeństwa, bo nie chciałam być zraniona przez jedną z najważniejszych osób dla mnie na całym świecie. Myślałam, że nie podobają Ci się laski takie jak ja. – powiedziałam i spojrzałam się w jego oczy, które były tak pięknie błękitne jak zawsze. Brakowało mi bardzo tego widoku. 
- Nie musisz się bać, bo ja też Ciebie kocham! Jesteś najwspanialszą i najpiękniejszą dziewczyną na świecie jaką spotkałem Litzy! – powiedział Lou, stryknął się ze mną czołami i objął mnie. 
- Dziękuję, ale nie zasługuję na takie miłe słowa po tym jak Ciebie zraniłam. Przepraszam Cie Lou. Nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. – powiedziałam i znowu pojedyncza łza spłynęła mi po policzku, którą Louis wytarł placem. 
- No cóż wybaczę Ci jeśli zrobisz jedną rzecz… - powiedział chłopak i chytro się do mnie uśmiechnął. 
- Jaką? – spytałam
- Taką! – powiedział i zaczął mnie namiętnie całować. 
- Świetny pomysł! – powiedziałam i zaczęłam go równie namiętnie całować co on mnie.   
- Jullie nie będzie nam przeszkadzać? – spytałam po chwili naszych pieszczot
- Nie sądzę, bo jest z nią Harry. – powiedział chłopak i uśmiechnął się do mnie na co ja też się uśmiechnęłam.
Całowaliśmy się i przytulaliśmy jeszcze chyba z jakąś dobrą godzinę. Było nam bardzo dobrze ze sobą. Wytłumaczyliśmy sobie też wiele spraw, np. Louis obiecał pomóc mi w rzuceniu dragów i papierosów. Zmartwił się tym, że poroniłam, ale kiedy usłyszał kogo jest najprawdopodobniej to dziecko, to zbytnio się nie ucieszył. Powiedział też, że pojedzie ze mną do szpitala za dwa dni. W końcu zmęczona całym tym dniem, odpłynęłam w krainę Morfeusza w objęciach mojego nowego chłopaka Louis’a.

5.12.2012

22 rozdział


Z perspektywy Jullie w tle
Przyglądając się każdemu z osobna, zastanawiałam się co czują. Czy w sercu czują taką samą pustkę co ja? Czy może przeżywają to jeszcze mocniej? Liam na pewno. Nie dziwię mu się. Tak samo jej rodzina. Widziałam jak po ich policzkach spływają łzy. Ciężko w takiej chwili zatrzymać zimną krew. Zwłaszcza po tak dużej stracie jak Danielle.
Nawet Litzy, która płacze w wyjątkowych sytuacjach, stała i niedyskretnie wycierała łzy. Ja także płakałam. Nie była moją najlepszą przyjaciółką, jednak zdążyłam ją poznać na tyle dobrze, by stwierdzić, że jest bardzo mądrą i zabawną osobą. Padał deszcz, i ludzie stali pod parasolami. Spojrzałam na czarną trumnę. Jej rodzice nie chcieli najdroższej i najbardziej ozdobionej. Chcieli taką, która odzwierciedlała jej charakter, więc wzięli skromną. Stałam między Litzy, a Louisem obok którego stał Harry i Zayn. Liam znajdował się przy rodzinie Danielle. Zaczęłam rozglądać się za Niallem. Niestety, nigdzie go nie było. Odwróciłam się i zobaczyłam, że blondyn opierał się od niechcenia o pień drzewa i z daleka przyglądał się ceremonii. Jego włosy były lekko wilgotne przez deszcz. Zobaczył, że się mu przyglądam i się uśmiechnął. Wymusiłam uśmiech na swojej twarzy i spojrzałam z powrotem na trumnę, którą właśnie wkładali do ziemi. Mama Danielle płakała w ramię swojego męża, a Liam głaskał ją czule po ramieniu. Wszyscy w milczeniu przyglądali się, na sam koniec, kiedy trumna była już zakopana, ludzie zaczęli kłaść na nią różnorodne kwiaty i ruszyli w kierunku swoich domów. Postanowiono, że stypa nie będzie organizowana. Nikt nie miał ochoty, by siedzieć i wspominać bo tylko byśmy się pogrążyli. Każdy wolał posiedzieć i przemyśleć to wszystko samemu.  Kiedy nikogo przy grobie już nie było wraz z Litzy położyłyśmy nasze czerwone róże i ona zapytała:
-Idziemy?
-Nie, idź sama. Spotkamy się u chłopaków.
-Dobrze, jakby co to dzwoń-powiedziała, a ja nie odpowiedziałam. Podbiegła do chłopaków i ruszyli w kierunku swoich samochodów. Usiadłam na ławce znajdującej się przy nagrobku i zaczęłam się przyglądać temu wszystkiemu. Różne bukiety, głównie w odcieniach czerwieni leżały na nagrobku. Byłam całkowicie przemoczona, ponieważ parasol, który  chronił mnie w czasie ceremonii zabrała Litzy. Na moim policzku nie można było rozróżnić co jest kroplą deszczu, a co łzą. Siedząc rozmyślałam jak może czuć się Liam. Jakie emocje nim targają. Nie wyobrażam sobie w tak młodym wieku stracić swoją miłość.  Gdybym dowiedziała się, że Harry nie żyje, sama bym się pewnie zabiła.  Jednak wiem, że Liam nie jest do tego zdolny. Kiedy dzisiaj stałam u nich w domu i poprawiałam się w lustrze, do pokoju wszedł Payn i powiedział:
-Ładnie wyglądasz.
-Dziękuje- odpowiedziałam.- A ty jak się trzymasz?- zapytałam spoglądając na niego w lustrze. Twarz mu wtedy posmutniała, a on odpowiedział.
-Wydaje mi się, że mogło być gorzej. Wiem, że jej już przy mnie nie będzie. Ale tam na pewno będzie jej lepiej. Tam będzie szczęśliwa. Może bardziej niż tu ze mną.
Podeszłam wtedy do niego i go przytuliłam.
-A co później?- zapytałam.- Odejdziesz z zespołu?
-Nie. Wiem, że Danielle by tego nie chciała. Dla niej będę normalnie żyć. Wiesz jakie słowa wypowiedziała jako ostatnie?- zapytał, a ja kiwnęłam głową, że nie.- Kazała mi obiecać, że nigdy o niej nie zapomnę i, że będę próbować żyć normalnie. Zgodziłem się, następnie szepnęła ciche „Kocham cię” i odeszła. Nawet nie zdążyłem jej nic odpowiedzieć- powiedział płacząc. Oparł głowę o moje ramię. Zamknęłam mocno oczy i pomyślałam „Nie płacz”, jednak to nic nie dało. Łzy same leciały.
-O czym tak myślisz?- spytał, blondyn wyrywając mnie z myśli o dzisiejszym wydarzeniu.
-O Liamie. O tym co musi teraz przeżywać- odpowiedziałam, gdy Niall usiadł obok mnie.
-To musi być straszne- powiedział.- Nie wyobrażam sobie stracić…- przerwał na chwilę.- Ciebie- dodał spoglądając na mnie.
-Niall- powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Wiem Jullie. Swoich uczuć nie zmienię. Ale wolę byśmy byli przyjaciółmi niż mielibyśmy się unikać-powiedział, a ja pomyślałam wtedy o Harrym.
-Ja chcę się z tobą przyjaźnić. Zawsze tak będzie- spojrzałam na niego i  mówiłam dalej.- Może kiedyś zmienię swoje uczucia względem Harrego.
-Jeśli tak będzie, daj mi znak- odpowiedział, uśmiechając się. Mimowolnie na mojej twarzy też pojawiła się radość.
-Powinniśmy już iść- powiedział Niall. Wstaliśmy a on spojrzał się na mnie i powiedział.
-Ładna sukienka.
-Dziękuję- odpowiedziałam, spoglądając na swoją koronkową czarną sukienkę, z długimi prześwitującymi rękawami. Na to narzucony miałam czarny płaszczyk i tego samego koloru buty na koturnie. Musieliśmy wracać na piechotę, ponieważ żadne z nas nie miało jeszcze prawa jazdy. Idąc nie rozmawialiśmy, tylko każde z nas było pochłonięte swoimi myślami. W pewnym momencie poczułam, że coś dotyka mojej ręki. Spojrzałam na swoją dłoń i zobaczyłam, że Niall chce mnie za nią złapać. Spojrzałam na niego i on rzekł:
-To tylko przyjacielski gest. Nie przejmuj się.
Uśmiechnęłam się do niego i nasze palce się splotły. Nasze dłonie pasowały do siebie. Jego był odrobinę większe od moich. Jednak czułam się dobrze idąc tak z nim ramię w ramię. Cały czas padał deszcz, a my byliśmy oboje całkowicie przemoknięci gdy doszliśmy do domu chłopaków, wszyscy siedzieli w salonie. Pierwszy zauważył nas Zayn, który spytał ze swoim uśmiechem na ustach:
-I co? Romantyczny spacerek się odbył?
-Nie- odpowiedziałam równo z Niallem.
-Chodź dam ci jakieś moje ciuchy, bo jesteś cała przemoczona.
Weszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do sypialni znajdującej się zaraz z brzegu. Pokój był skromnie urządzony. Łóżko dwuosobowe znajdowało się przy oknie. Jedna duża szafa, znajdowała się  zaraz przy drzwiach, biurko stało blisko łóżka. Trzy gitary stały w rogu pokoju. Usiadłam na jego łóżko, a on zaczął przeglądać szafę. Wyjął z niej granatowe dresy i czarny T-shirt. Dla siebie też wyjął  jakieś ciuchy.
-Zostawię cię- powiedział i opuścił pokój. Ja wstałam i odwróciłam się plecami do drzwi. Ściągnęłam sukienkę i włożyłam dresowe spodnie.  Będąc w dresie i samym staniku usłyszałam, że ktoś wchodzi do sypialni.
-Jeszcze się nie ubrałam Niall- powiedziałam, nie patrząc czy to na pewno on.
-To ja Harry. Ale wiem, że wolałabyś, żeby to był Niall- powiedział ze smutkiem w głosie. Odwróciłam się w jego stronę. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Mogłabym stanąć na palcach i obdarzyć go pocałunkiem. Tak jak robiłam to kiedyś. On mógłby się tylko lekko nachylić.
-Co chcesz?- zapytałam obojętnie jakby nie obchodziło mnie to, że on się tu znajduje.
-Chciałem po prostu z tobą porozmawiać.
-Teraz? Kiedy stoję w samych spodniach i staniku?
-To jedyny moment kiedy jesteśmy sami. Dzisiejszego dnia, w czasie pogrzebu pomyślałem o tym co by było, gdybym ja był na miejscu Liama. I gdybyś to ty tam leżała. Dwa razy byłaś bliska śmierci. Dwa razy. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. I niech tak już zostanie. Na zawsze. Żadnego związku. Po prostu przyjaciele.
Te słowa zabolały. Kiedyś chciałabym wrócić do niego. Spojrzałam w ziemię i powiedziałam ciche „Dobrze”. On swoją dłonią podniósł moją głowę. Spojrzałam w jego śliczne oczy i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Brakowało mi jego ust. Były miękkie i nie naciskały mocno. Rękoma objął moją twarz. Zamknęłam oczy i pomyślałam „Proszę, niech on zawsze będzie już ze mną. Niech ta chwila trwa wiecznie”. Lecz Harry odsunął mnie od siebie i powiedział:
-Musiałem to zrobić. Przepraszam. Zapomnij o tym.
Po tych słowach opuścił pokój Nialla. Stałam zszokowana i po cichu powiedziałam.
-Nie masz za co przepraszać. I nie chcę zapominać.
Nałożyłam na siebie T-shirt Irlandczyka i wyszłam z pokoju. Stojąc już na dole schodów zajrzałam do kuchni. Siedział tam sam Niall i coś jadł. Widziałam, że jest zdenerwowany, ale nie wiedziałam czemu. W salonie siedziała reszta. Chciałam już do nich wejść, ale nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ja otworze!- krzyknęłam. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-Tak słu… Lilly?! Co ty tu robisz?- zapytałam zszokowana. Była ubrana w krótką czarną sukienkę z zamszu i na to miała narzucony beżowy płaszczyk.
-Przepraszam, za spóźnienie ale zajrzałam jeszcze na cmentarz.
-Lilly?- zapytał Zayn z nadzieją w głosie wychodząc na korytarz.
-Witaj- powiedziała, a ja stałam jak wryta.

także konkurs trwa do jutra do 15, późniejszych zgłoszeń nie przyjmujemy ! 

pytanie:
Co sądzicie o Jullie?