Z perspektywy Litzy w tle
Louis przyglądał mi się. Ze wściekłością w głosie mówił:
-Nie powinnaś być taką kurwą. Tracisz wszystko i wszystkich. Ojciec z matką nie chcą cię już utrzymywać. Jullie zaprzyjaźniła się z ludźmi z psychiatryka i jest szczęśliwa z Harrym. Lilly układa sobie życie z Zaynem w Paryżu. Liam jest szczęśliwy z Danielle i ma cię głęboko w dupie! A Niall, jak to Niall pochłonięty jest jedzeniem i nie ma ochoty mieć z tobą kontaktu. A ja jestem szczęśliwy. Ale nie z tobą. Z Eleanor- wypowiadając jej imię, ona nagle się pojawiła. Złapali się za ręce, a Lou mówił dalej.- Miałaś szanse, popierdolona królewno. Teraz tylko patrz i płacz.
Wtedy zaczęli się całować. On rękoma błądził po jej plecach, a ona wplatała swoje dłonie w jego włosy. Po moim policzku zaczęły spływać łzy. I wtedy poczułam wibrację telefonu. Mocno zamknęłam oczy i po chwili je otworzyłam. Leżałam w swoim łóżku. To był sen. Powtarzał się od około 3 dni. Każdej nocy było to samo. Telefon ciągle wibrował. Sięgnęłam po niego. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie moje i Louisa. Odebrałam.
-Halo?- zapytałam.
-Cześć Litzy- powiedział Lou.- Wiem, że dzisiaj nie masz żadnych planów, więc zabieram cię w tajemniczą podróż. Ogarnij się i zaraz do nas przyjdź. Będę czekać, pa- mówił to wszystko bardzo szybko. Wiedział, że jak będzie zwlekał to będę próbowała znaleźć jakąś wymówkę by nie jechać. Z powrotem położyłam się na łóżko i westchnęłam. Od dwóch dni zastanawiałam się czy słowa jakie Louis wypowiedział były wytworem mojej wyobraźni, czy może jednak były prawdziwe. „Zostanę z tobą na zawsze. Kocham cię, Litzy” te słowa musiały mi się przyśnić. Wyrzuciłam z głowy niedorzeczną myśl na temat Louisa i poszłam do łazienki. Szybko się wykąpałam i umalowałam. Ubrałam szarą bluzkę z motywem Beatles'ów, granatową bluzę, czarne rurki i tego samego koloru Emu. Narzuciłam jeszcze na siebie grubą dżinsową kurtkę. Wychodząc z salonu spojrzałam na fotel, na którym leżała bordowa bluza Louisa. Zostawił ją, kiedy źle się czułam. Następnego dnia powiedział, że mogę ją sobie zatrzymać. Nie protestowałam. Wyszłam z domu i podążyłam do wspólnego mieszkania chłopaków. Mieszkali oni blisko mnie. Przed ich domem znajdował się Mini Cooper. Dach był koloru białego, a reszta czerwonego. Zastanawiałam się do kogo należało auto.
Przyglądając się samochodowi ktoś otworzył drzwi. Chciał już je zamknąć, ale nagle mnie zauważył. To był Liam. W buzi trzymał wypchany portfel i jakieś dokumenty. Pomachał mi, a ja się uśmiechnęłam i odmachałam. Podeszłam do niego i powiedziałam:
-Cześć Liam, gdzie się tak śpieszysz?
-Danielle zaraz ma próbę, a zapomniała dokumentów więc idę je zanieść.
-Pozdrów ją-powiedziałam, kiedy odchodził.
-Spoko. A ty jedz- powiedział, gdy znikał za rogiem.
Weszłam do ich domu, ponieważ Liam zostawił otwarte drzwi. Zajrzałam do kuchni, która była zaraz z brzegu i zastałam tam Harrego i Nialla.
-Cześć Niall- powiedziałam, podchodząc do niego. On przytulił mnie i odpowiedział:
-Cześć Liv. Chcesz trochę?- zapytał wskazując głową na miskę płatków.
-Zrobię sobie sama-odpowiedziałam podchodząc do szafki, która była przy zlewie. Harry właśnie zmywał naczynia.
-Cześć- powiedział cicho, kiedy otwierałam szafkę.
-Siema- powiedziałam z niechęcią, ponieważ byłam na niego wściekła.
-Masz jakieś wieści od Jullie? Wczoraj dzwoniła, ale później nie miałem z nią kontaktu.
-Dziwisz się?!- powiedziałam, lekko podnosząc głos.- Po waszej wczorajszej rozmowie, ona się ponownie pocięła. Tym razem tak, że zemdlała. Gdyby nie Erick, zapewne by nie przeżyła- kończąc to zdanie usłyszałam huk. Przestraszona odwróciłam się i zobaczyłam wraz z Harrym, że to Niall upuścił pustą miskę po swoim śniadaniu.
-Ona znowu się pocięła?!- zapytał zszokowany blondyn.
-Tak przez twojego najlepszego przyjaciela- odpowiedziałam z sarkazmem. Niall schylił się i zaczął zbierać kawałki po misce.
-Ja się pytam, kim jest kurwa Erick?!- krzyczał Harry.
-Nie twój zasrany interes!- krzyknęłam, gdy wlewałam mleko do płatków. Horan wyrzucał właśnie połamaną porcelanę i gdy już skończył wstał i powiedział do Harrego:
-Mam nadzieję, że ta dziwka Emma była tego warta- i sobie poszedł. Usiadłam na krześle i szybko zaczęłam jeść płatki. W kuchni pojawił się Zayn, a ja pomyślałam sobie „o nie, zaraz się zacznie”.
-Cześć mała- powiedział, czochrając moje włosy. Szybko je poprawiłam i powiedziałam:
-Tylko nie mała. Mała to jest Jullie.
-Louis kazał powiedzieć, że za minutę zejdzie.
-Spoko-odpowiedziałam jedząc ostatnią łyżkę śniadania. Gdy skończyłam wstawiłam miskę do zlewu i już chciałam iść do sypialni Lou, kiedy on nagle się zjawił. Ubrany w czarny T-shirt, śliwkowe rurki, czarną skórzaną kurtkę, brązowy szalik, czarną luźną czapkę i tego samego koloru motocyklowe buty. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Cześć śliczna-powiedział.
-Cześć. Gdzie jedziemy? – zapytałam.
-84 kilometry na południe.
-Czyli gdzie?- spytałam ponownie, ponieważ te liczby mi nic nie dały.
-Seaford. To małe miasteczko, jest tam plaża.
-Ahaa…- powiedziałam troszeczkę zmieszana. Louis wskazał mi drzwi i poszłam. Przy wyjściu oboje krzyknęliśmy:
-Pa chłopacy!
I poszliśmy w stronę Mini Coopera.
-To twoje?- zapytałam gdy otwierał mi drzwi. Usiadłam na miękkim fotelu. Louis okrążył samochód i po chwili znalazł się na miejscu kierowcy.
-Mojej mamy-powiedział.- Pożyczyłem go od niej, ponieważ nie chciałem by jakieś napalone fanki za nami jechały.
Nic nie powiedziałam. Louis włożył kluczyki do stacyjki i zaczęliśmy podróż. Spodziewałam się, że będziemy jechać ponad godzinę. Cały czas rozmawialiśmy, ale ja ani razu nie wspomniałam o słowach które najprawdopodobniej mi się przyśniły. „Jeszcze pomyśli, że jestem psychiczna” pomyślałam. Kiedy już prawie dojeżdżaliśmy spiker radiowy powiedział:
-A teraz czas na piosenkę zespołu One Direction „One Thing”.
W tle zaczął lecieć tak dobrze znany mi utwór. Louis zaczął się śmiać, a ja razem z nim. Oczywiście gdy w piosence pojawił się jego fragment, zaczął go śpiewać lecz ja spojrzałam na niego z żalem i zapytałam:
-Serio?
-No wiesz, miliony fanek oddałoby wszystko, by znaleźć się na twoim miejscu.
Dalej nie drążyliśmy tego tematu, ponieważ zapewne wywołałabym powód do kłótni, a nie miałam dzisiaj na to ochoty. Na dworze było szarawo. Nie padał śnieg, ale widać było, że zaraz będzie padać deszcz. Gdy dojechaliśmy na miejsce znajdowaliśmy się przy klifie, oraz na plaży na której znajdowała się górka z kamieni.
Louis wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. Od razu gdy znalazłam się na świeżym powietrzu, poczułam jak mocno wieje wiatr. Na głowę narzuciłam kaptur i skrzyżowałam ręce. Było mi zimno. Louis wyciągnął do mnie rękę i powiedział:
-Chodź, zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce.
Złapałam jego dłoń. Oboje spojrzeliśmy sobie w oczy i uśmiechnęliśmy się. Louis zaprowadził mnie na zbocze klifu. Wiało tam jeszcze bardziej niż na plaży. Jednak usiedliśmy i spuściliśmy nogi. Poczułam się jak małe, bezbronne dziecko i zaczęłam machać nogami. Nadal trzymałam się z Louisem za rękę. Czułam się przy nim bezpieczna. Wiedziałam, że on uratuje mnie od wszystkiego. Spojrzałam na chłopaka. Rysy jego twarzy są wyraźne, a oczy przyglądają się morzu. Widziałam, że o czymś dogłębnie myśli. Uśmiechnęłam się, a on to zauważył. Spojrzał się na mnie i odwzajemnił mój uśmiech. Jego niebieskie oczy przyglądały mi się. Ja odwróciłam swój wzrok i wstałam. Mój przyjaciel zrobił to samo. Stałam na samym brzegu klifu, a Lou mi się przyglądał. Wyciągnęłam ręce i odchyliłam głowę do tyłu. Zamknęłam oczu i zaczęłam mówić:
-Zobacz Louis, mogłabym zrobić tylko jeden krok i już by mnie nie było. Leciałabym spokojnie. Jak ptak. Jak byłam mała, zawsze chciałam być ptakiem- powiedziałam, patrząc na niego. On nie wiedział o co mi chodzi.- Co byś zrobił Lou? Co byś zrobił gdybym spadła tam w dół i umarła?- zapytałam.
-Gdybyś ty umarła, umarłbym ja.
-Czemu miałbyś umierać? Jestem tylko jedną z twoich przyjaciół.
-Bo znaczysz dla mnie więcej niż inni-odpowiedział, i zaczął bawić się swoimi rękoma.
-Ile więcej?- zapytałam.
-Kocham cię Litzy –powiedział, pochodząc do mnie.- Kocham cię od początku naszej przyjaźni.
Przytulił mnie, a ja odwzajemniłam jego uścisk. Kiedy już odsunęliśmy się od siebie Lou najprawdopodobniej czekał aż powiem to samo, lecz ja tylko powiedziałam:
-Tak, wszyscy mnie kochają.
Zapadła cisza, a ja ruszyłam z powrotem na plażę. Louis schował ręce w kieszeni spodni i powoli ruszył za mną. Kiedy byłam już przy samochodzie, usiadłam na maskę samochodu i skrzyżowałam ręce. Louis staną przede mną. Stykaliśmy się ciałami, a nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.
-Tylko tyle masz do powiedzenia? Że wszyscy cię kochają?- pytał, a ja nic nie odpowiedziałam. Louis złapał w swoje ręce moją twarz i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam pocałunek. Kiedy skończyłam Lou powiedział:
-Teraz możemy jechać.
Otworzył mi drzwi, a ja usiadłam. On po chwili znalazł się na miejscu obok i pojechaliśmy. Całą drogę powrotną się nie odzywałam. Gdy byliśmy niedaleko mojego domu Louis tylko zapytał:
-Teraz będziemy się unikać? Nie lepiej zapomnieć o tym co powiedziałem i co się wydarzyło?
Ja tylko wzruszyłam rękoma. Kiedy zatrzymał się przy moim domu, otworzyłam drzwi auta. Gdy byłam już na zewnątrz schyliłam się i spojrzałam na Louisa. Było widać, że jest smutny.
-Dzięki, że mnie kochasz- powiedziałam. On tylko zasalutował i odpowiedział:
-Nie ma za co.
Zamknęłam drzwi i Tomlinson odjechał. Stałam jeszcze chwilę i przyglądałam się odjeżdżającemu samochodowi. Zaczął padać bardzo mocny deszcz. Podążyłam w kierunku swojego apartamentu. Gdy byłam już w salonie, usiadłam na fotel i zakryłam twarz rękoma. Zaczęłam płakać i pomyślałam „Dlaczego ja kurwa muszę być taką zimną suką”.
Litzy nad wodą
Także w poprzednim rozdziale pisaliście która przygoda podoba wam się najbardziej. I wyszło na tym, że najbardziej podoba wam się HARRY I JULLIE.
W tym rozdziale zadam wam dwa pytania:
1. Czy nudzi was niedostępność Litzy, ucieczka Lilly i choroba Jullie? Jeśli tak to co byście zmienili :)
2. Podoba wam się pomysł z dodawaniem muzyki w tle? Jeśli tak, to czy podobają wam się wybrane utwory? Możecie także proponować własną muzykę.
ps. mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, bo dla nas znaczy on wiele. proszę o szczere komentarze i odpowiedzi. Zapraszam także do polubienia strony http://www.facebook.com/pages/And-fall-into-my-arms-instead-One-Direction/327557470643854