Z perspektywy Jullie w tle
Obudziły mnie promienie słońca, wpadające do mojego pokoju. „Nie jeszcze 5 minut. Proszę”. Z całej siły zamknęłam oczy z nadzieją, że chodź na sekundę uda mi się z powrotem usnąć. Jednak kiedy już prawie spałam obudziła mnie wibracja mojego telefonu.
-Kurwa!- krzyknęłam, podnosząc się z łóżka. Sięgnęłam po telefon. Dzwoniła Litzy.
-Halo?- zapytałam.
-O, nie śpisz- powiedziała szczęśliwa.- To dobrze. Jestem na razie na mieście i właśnie kupiłam alkohol na imprezę do chłopaków. Louis powiedział mi, że myślą nad tym by nie wybrać się do klubu więc kupię jeszcze papierosy. Black Devile chcemy?
-Yhy- odpowiedziałam. Zdarzało mi się czasem zapalić papierosa, ale robiłam to rzadko.
-Także się ogarnij, bo o 4 wychodzimy- dodała.
-A która jest?- zapytałam, idąc do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej sok. Napiłam się, a ona odpowiedziała.
-Chwilę po pierwszej.
-Że co?! O nie, muszę się szykować. Czekam na ciebie, pa- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Zrobiłam sobie na szybkiego tosty i usiadłam na krześle w kuchni. Jak zwykle włączyłam telewizor, ponieważ nie przepadałam za tym by siedzieć w ciszy. Wszędzie były informacje o tym za ile godzin nadejdzie nowy rok. Cieszyłam się, że obecny już się kończy, ponieważ był on moim najgorszym. Kłótnie z rodziną, przyjaciółmi, zdrada i szpital. Na szczęście miałam to wszystko za sobą. Moje ostatnie problemy z Niallem i Harrym rozwiązały się. Po powrocie z Seaford poprosili mnie o rozmowę. Uzgodniliśmy zgodnie we troje, że zapominamy o ostatnich wydarzeniach i jesteśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Ostatnio to słowo sprawia nam wszystkim wielkie problemy. Ale wolę to niż unikanie. Po śniadaniu poszłam szybko się wykąpać. Kiedy skończyłam włożyłam na siebie bieliznę, rozczesałam mokre włosy i poszłam do pokoju Litzy z nadzieją, że właśnie tam ją zastanę. Miałam szczęście, ponieważ właśnie tam była. Na jej biurku stała torba z alkoholem, a ona tak samo jak ja stała w bieliźnie i wybierała dla siebie ciuchy. Widziałam także, że nad czymś się głęboko zastanawia.
-Weź tą krótką, białą i siatkowaną koszulkę, co ci ostatnio mama przysłała- powiedziałam do niej, gdyż zapewne zastanawiała się nad wyborem stroju dla siebie. Litzy uśmiechnęła się i odpowiedziała.
-Spoko. I myślę, że do tego te czarne, skórzane rurki- powiedziała, wyciągając wybrane rzeczy z szafy.
-Tak, to na pewno będzie pasować- dodałam.
-A ty co ubierasz?- zapytała, wkładając nogę w nogawkę.
-Nie wiem sama. Myślałam nad jakąś spódniczką i bluzką.
-Nie, ja mam dla ciebie coś lepszego- powiedziała i sięgnęła do szafy. Wyciągnęła z niej białą, krótką sukienkę z jedwabną wstążką.- Mama przysłała mi ją z tą bluzką. Do mnie nie pasuję, bo jest za słodka. Więc masz, to dla ciebie. Pasuje ci.
-Dzięki-powiedziałam, przytulając ją. Poszłam do siebie do pokoju i włożyłam sukienkę. Leżała na mnie bardzo dobrze tak jakby to był mój rozmiar, jednak była chyba w rozmiarze Litzy. Wybrałam do niej pasujące białe koturny. Następnie dosuszyłam lekko mokre włosy i pomalowałam się. Nie wymyślałam nic wymyślnego z makijażem. Zrobiłam tylko zwykłe kreski eyelinerem oraz pomalowała oczy tuszem. Narzuciłam na to jeszcze beżowy płaszczyk i opuściłam swoją sypialnię. W salonie stała Litzy i poprawiała się. Do swojego stroju dobrała czarny futrzany płaszcz i tego samego koloru wiązane koturny.
-Ślicznie wyglądasz- powiedziałam do niej.
-Ty lepiej- dodała.- A wiesz czy Lilly przychodzi?
-Nie rozmawiałam z nią od momentu, gdy się z nią pokłóciłam- powiedziałam i wyszłyśmy z mieszkania. Litzy w ręce niosła butelkę szampana. Będąc już u chłopaków drzwi otworzył nam Louis. Jak zwykle on i moja przyjaciółka już w progu zaczęli się całować. Ja tylko ich ominęłam i weszłam do domu. Zdjęłam kurtkę i podążyłam do salonu. Harry, który ubrany był w fioletową koszulę w kratę, szarą marynarkę, czarne rurki, muszkę i buty podszedł do mnie i łapiąc w swoje ręce moją twarz, kilka razy pocałował mnie w policzki.
-Cześć słoneczko, jak się bawisz ?- zapytał. Po jego zachowaniu i sposobie mówienia widziałam, że jest już lekko pijany.
-Harry ja dopiero przyszłam- odpowiedziałam.
-O nie, pewnie jeszcze nawet nie zdążyłaś napić się alkoholu- złapał mnie za rękę i zaprowadził do stołu. Pokazał gestem bym usiadła na fotelu i tak zrobiłam. Reszta, z uśmiechem na ustach przyglądali się co robi Harry. Tylko Niall spojrzał na mnie i obdarował mnie uśmiechem. Do salonu weszła Litzy, z Louisem, którzy od razu nalali sobie po lampce szampana. Mój kieliszek podał mi Harry, który przy tym powiedział.
-Proszę moja mi lady.
Usiadł na drugi fotel i zaczął z resztą ludzi prowadzić zawziętą rozmowę. Nie słuchałam ich, tylko każdemu z nich zaczęłam się przyglądać. Zayn ubrany był w czarną koszulę, czerwony garnitur i tego samego koloru co koszulę buty. Liam postawił na klasykę, więc ubrał białą koszulę i szary garnitur z kamizelką. Louis ubrany był w czarną koszulę z białym kołnierzykiem oraz ołówkowy garnitur. Niall wybrał dla siebie czarny, dopasowany smoking. Wszyscy z wyjątkiem Litzy wyglądaliśmy elegancko. Ona jak zwykle wyróżniała się z tłumu. Jednak jej to nie przeszkadzało.
-Ej Jullie, słuchasz nas?- zapytała Litzy, która wyrwała mnie z moich rozmyślań.-Nie, przepraszam zamyśliłam się- odpowiedziałam.
-Pytaliśmy czy chcesz iść do klubu, czy wolisz zostać tutaj- zapytał Liam.
-Wolę klub- odpowiedziałam, wypijając z w ogóle nie tkniętego kieliszka całego szampana.
-To zaczyna się impreza- powiedział Zayn, który też był już lekko wcięty. Opuściliśmy dom i poszliśmy do dyskoteki gdzie dzisiejszego dnia wstęp miały osoby z przepustką. Oczywiście całe One Direction zaproszone było na imprezę wraz z osobami towarzyszącymi. W klubie usiedliśmy na jedną z sof i jacyś kelnerzy zaczęli przynosić nam szampany. Siedziałam na samym środku. Między Harrym i Niallem. Obok blondyna siedział Zayn i Liam, a obok mojego byłego chłopaka, jego najlepszy przyjaciel i moja przyjaciółka. Piłam kolejne lampki, jednak nie robiłam tego tak szybko jak Styles, który cały czas mnie obejmował ręką. Niall cały czas jednym palcem dotykał mojego uda. Zayn jakiś czas temu opuścił nas. ponieważ poszedł do baru, a Liam z Harrym zawzięcie o czymś rozmawiali.
-I jak się bawisz?- zapytał mnie Niall, kiedy już sama byłam mocno pijana. Pociągnęłam z kieliszka łyk i mu odpowiedziałam.
-Świetnie, tylko chciałabym zatańczyć.
Nie czekając na jego odpowiedź pociągnęłam go na parkiet. Litzy i Louis zrobili to samo. Światło zmieniało się z fioletowego, na ciemny zielony, żółty, pomarańczowy i czerwony. I cały czas ta sama kolejność. Ze specjalnych urządzeń wylatywała mgła. Mimo tego, że leciała szybka muzyka Niall objął mnie w pasie, a ja oparłam głowę o jego ramię.
-Wow, nie sądziłam, że tak miło spędzę sylwester- szepnęłam mu na ucho.
-Ze mną… Znaczy z nami, każde imprezy będziesz tak spędzać- powiedział. Czułam, że na jego twarzy pojawia się uśmiech.
-Wiem, dlatego was wszystkich tak mocno kocham- odpowiedziałam mu. Pojawiła się we mnie chęć powiedzenia mu całkowitej prawdy, ale bałam się jego reakcji na moje słowa, więc wolałam to wszystko przemilczeć.
-Ale my kochamy cię bardziej. Każdy z nas cię bardzo mocno kocha-powiedział do mnie, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie miałam siły mu cokolwiek odpowiedzieć, ponieważ następne słowa wywołały by u mnie fale łez. Nasz spokojny taniec, przerwał głos mocno pijanego Harrego.
-Odbijany- powiedział, a Niall ustąpił mu miejsca. Kiedy odchodził przyjrzałam mu się. Na policzku miał łzę, ale gdy szedł otarł ją. Harry tak samo jak blondyn nie zwracał uwagi na to, że leci szybka muzyka. Objął mnie w pasie. Stykaliśmy się ciałami, a ja czułam jak jego klatka raz podnosi się do góry, a raz opada w dół. Czułam także od niego woń sporej ilości alkoholu.
-Ja wiem, że jestem pijany- powiedział mi na ucho Harry.- I jutro pewnie nic nie będę pamiętał. Co ja gadam. Ja nigdy nic nie pamiętam po wypiciu alkoholu. Ale mam wielką chęć powiedzieć ci całą prawdę. Kocham cię Jullie. Wiem, że pewnie mi nie uwierzysz, ale ja naprawdę nadal cię kocham. Spierdoliłem wszystko zaczynając od tej głupiej zdrady. Później jeszcze był ten pocałunek i twoje cięcie się. Ta świadomość, że to ja jestem powodem twojego smutku była czymś najgorszym na świecie. Później jeszcze widziałem cię całującą się z Niallem. Wiesz czemu chciałem przyjaźni? Ponieważ ja wiem, że ty już mnie sobie odpuściłaś. Nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Ale wiesz? Ta nasza przyjaźń jest jak jakaś trwająca całe wieki kara. Jest to najgorsza rzecz na świecie. Jesteś spełnieniem moim marzeń. Słodka, miła, mądra, uczuciowa, śliczna, uczciwa. Jesteś moim ideałem. I nikt nigdy mi ciebie nie zastąpi. Kocham cię.
Oparłam głowę o jego ramię i zaczęłam płakać. Sama jeszcze chwilę temu czułam chęć powiedzenia komukolwiek całej prawdy. I to właśnie on powinien ją usłyszeć. Nikt inny tylko on.
-Ja ciebie też Harry. Kocham cię najbardziej na świecie. Tą twoją zdradę wybaczyłam ci szybko, ale najgorsza jest ta nasza pierdolona przyjaźń- powiedziałam płacząc. Hazza odsunął mnie od siebie, objął moją twarz rękoma i spojrzał mi prosto w oczy. Przesunął swoją twarz i nasze czoła zaczęły się stykać.
-Nie płacz skarbie. Nie ma po powodu- z jego oczu też płynęły łzy.
-Ale ty też płaczesz-powiedziałam, lekko się śmiejąc. Otarłam swoje i jego łzy. Harry tylko przyjrzał mi się i zaczął mnie całować. Odwzajemniłam ten pocałunek. Jego ręce błądziły po moim ciele. To zatrzymywał je na chwilę na plecach, udzie, brzuchu i klatce piersiowej. Ja także swoimi rękoma poznawałam na nowo jego ciało.
-Pragnę cię Jullie- powiedział, odsuwając mnie od siebie.- I wiem, że ty też pragniesz mnie.
Nawet nie protestowałam. Chłopak złapał mnie za rękę i wyciągnął z lokalu. Nie wzięliśmy ze sobą kurtek. Złapaliśmy taksówkę i podaliśmy kierowcy adres. Ja byłam oparta o jego ramię, a Harry błądził ręką po moim udzie. Oboje czuliśmy pożądanie. Pierwszy raz w moim ciele szalały takie uczucia. Ale byłam pewna, że tego chcę. Że to właśnie z nim chcę przeżyć swój pierwszy raz. Gdy przekroczyliśmy próg jego domu, zaczęliśmy się całować. Harry złapał mnie za rękę i pociągnął do swojej sypialni. Wziął mnie na ręce i zaczął całować po szyi, ramionach, ustach. Ja rękoma trzymałam jego loki. Harry zdjął ze mnie sukienkę, a ja pomogłam uporać mu się z koszulą. Następnie przeżyliśmy ze sobą upojną noc.
*późna godzina nocna*
Obudziła mnie natrętna melodia telefonu. Przekręciłam się na drugi bok, ponieważ dźwięk nie dawał mi spokoju. Kiedy zobaczyłam kto znajduje się obok mnie przeżyłam szok, lecz jednak szybko przypomniałam sobie co się wydarzyło. Na brzuchy leżał Harry, który smacznie spał. Tak samo jak ja był do połowy przykryty kołdrą. Loki miał w nieładzie, a z otwartej buzi leciało mu troszeczkę śliny. Osoba, która dzwoniła do któregoś z nas nie dawała za wygraną. Wstałam z łóżka i zaczęłam szukać na podłodze telefonu. Był on w spodniach Harrego. Dzwonił do niego Liam.
-Halo?- zapytałam, mizernym głosem poprawiając włosy.
-Gdzie wy jesteście?- zapytał, przerażony. Chwilę wahałam się co powiedzieć, ale w końcu zdecydowałam, że kłamstwo będzie lepsze niż szczera prawda.
-Harremu zrobiło się nie dobrze więc wyprowadziłam go z klubu. Zwymiotował, więc postanowiłam go zawieść do domu.
-Wszystko już dobrze?
-Tak, śpi jak zabity- Liam nie mówił nic przez dłuższy czas, wic ja spojrzałam na godzinę. Było chwilę po 12 w nocy.
-Dobra, to my tak za jakieś 2-3 godziny będziemy z powrotem. Nastały małe komplikacje-dodał.
-Spoko. Weźcie nasze kurtki jak byście mogli-dodałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na Harrego. „Jeśli zastali by nas w jednym łóżku pomyśleli by, że spaliśmy ze sobą, a ja nie chcę do tego dopuścić. On i tak pewnie nie będzie nic pamiętał”, pomyślałam. Pozbierałam swoje rzeczy, które rozrzucone były po całym jego pokoju i wybrałam dla siebie jedną z jego bluzek, które miał w szafie. Ubrałam ją i spojrzałam na Harrego. Chłopak smacznie spał i nawet przez sen wyglądał słodko. Na paluszkach podeszłam do niego i pocałowałam go w czoło.
-Kocham cię Harry- wyszeptałam. Następnie po cichu opuściłam jego sypialnie. Podążyłam do salonu, gdzie ułożyłam swoje rzeczy na fotelu i położyłam się na kanapę. Opatuliłam się kocem i pomyślałam. „Jeśli Harry o niczym nie wspomni i nie będzie pamiętał co się wydarzyło dzisiaj w nocy, nie mam zamiaru mu przypominać. Będę żyła tak jakby nic się nie wydarzyło. Nadal będziemy tylko przyjaciółmi”. Następnie zamknęłam oczy i po chwili usnęłam.
Mamy pytanie, ale nie dotyczące tego bloga, tylko naszego drugiego, który zaraz po zakończeniu tego powstanie. Czy przeszkadzało wam by to, że niektóre postacie były by osobami, które grają w serialu "Skins". Między innymi chodzi nam o Hanna Murray, która gra Cassie oraz o Kaya Scodelairo, która gra Effy. Oczywiście nie będzie to druga wersja "Skins". Po prostu potrzebujemy bohaterek a ciężko nam jest znaleźć odpowiednie dziewczyny. Także wyrażajcie swoje opinie na ten temat.